Artykuły

Romeo i Julia, czyli opowieść o odnalezionej miłości

- W naszym spektaklu konflikt między rodami Capuletich i Montekich to konflikt zwaśnionych grup kibiców, a powiedziałbym nawet kiboli, tak więc akcja dzieje się tu i teraz. Oczywiście, unikamy dosłowności - mówi reżyser Krzysztof Babicki przed premierą "Romea i Julii" w Teatrze Miejskim w Gdyni.

Rozmowa z Krzysztofem Babickim, który w Teatrze Miejskim w Gdyni reżyseruje sztukę Williama Szekspira "Romeo i Julia":

Prace nad tekstem zaczęły się w sierpniu, a premiera była przewidywana w listopadzie, jednak...

- Z powodu problemów budżetowych w teatrze musieliśmy ją przesunąć. Mam jednak nadzieję, że 20 stycznia spektakl "Romeo i Julia" w gdyńskiej wersji pojawi się na scenie.

Ta tragiczna, pełna ślepej nienawiści między dwoma rodami opowieść w różny sposób była pokazywana.

- Jedno jest pewne, to zawsze historia miłosna. Mamy tu dwa przerwane brutalnie ludzkie życia. W naszym spektaklu konflikt między rodami Capuletich i Montekich to konflikt zwaśnionych grup kibiców, a powiedziałbym nawet kiboli, tak więc akcja dzieje się tu i teraz. Oczywiście, unikamy dosłowności. Myślę, że wszędzie są wspaniali kibice, wspaniałe mecze i drużyny, ale też jest margines ludzi, którzy karmią się nienawiścią i trochę o tym spróbujemy opowiedzieć, o tych antagonizmach, które nie pozwalają na spełnienie wielkiej miłości Romea i Julii.

Czyli scen pojedynków na szpady nie zobaczymy?

- Nie, bo to już zostało spenetrowane przez film. Z czasów mojej młodości wspominam film Franko Zeffirellego, który narzucił pewnego rodzaju narrację, że musi to być para prawie, że dzieciaków.

Tymczasem w gdyńskim spektaklu...

- Są to ludzie młodzi, ale Romeo ma już pewne doświadczenia, a Julia nie jest słodką panienką czekającą na królewicza z bajki, tylko mocno stąpającą po ziemi dziewczyną. Łączy ich jedno, są emocjonalnie zaniedbani i chodzą własnymi drogami. To staramy się wyraźnie pokazać w przedstawieniu poprzez zbudowanie osobnej opowieści o rodzinach Capuletich i Montekich. Ojciec Julii, Capulet jest domowym despotą, który tyranizuje matkę i to znajdziemy w tekście Szekspira. To jest dom bez miłości, dom, gdzie żąda się od córki wymyślonego ożenku, z kimś kto pod każdym względem odpowiada rodzicom.

A jacy są rodzice Romea?

- Monteki stanowią małżeństwo skupione na sobie, mające bardzo dobre relacje z księciem, czyli władcą rządzącym miastem, o co bardzo dbają. Są zanurzeni w politykę, a z synem próbują rozmawiać przez Benvolia, jego kuzyna. Jest taka kwestia u Szekspira: "Idź wypytaj syna, czemu taki smętny?". Czyli nie chce się im specjalnie drążyć nastrojów, czy rozterek młodego człowieka, zdawkowo traktują jego problemy. Więc kiedy nagle spotykają się Julia i Romeo, rodzi się między nimi uczucie. Mogą sobie dać miłość, ciepło.

To jest opowieść o odnalezionej miłości ludzi, którzy w dzieciństwie tak naprawdę jej nie zaznali. Ale oczywiście, jest też ogromna przekora tych młodych, którzy postanawiają: Na przekór naszym zwaśnionym rodzinom będziemy razem.

Jako Romea i Julię zobaczymy...

- Macieja Wiznera i Martę Kadłub - młodych aktorów, którzy w naszym teatrze zagrali dużo ról. Uważam, że młody aktor powinien oczekiwać od teatru ciekawych propozycji, bo to go rozwija. Marta Kadłub zagrała wiele interesujących postaci, widzieliśmy ją m.in. w "Joannie szalonej królowej", czy w "Królowej śniegu", a ostatnio w "Kursku" (jako oczekującą na ukochanego żonę marynarza.) Maciej Wizner w ostatnich sezonach zagrał m. in. rolę tytułową w "Amadeuszu".

Na scenie zobaczymy cały zespół..

- Jak wiadomo, u Szekspira w "Romeo i Julii" tych ról jest bardzo dużo. Oczywiście, musiałem tekst skrócić. Niczego jednak nie dopisywałem , bo nie mam takiego zwyczaju, może poza kilkoma pokrzykiwaniami, czy skandowaniami przez statystów, grających kiboli.

Podobno są to młodzi ludzie z gdyńskich szkół średnich?

- Wspomagają nasze siły aktorskie i biorą udział w scenach zbiorowych, są to sceny bójki ulicznej, my to nazywamy na potrzeby spektaklu "ustawką", bo tak się o tym mówi w języku kibolskim. Biorą udział w tych "ustawkach" i to jest ważny element tego spektaklu. Zadania ruchowe, jak to w teatrze, nie mogą być dosłowne, ale powinny być w miarę efektowne i umowne, teatralne. Dlatego do współpracy zaprosiłem Zbigniewa Szymczyka, znakomitego tancerza i mima, szefa Pantomimy Wrocławskiej, które te układy "ustawek" przygotował.

Scenografię zaprojektował... Marek Braun.

- Nie będę zdradzał szczegółów, ale jego scenografia mocno się zmienia w drugiej części przestawienia. Kostiumy są dziełem Hanny Szymczak i mam nadzieję, że przedstawienie będzie się podobało nie tylko młodym ludziom.

Czy pozostaje pan wierny autorowi?

- Tak dużo jest ostatnio przedstawień, dla których Szekspir stanowi tylko pretekst dla reżysera, a z mistrza ze Stratfordu zostaje pięć zdań na krzyż.

Mam nadzieję, że opowiedzieliśmy to tak, jak chciał tego autor. Nie jest to sztuka historyczna, jak np. "Antoniusz i Kleopatra", spektakl który przed laty reżyserowałem w Teatrze Wybrzeże. William Szekspir osadził akcję "Romea i Julii" w czasach sobie współczesnych i dlatego gdyńska wersja dzieje się dzisiaj.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji