Artykuły

Wrocław. 51 lat temu zginął Zbyszek Cybulski

W poniedziałek minęła 51. rocznica śmierci Zbyszka Cybulskiego. Wrocławianie po raz 21. spotkali się na peronie III wrocławskiego Głównego, żeby złożyć kwiaty pod tablicą upamiętniającą aktora.

Zbyszek Cybulski zginął podczas wrocławskich zdjęć do filmu "Morderca zostawia ślad". Nie chciał w nim grać, myślami był przy kolejnym projekcie, amerykańskiej telewizyjnej wersji "Tramwaju zwanego pożądaniem".

Peron trzeci

W niedzielę, 8 stycznia 1967 roku o 10 miał być w Warszawie, na planie Teatru Telewizji. Chciał wrócić dzień wcześniej, ale ostatecznie wieczór spędził w Związkach Twórczych - w towarzystwie m.in. Alfy, czyli swojego przyjaciela Alfreda Andrysa, Ewy Warwas, z którą był wówczas związany i Ludwika Flaszena, do którego później przeniosła się impreza.

W efekcie pierwszy pociąg odjechał o północy bez Cybulskiego. Na kolejny, o 4.20 aktor spóźnił się o tragicznych kilka sekund - wpadł na trzeci peron wrocławskiego Głównego, kiedy pociąg już ruszał. Towarzyszył mu Andrys, któremu udało się wskoczyć na schodki jednego z wagonów. Noga Cybulskiemu ugrzęzła jednak między stopniem a krawędzią peronu. Pociąg pociągnął go za sobą, aktor wpadł pod koła. Zmarł godzinę później, we wrocławskim szpitalu im. Rydygiera. Miał 39 lat.

Ikona polskiego kina

Urodzony w Kniażach na dzisiejszej Ukrainie, kończył gimnazjum w Dzierżoniowie oraz krakowską PWST. Był ikoną polskiego kina, aktorem obdarzonym charyzmą niemożliwą do zastąpienia. Niezależnie czy pojawiał się w roli Maćka Chełmickiego w "Popiele i diamencie", czy Alfonsa van Wordena w "Rękopisie znalezionym w Saragossie", nie przestawał być sobą - dla milionów widzów, którzy znali go przecież tylko z ekranu, był nieodmiennie Zbyszkiem, nie Zbigniewem, Cybulskim.

Do Wrocławia ściągała go praca w tutejszej Wytwórni Filmów Fabularnych, ale też przyjaciele i znajomi. Zostawił tu mnóstwo śladów - nocował w hotelu Monopol, imprezował w Związkach Twórczych, z ekipami filmowców zjeździł całe miasto - od okolic dworca przy okazji "Popiołu", po Leśnicę, gdzie powstawało "Salto" w reżyserii Tadeusza Konwickiego.

Przy tablicy spotykają się wielbiciele jego talentu

Najboleśniejszy z tych śladów pozostawił na trzecim peronie Głównego - od 21 lat jest tam tablica, wmurowana z inicjatywy "Gazety Wyborczej". I od 21 lat spotykają się tu 8 stycznia zarówno jego przyjaciele i znajomi, jak i wielbiciele talentu, którzy nie mieli szansy go spotkać.

- Dobrze, że pamięta się o legendach kina - mówi Stanisław Dzierniejko, organizator wrocławskich festiwali filmowych. - Dlatego właśnie spotykamy się tu co roku w samo południe. Dla Cybulskiego, ale też dla młodych widzów, którym o nim trzeba przypominać, żeby mogli docenić wielkie aktorstwo. Bo aktorem może zostać każdy, ale tylko nieliczni zasługują na miano ikony kina. Zbyszek Cybulski jest jednym z nich.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji