Artykuły

Świeżaki

Łukasz Szczepanowski jest aktorem typu umiejącym grać. Jeśli nie kojarzysz z twarzy, znasz na pewno dyplom, którym skończył szkołę, lub przynajmniej jego tytuł: "Do DNA" - o nowym aktorze Starego Teatru, grającym zastępstwo w "nie-boskiej komedii", pisze Maciej Stroiński.

Nie znam się na teatrze, ale "nie-boską komedię" w reżyserii Strzępki widziałem jakieś parędziesiąt razy, więc kojarzę to choćby drogą zasiedzenia. Był taki czas, gdy widziałem wszystkie sety, wszystkie tak zwane przebiegi. W ten banalny sposób przegiąłem z "nie-boską" jak z "Władcą pierścieni" w wersji reżyserskiej. Już tego nie widzę, kiedy to oglądam, tak jak w pewnej chwili już nie widzisz tapety na swoim pulpicie.

Tym się różni "nie-boska" od "Władcy pierścieni", że przechodzi niekiedy zmiany obsadowe, rzucające mi się w oczy. Oby nie przeszła zmiany ostatecznej, gdy wylecą wszyscy razem z dekoracją. Zamiast Sz. Czackiego gra Ł. Szczepanowski.

Wiem, co już myślicie. Znowu się będzie czepiał młodego, że miał odwagę zgłosić się do pracy i okazać łamistrajkiem. To nie tym razem, to już robiłem przy innych nazwiskach.

Łukasz Szczepanowski jest aktorem typu umiejącym grać. Jeśli nie kojarzysz z twarzy, znasz na pewno dyplom, którym skończył szkołę, lub przynajmniej jego tytuł: "Do DNA"[na zdjęciu].

Wróżyłem mu karierę, mam na to recenzję, i bardzo mi miło, jednocześnie bardzo dziwnie, że niniejszym Szczepanowski robi ze mnie dobrą wróżkę.

Świetnie zagrał, zawodowo, zagrał po swojemu, to już jego rola, nie ksero Czackiego. Był fajnie przegięty, czyli nie za bardzo - bo w przeginaniu najtrudniej nie przegiąć. Rozumiałem wszystko, co mówił ze sceny, i to nie dlatego, że znam tekst na pamkę, ale po prostu - aktor o nośnej energii, potrafiący podać, co jest tak samo ważne jak na meczu piłki nożnej. Jeśli planuje osiedlić się w Starym, załapać na etat, włączyć do zespołu, to nie widzę przeciwwskazań. Za rok zapomnimy, że go przyjął ten dyrektor.

Ale fuksówka trwa. Ile żeśmy się nawyzłośliwiali, etatowi widzowie Starego Teatru, na temat Jaśminy, na temat Bieleni i na temat Frajczyk, nim żeśmy im dali spokój! Świeżakom Starego polecam lekturę "Pani Bovary", choćby pierwszej sceny, gdy do klasy wchodzi NOWY i też chciałbym umrzeć z żeny. Lekarzem nie będzie, tylko felczerem, takim rodzajem niedolekarza, przysposobi żonę, która będzie kochać innych, ale ją, sukę, przeżyje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji