Artykuły

Człowiek doskonale zły. Premiera "Biesów" w Studio

nie ma sensu robić w teatrze ciągle tych samych rzeczy, zwłaszcza kiedy myśli się o nim jako o dialogu z rzeczywistością, a nie jak o muzeum konwencji nieaktualnych problemów i relacji społecznych.

MIKE URBANIAK: Masz rozmach.

NATALIA KORCZAKOWSKA: Żyjemy w takich czasach, że nie ma się co pieścić

Najpierw "Berlin Alexanderplatz", teraz "Biesy".

- "Biesy" są dzisiaj bardzo aktualne.

Tak mówią wszyscy reżyserzy o dramatach, które akurat wystawiają.

- To spróbuję inaczej. Czasami literatura dojrzewa do Historii, a czasem Historia do literatury. Tak jest właśnie z "Biesami". To dzieje się tu i teraz. Ideologiczne ruchy wdzierają się do naszych domów i zarażają niemal wszystkie aspekty naszego życia do tego stopnia, że podzielone ideologicznie rodziny nie są już w stanie rozmawiać.

Bies jako ideologia?

- Ideologia, która zatruwa umysł. Dostojewski nazywał to chorobą duszy. Pisał powieści, żeby badać jej przypadki. Można powiedzieć, że wszczepiał swoim postaciom jakąś ideologię i obserwował, do czego ich doprowadzi. To właśnie robi główna postać w jego książce, Stawrogin sprawdza, gdzie są granice człowieczeństwa, a konkretnie wolnej woli. Dochodzi do wniosku, że nie ma żadnych granic. "Biesy" to długa lista takich chorobowych przypadków, a badania Dostojewskiego są bezcenne dziś, kiedy tak wielu ludzi znów staje się ofiarami ideologii. I po prawej, i po lewej stronie tworzą zamknięte światy, które w zderzeniu ze sobą rodzą agresję.

"Więcej mnichów niż rozumu", że posłużę się rzeczonym tekstem.

- Chyba nie można tego lepiej ująć, choć sam autor był wrogiem racjonalizmu. Nikt nie jest naprawdę wolny od wpływu idei, czyli biesów. Nawet ludzie światli. Pisząc tę powieść, Dostojewski próbował zrealizować projekt człowieka doskonale złego, czyli takiego, który krzywdzi świadomie. Stawrogin, "znudzony przesytem" syn kapitalistów, zaszczepia ludziom różne idee dla zabawy. Chce w ten sposób zniszczyć jak najwięcej świata, który uważa za absurdalny i pełen nieszczęścia, czyli taki, który nie zasługuje na nic innego. Jest to również forma samozniszczenia. Zamiast samobójstwa, którego nie ma odwagi popełnić. Każdemu wmawia coś innego i patrzy, jak ludzie krzywdzą potem siebie i innych. W powieści widzimy go, jak próbuje się wycofać ze świata i załagodzić skutki swoich działań. Tę próbę przegrywa i staje się przez to postacią tragiczną. Może dlatego sam Dostojewski uznał eksperyment, którym są "Biesy", za jedyny udany. Ale kiedy czytałam tę powieść tym razem, zafascynował mnie Szygalew.

Którego gra Halina Rasiakówna.

- A dlaczego nie?

A kto mówi, że nie?

- Chodziło mi o zachowanie, jak by to ująć, realizmu. "Biesy" to powieść dziewiętnastowieczna o myślących facetach i emocjonalnych kobietach, które są ich ofiarami. Dziś próbujemy żyć w świecie równouprawnienia. Jest to więc wyrównanie szans, które nikogo nie powinno już dziwić. Obok Wierchowieńskiego, Stawrogina, Kiryłtowa czy Szatowa, głównych mózgowców, będzie Szygalew, którego próbuję na nowo przeczytać. Dlatego zagra go silna kobieta i wybitna aktorka. Szygalew zawsze był traktowany jako postać marginalna i jednoznacznie negatywna, jako parodia socjalizmu. Uznaje się go za twórcę systemu totalitarnego, na podstawie tego, co mówi o nim Wierchowieński - oszust podający się za socjalistę. Wierchowieński chce wykorzystać pracę Szygalewa do zdobycia władzy absolutnej. Sam Szygalew w rozdziale "U naszych" próbuje przedstawić swój system, ale nie jest w stanie, ponieważ fakt, że wychodząc od absolutnej wolności, doszedł do absolutnego zniewolenia, wpędził go w rozpacz, co uznawane jest przez krytyków dzieła za prześmiewcze i groteskowe. Tymczasem to właśnie ta rozpacz uniemożliwiająca mu dokończenie pracy nad nowym systemem społecznym jest podstawą do pomyślenia o nim chyba po raz pierwszy jak o postaci społecznych tragicznej i ludzkiej. Zwłaszcza że jest jedynym rewolucjonistą, który nie ulega manipulacjom Wierchowieńskiego i odmawia udziału w morderstwie Szatowa. Ta możliwość jest szczególnie intrygująca dziś, kiedy powszechne jest zwątpienie w demokrację, czyli w jedyny system społeczny oparty na idei wolności.

Przecież wiemy, powtarzając za Churchillem, że nic lepszego niż demokracja nadal nie wymyślono.

- My, a inni? Coraz częściej słyszę, także w moim najbliższym kręgu, że ludzie są demokracją rozczarowani i winią ją za wszystko. Nieszczęście demokracji polega na tym, że zakładając wolność obywateli, łatwo ulega autorytarnym zawłaszczeniom i wypaczeniom. Ale to jedyny system, który umożliwia względny pokój w świecie.

"Dlaczego młodzi i inteligentni ludzie dostają się pod wpływy biesów?".

- To fundamentalne pytanie pada w jednej ze scen i robię spektakl po to, żeby szukać na nie odpowiedzi. Gdybym ją znała, wyszedłby nam spektakl dydaktyczny, a ja takich nie lubię.

I co z tego szukania wynika?

- Jedną z przyczyn jest lęk. Ideologie porządkują świat i dlatego ulegają im ci, którzy nie widzą w nim dla siebie perspektyw. Ludzie są w stanie zrobić wszystko, żeby utrzymać nawet najbardziej absurdalne wizje świata pełnego sensu i bez chaosu. Nie ma już dnia, żebyśmy nie usłyszeli o kolejnym pobiciu kogoś, kto myśli inaczej. Żyjemy w czasach przejściowych, takich, jakie opisywał Dostojewski. Sypie się stary porządek, wchodzimy w epokę, która jest niewiadomą. W sieci są tabuny Wierchowieńskich, którzy pod pozorem słusznej idei dążą do zniszczenia wszystkiego w celu zagarnięcia władzy.

"Nigdy nie rozumieliście ludu... Traktowaliście lud z pogardą".

- Dostojewski.

"Kobiety powinny siedzieć w domu w bojaźni bożej".

- Dostojewski.

"Każdy, kto pragnie wolności, powinien mieć odwagę zabić siebie".

- Nieustannie Dostojewski.

Smuci mnie ta jego aktualność i wywołuje lęki.

- No tak, zwłaszcza jak pomyślisz o tym, do czego doprowadziły ruchy ideologiczne opisywane w "Biesach". Jednym z powodów, dla którego zdecydowałam się iść na reżyserię, było przeczytanie adaptacji "Idioty" Andrzeja Wajdy i Macieja Karpińskiego. Umieścili oni całą akcję książki w jednej sytuacji: czuwania nad zwłokami Nastazji w mieszkaniu Rogożyna. Wtedy zrozumiałam, czym może być adaptacja. Albo inaczej: czym może być interpretacja dzieła literackiego na scenie i jak twórcza jest to praca. Sam Dostojewski pisze o tym, że niemożliwe jest przedstawienie całości jego powieści w teatrze. Trzeba do tego nowej myśli, która pozwoli na wybór materiału.

Skoro już wspomniałaś Wajdę, jego legendarne "Biesy" ze Starego Teatru w Krakowie, zresztą nie tylko one, były oparte na adaptacji Alberta Camusa. Nie chciałaś z niej skorzystać?

- Nie, nie ma sensu robić w teatrze ciągle tych samych rzeczy, zwłaszcza kiedy myśli się o nim jako o dialogu z rzeczywistością, a nie jak o muzeum konwencji nieaktualnych problemów i relacji społecznych.

Wiem, że wyrzuciłaś z pierwszej wersji adaptacji kilka uwspółcześnień. Dlaczego?

- Okazało się, że mogą sprowadzić całość do powierzchownej diagnozy. Paradoksalnie największym wyzwaniem dla nas jest to, że powieści Dostojewskiego oparte są na dialogu, na niekończących się rozmowach, a dziś żyjemy w kulturze obrazu. To trudne zadanie dla aktorów. Aby utrzymać napięcie tych rozmów, muszą ciągle prowadzić je na świeżo. I żeby tak było, nie mogą opierać się na wypowiadanych kwestiach, ale na ideach, które wyznają grane przez nich postaci. Można powiedzieć, że to forma eksperymentu, jak chciał Dostojewski. To badanie na oczach widowni, co się dzieje z człowiekiem, kiedy dopadnie go bies. To sprawdzanie, jak to się dzieje, że z normalnego, fajnego człowieka robi się nagle agresywna świnia. Taki jest Dostojewski i taka jest dzisiaj, niestety, rzeczywistość.

***

NAJBLIŻSZE PREMIERY I WYDARZENIA SPECJALNE W STUDIO

KARTOTEKA ROZRZUCONA

Tekst kanoniczny. Jego kanoniczność zaklęta jest w wiecznie otwartej formie. "Kartoteka" Różewicza funduje widzowi jakże znany obraz pokoju Bohatera, przez który "przechodzi ulica" przepełniona głosami. Te głosy 53 rozszczepione i zwielokrotnione. Obraz tego doświadczenia jest doświadczeniem rozbitego zwierciadła, czyli obrazu świata i historii, której nie da się scalić. To doświadczenie jest strukturą Różewiczowskiej "Kartoteki". Na tym polega jej otwarta forma. Nie jest albo nie musi być biografią tylko jednego pokolenia, jej potencjał jest uniwersalny. To forma, która zawsze zwrócona jest ku przyszłości.

Reżyseria: Radek Rychcik Scenografia i kostiumy: Anna Maria Kaczmarska

Muzyka i multimedia: Michał i Piotr Lis Obsada: Dominika Biernat, Marcin Bosak, Tomasz Nosinski, Dominika Ostałowska, Bartosz Porczyk, Natalia Rybicka Premiera 16 marca 2018

***

SEN SREBRNY SALOMEI

Pełna inscenizacja dramatu Słowackiego - wykonana przez samego reżysera bezpośrednio w wyobraźni widza. Mieszanka inscenizacji, wykładu, anegdot i multimediów, to wreszcie osobista spowiedź artystyczna Michała Zadary.

Widzowie usłyszą głos samego Zadary, nieprzefiltrowany przez aktorów. Reżyser sam odegra sceny i opowie, co dla niego jest ważne w tej literaturze. Po raz pierwszy będzie mówił sam ze sceny. Może to być jego najbardziej osobiste spotkanie z literaturą romantyczną.

Scenariusz i reżyseria: Michał Zadara

Współpraca: Allen Kuharski

Występuje: Michał Zadara

Koprodukcja: Centrala Premiera

20 kwietnia 2018

***

ŻABY

Autorski spektakl oparty na przepisanych przez Tomasza Śpiewaka komediach greckich Arystofanesa ("Żaby", "Chmury") oraz inspirowany żywotem filozofów starożytnych. Próba spojrzenia na nasze korzenie, na dziedzictwo greckie. Przefiltrowany przez współczesną wrażliwość (klasyczne teksty zderzone z doświadczeniami własnymi aktorów i materiałami dokumentalnego researchu) obraz cywilizacji, która data początek współczesnej demokracji i umowom społecznym.

Reżyseria: Michał Borczuch Scenariusz, dramaturgia: Tomasz Śpiewak Muzyka: Bartosz Dziadosz Scenografia i kostiumy: Dorota Nawrot Premiera 6 maja 2018

***

DANIEL BUREN// PRACA IN SITU

STUDIO powraca do awangardowej tradycji zapoczątkowanej przez Józefa Szajnę, Teatrgaleria łączy różne dziedziny sztuki, a także związane z nimi środowiska twórcze, zachowując przy tym prymat teatru dramatycznego.

Idee te realizuje w praktyce projekt stałej scenografii w jednej z przestrzeni teatru. Scenografia staje się w ten sposób autonomicznym dziełem sztuki. W każdym sezonie tworzona jest stała instalacja zaprojektowana przez współczesnego artystę, w której pracują kolejno wybrani reżyserzy.

W sezonie 2016/17 projekt "Izolatka", na scenie Modelatornia, zrealizowali Nicolas Grospierre i Olga Mokrzycka-Grospierre. W tym sezonie do współpracy zaproszono Daniela Burena - jednego z najważniejszych francuskich artystów współczesnych i teoretyków sztuki.

Premiera: maj 2018

***

CALARTS / STUDIO

Pierwszym etapem planowanej współpracy California Institute of the Arts, jednej z najważniejszych amerykańskich interdyscyplinarnych uczelni artystycznych, jest przygotowanie w STUDIO w 2018 roku projektu łączącego teatr, sztuki wizualne i muzykę wspólnie przez studentów i artystów CalArts oraz aktorów STUDIO.

Drugim etapem współpracy jest przygotowanie w Los Angeles spektaklu w reżyserii Natalii Korczakowskiej, z udziałem m.in. aktorów STUDIO na podstawie twórczości Witkacego. Amerykańska premiera spektaklu odbędzie się w listopadzie 2018 r. w teatrze REDCAT w Los Angeles, polska - w warszawskim STUDIO w grudniu 2018 roku.

Projekt realizowany we współpracy z Instytutem Adama Mickiewicza.

Premiera: czerwiec 2018

***

GALERIA STUDIO

EWA ZARZYCKA: NIE JESTEM ZOFIĄ RYDET

Ewa Zarzycka tworzy zdjęcia, filmy, performance, jest również autorką notatek na pograniczu literatury i rysunku. Na wystawę w Galerii Studio artystka przygotowała pokaz swojego nowego projektu: "Nie jestem Zofią Rydet", w którym nawiązuje do słynnego cyklu "Zapis socjologiczny" wybitnej polskiej fotografki.

Kuratorki wystawy: Dorota Jarecka, Agnieszka Rayzacher

Performance Ewy Zarzyckiej: 11 marca 2018, godz. 18, 16 stycznia - 31 marca 2018

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji