Artykuły

Berlińskie zapiski Maxa Frischa

Książka szwajcarskiego dramaturga i pisarza Maxa Frischa "Z dziennika berlińskiego" rozpoczyna się z chwilą przeprowadzki autora do Berlina w lutym 1973 r., a kończy wraz z jego wyjazdem do Stanów Zjednoczonych wiosną 1974 r. Zapiski mają charakter na tyle osobisty, że mogły się ukazać, zgodnie z ostatnia wolą Maxa Frischa, dopiero w dwadzieścia lat po jego śmierci - pisze Ewa Gałązka.

Teczka "Berliner Journal - Dziennik berliński" znajdująca się w sejfie jednym z banków przy zuryskim placu Bellevue zawierała pięć skoroszytów z lat 1973-80. Wydano pierwsze dwa zeszyty, które były starannie opracowane i przepisane na czysto. Trzy kolejne zeszyty mają charakter prywatnej kroniki i skupiają się głównie na życiu osobistym Maxa Frischa. Ze względu na ochronę praw osobistych trzy ostatnie zeszyty nie zostały wydane.

Autor prowadził zapiski z myślą o ich opublikowaniu. Mówił o tym w wywiadzie, który przeprowadził z nim dziennikarz Volker Hage: "- To nie jest brulion, tylko książka, od początku do końca skomponowana, prywatne zapiski też są na czysto, precyzyjnie sformułowane, nie po prostu notatki. Przymus formułowania jest ważny, inaczej zostaje tylko użalanie się nad sobą".

Zapiski można pogrupować w cztery wątki: opis życia codziennego autora i jego drugiej żony, 28 lat od niego młodszej Marianne Oellers (wizyty fachowców, zakupy nowych mebli i sprzętów do nowego mieszkania, cotygodniowe zakupy, sny, lektury, spotkania z wydawcami, wieczory autorskie, wizyty u znajomych i na próbach teatralnych własnych sztuk, wizyty w teatrach i na wernisażach, podróże), portrety czołowych postaci niemieckojęzycznej literatury (m.in. Güntera Grassa, Uwe Johnsona, Alfreda Anderscha, Jurka Beckera, Wolfa Biermanna, Hansa Magnusa Enzensbergera, Güntera Kunerta, Kurta Martiego, Christy Wolf)), uwagi na temat mentalności intelektualistów mieszkających w Berlinie Wschodnim, teksty fikcyjne wykorzystywane w jego późniejszej twórczości. Max Frisch w swojej późniejszej twórczości sporo zapożyczył z "Dziennika berlińskiego", m.in. w opowiadaniach "Montauk" i "Sinobrody".

W chwili rozpoczęcia pisania dziennika Max Frisch dobiegał 62 roku życia. Prześladowała go świadomość, że niewiele czasu mu zostało, narzekał na słabnącą pamięć krótkotrwałą i brak spontaniczności, a także na dolegliwości sercowe. "Świadomość, że mam jeszcze trzy albo cztery lata do wykorzystania; ale nie żyje się z tą świadomością na co dzień, stąd za każdym razem popłoch". - notuje pod datą 9 lutego 1973 roku. (Żył jeszcze 18 lat). Co jakiś czas pojawiają się notatki o porażce w walce z nałogiem alkoholowym: "Walka z alkoholem, co tydzień porażka pod tym względem".

W dzienniku pojawiają się też narzekania na niedostatek własnej pracy literackiej, co zadziwia, jako, że w tym okresie pracował równolegle nad kilkoma tekstami.

Max Frisch w książce "Z dziennika berlińskiego" jawi się jako znakomity diarysta. Tak jak w swoich powieściach i dramatach daje kolejne dowody na to, że był mistrzem portretu psychologicznego i wnikliwym obserwatorem życia politycznego i społecznego.

***

Max Frisch, "Z dziennika berlińskiego", Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2017.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji