Mozart zaczarował
"Czarodziejski flet" w reż. Matthiasa Remusa w Operze Nova na XIII Bydgoskim Festiwalu Operowym. Pisze Anna Stasiewicz w Gazecie Pomorskiej.
Po spektaklu twórcy bydgoskiego "Czarodziejskiego fletu" wiele razy wychodzili na scenę, wywoływani oklaskami. Bajkową inscenizacją "Czarodziejskiego fletu" zespół Opery Nova zaprezentował się festiwalowej publiczności.
Gospodarze, jak to bywało w przeszłości, nie rozpoczęli w tym roku Bydgoskiego Festiwalu Operowego. Kiedy festiwal ruszył, zespół Opery Nova był właśnie z "Czarodziejskim fletem" na tournée w Niemczech i Holandii.
Mozart napisał "Czarodziejski flet" zaledwie na 2 miesiące przed śmiercią, w 1791 roku. Potem partytura opery znalazła się we Wrocławiu, skąd zabrał ją Wojciech Bogusławski, dyrektor warszawskiego teatru i już w 1793 roku "Czarodziejski flet" oglądała publiczność w stolicy. Po II wojnie światowej dzieło Mozarta wystawiła Opera Śląska. W rolę Królowej Nocy wcieliła się wtedy bydgoszczanka Eugenia Gwieździńska.
Najnowsza premiera Opery Nova to wynik pracy międzynarodowego zespołu. Reżyser Matthias Remus jest Niemcem, dyrygent Dirk Vermeulen Belgiem. Wśród wykonawców też są artyści z różnych krajów. I taka narodowa "mieszanka" wyszła operze na dobre. Widz ma wrażenie, jakby oglądał opowieść z pogranicza rzeczywistości i bajki. Momentami "Czarodziejski flet" bardziej przypomina teatralną sztukę. Wiele kwestii artyści, zamiast śpiewać, mówią.
Krytycy muzyczni, z którymi rozmawialiśmy, zwracają uwagę na kreację Katarzyny Oleś-Blachy jako Królowej Nocy. Swoje partie artystka wyśpiewywała mocnym i czystym sopranem. Talent komediowy objawił za to kanadyjski baryton Tyler Duncan w roli Papagena. Świeżość i lekkość wniosła Maria Sara Mens grająca Paminę. - Bardzo nam się podobało, szczególnie główni bohaterowie - mówili po spektaklu Krystyna i Mieczysław Smulscy z Nakła.
