Artykuły

Pasja, nie misja

- Tego zawodu nie traktuję ani hobbystycznie, ani misyjnie. To moja pasja! Jestem tym, kim chciałam być i mogę się w tym realizować - mówi HALINA SKOCZYŃSKA, nie tylko wrocławska aktorka.

Halina Skoczyńska, jedna z najwybitniejszych polskich aktorek teatralnych. Nagradzana na festiwalach w kraju i za granicą najbardziej prestiżowymi nagrodami (głównymi i Grand Prix), otrzymała kolejną nagrodę - Glorię Artis.

W nowej premierze Teatru im. Jaracza w Łodzi "Sen o jesieni" stworzyła wspaniałą kreację jako przesłanie śmierci. Z tych okazji rozmowa z artystką, która gra w teatrach Wrocławia i Poznania, a od dwóch lat także w Łodzi.

Bohdan Gadomski: Ogólnopolska widownia telewizyjna oglądała panią w serialach "Na dobre i na złe", "Twarze i maski", a ostatnio w przejmującej kreacji tytułowej "Mary Stuart", pokazanej w Teatrze TVP. Czy to było wierne przeniesienie spektaklu z Teatru Polskiego we Wrocławiu?

Halina Skoczyńska: Do telewizyjnej wersji reżyser i operator przygotowywali się dość długo, ja też musiałam wiele zmienić do kamery, bo nie sposób było zagrać to tak, jak na scenie. Reżyser Remigiusz Brzyk zgodził się na bardzo, bardzo dużo, i jak pozwolił mi "pofruwać".

Pozostaje pani wierna scenom Wrocławia, Poznania, od 2 lat jest pani także w Łodzi. Nigdy nie myślała pani o Warszawie?

- Do Warszawy trzeba być zaproszonym ze wskazaniem konkretnej roli. W moim przypadku skorzystanie jedynie z etatu byłoby nieporozumieniem. Lubię być potrzebna.

Jak czuje się pani w Łodzi?

- Nie najlepiej. Czuję dziwny rodzaj samotności, może warto pomyśleć o zmianie rytmu pracy?

U siebie jest pani uznawana za królową wrocławskich teatrów. W Łodzi powitano panią jak zjawisko aktorskie, jakiego w tym mieście od dawna nie było. Jak pani postrzega swój zawód?

- Tego zawodu nie traktuję ani hobbystycznie, ani misyjnie. To moja pasja! Jestem tym, kim chciałam być i mogę się w tym realizować. Można się w aktorstwie schować i wiele rzeczy zrozumieć, także z własnego życia, mnóstwo spraw ogarnąć, spotkać fascynujących ludzi. i zrozumieć siebie samą.

Jest pani po premierze sztuki "Sen o jesieni". Spektakl' trudny, wysmakowany, pani zjawiskowa i nie do końca odgadniona. Kim naprawdę jest grana przez panią kobieta?

- Jest przesłaniem śmierci. To modliszka. Jest kimś nieuchronnym. Zagarnia mężczyznę, przytłacza go. Bardzo trudna rola, bo jest uczłowieczoną śmiercią. Kiedy reżyser powiedział mi: "Wiesz, że masz zagrać śmierć?", ja wiedziałam, że jej nie trzeba grać. Wystarczy tylko pomyśleć, nie trzeba robić głębokiej analizy, temat pojawia się " w głowie i sam niesie spojrzenie, tchnienie, urwany gest. Lubię w taki sposób budować rolę, a ta właśnie czegoś takiego wymagała. Paweł Miśkiewicz to niezwykły czarodziej sceny. Zmienia oblicza aktorów nie do poznania. Żal mi tych, którzy nie potrafią go słuchać.

"Sen o jesieni" to sztuka o trudnym porozumieniu się człowieka z człowiekiem?

- Takich sztuk jest teraz bardzo dużo, one w różny sposób o tym opowiadają. Rzeczywistość niestety coraz bardziej utrudnia porozumienie.

Pani też nie udało się porozumieć z mężem. Czy dlatego się rozstaliście?

- Ja mam wspaniałe porozumienie z moim byłym mężem i jak rozmawiamy sobie przez ocean (mąż mieszka w Toronto), to czuję, jakbyśmy trzymali się w czułym przyjaznym uścisku. Cieszymy się naszym synem, który mieszka i pracuje w Londynie. Gdy się pobieraliśmy, byliśmy bardzo młodzi, jeszcze studiowaliśmy na PWST w Krakowie. Było to wielkie młodzieńcze uczucie, ale nie udźwignęliśmy go. Byliśmy za młodzi, zbyt zachłanni na życie. Nie udało się nam, ale inni, chociaż im się udaje, po latach mają sobie tak niewiele do powiedzenia. U nas stało się odwrotnie. Myśmy się zgubili, ale teraz możemy ze sobą rozmawiać. Nie mamy do siebie żalu.

Mąż w Kanadzie, syn w Londynie, pani we Wrocławiu...

- To nie ma znaczenia, bo syn często przyjeżdża do Polski, a komunikacja między Wrocławiem a Londynem jest szybsza i tańsza niż z Warszawą. Syn ma tam takie możliwości rozwoju, jakich nie miałby w Polsce. Ukończył geomorfologię na Uniwersytecie Wrocławskim, która nie dałaby mu takich szans. Gdy spacerowaliśmy po ulicach Londynu, zrozumiałam, że to jest jego świat, do którego on mnie zaprasza, który mi pokazuje. Ma tam wspaniałą dziewczynę, Natalię.

Zaakceptowała ją pani?

- Akceptacja to mało powiedziane, jestem szczęśliwa, że taka osoba pojawiła się w życiu mojego syna.

W Polsce opiekuje się pani matką chorą na Parkinsona. Nikt pani nie pomaga?

- Jesteśmy tutaj same. Ale mamy pomoc ze strony tylu wspaniałych osób, dzięki którym uwierzyłam w ludzi. To są nasze sąsiadki, zarówno we Wrocławiu, jak i w Ostrowcu Świętokrzyskim, gdzie mieszka mama.

Są jeszcze dwa wielkie koty, które też skazuje pani na częstą samotność...

- Moje koty bliskie są tego, aby przemówić ludzkim głosem i wszystko opowiedzieć. To Kicia i Stefan, mama z synem. One dają nam wielką miłość i energię, gdy wtulają się we mnie lub w mamę! Gdy wyjeżdżam, bardzo rozpaczają. Ale nie zabieram ich ze sobą, bo bardziej przeżyłyby zmianę terenu. Do naszego życia wprowadzają pewną magię.

Mama, koty, a gdzie tu miejsce dla kogoś bliskiego?

- Jest głęboko w sercu. Moja dusza jest po brzegi wypełniona miłością. Nie wyobrażam sobie, gdybym jej w sobie nie miała. Uczucie jest podstawą i motorem wszystkiego.

Docenia pani to, co dostała od życia i losu?

- Dostałam sporo ciosów od życia, ale to porażki nas kształtują, "mieć, co się chce, można tylko, kiedy przegra się grę" - jak śpiewał Staszewski. Szczęście jest szybkie i często gubi refleksje. Smak cierpienia jest twórczy. Największym prezentem od losu jest mój syn, Szczepan. To moja duma. Mądry, piękny, młody człowiek. Dużo się od niego uczę. Prezentem od losu jest moja ukochana mama, ale los zabrał mi bardzo wcześnie wspaniałego ojca. Straciłam kochaną siostrę. Mam najdroższą przyjaciółkę, aktorkę Aldonę Struzik. Do wszystkiego, co daje los, podchodzę z pokorą.

Na czym teraz najbardziej pani zależy?

- Żeby stan zdrowia mojej mamy był stabilny i abym wciąż mogła słyszeć: "Córeczko, nie martw się, wszystko będzie dobrze".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji