Artykuły

Instytut Muzyki Bez Tańca?

Kto będzie wicedyrektorem Instytutu Muzyki i Tańca ds. tańca? Za trzy dni wygasa kadencja Joanny Szymajdy - jednej z najistotniejszych dla instytucjonalnego funkcjonowania polskiego tańca osób. Czy ktoś ją zastąpi? Kto? - pisze Witold Mrozek.

Ministerstwo kultury przedstawiło już nowego szefa Instytutu - muzyka i menadżera Maxymiliana Bylickiego, który zastąpi dotychczasowego "głównego" dyrektora - Andrzeja Kosowskiego. Tyle, że Bylicki wypowiada się na razie tylko o muzyce - czyli o połowie zakresu działalności Instytutu. O przyszłości tańca w Instytucie Muzyki i Tańca nie wiemy dokładnie nic.

Tymczasem choreografowie odgrywają coraz większą rolę w teatrze. Mają wielki wkład w rozwój nowych języków teatralnych - gdyby nie Maćko Prusak, Dominika Knapik czy Paweł Sakowicz, twórczość Jana Klaty, Eweliny Marciniak czy Magdy Szpecht wyglądałaby zupełnie, zupełnie inaczej. Teatr coraz częściej dopuszcza też do samodzielnej pracy cenionych polskich artystów tańca - takich jak Sakowicz, Marta Ziółek czy Cezary Tomaszewski. Od lat narzeka się na brak instytucji zajmujących się tą sztuką - centrów choreograficznych czy teatrów tańca, albo przynajmniej stałych scen tanecznych w ramach większych placówek. Instytut Muzyki i Tańca stosunkowo niewielkim kosztem pozwalał te instytucjonalne braki częściowo nadrabiać. Muzycy mają sieć filharmonii, orkiestr, akademii, a także wpływowy Narodowy Instytut Fryderyka Chopina. Tancerze - zwłaszcza ci od tańca współczesnego - poza połówką IMiT, bytomskim Wydziałem Teatru Tańca krakowskiej AST, dwoma słabo finansowanymi instytucjami samorządowymi w Poznaniu i Bytomiu - nie mają zbyt wiele.

Powołanie w 2010 r. IMIT i mianowanie Szymajdy wicedyrektorem ds. tańca było jednym z najbardziej transparentnych i uwzględniających opinie środowisk twórczych działań ministra Zdrojewskiego - który, umówmy się, nie zawsze działał w sposób transparentny i uwzględniający opinie środowisk twórczych. To artyści i działacze zajmujących się tańcem instytucji i organizacji pozarządowych lobbowali za stworzeniem Instytutu i zaproponowali ministerstwu kandydatkę na obecną wiceszefową Instytutu - kuratorkę, menadżerkę i badaczkę współczesnej choreografii po Sorbonie.

Wicedyrektor IMIT to szczególny przypadek wicedyrektora. Nie po prostu zastępca, zatrudniany sobie przez szefa instytucji "do pomocy" - ale specjalista odpowiedzialny za własny obszar działań i mianowany bezpośrednio przez ministra. Wynika to z "hybrydowego" (modne słowo) charakteru IMiT - ludzie tańca chcieli własnej, odrębnej instytucji, ze względów ekonomicznych resort zaproponował formułę "dwie instytucje w jednej". Czy tak będzie dalej, czy autonomia spraw tańca w Instytucie Muzyki i Tańca zostanie utrzymana? Nie wiadomo, bo ministerstwo zmienia statut Instytutu - a to ten dokument reguluje sposób powoływania dyrektora.

Nie można więc wykluczyć scenariusza, w którym wicedyrektor ds. tańca będzie bardziej podporządkowany dyrektorowi. Albo nawet taki, w którym wicedyrektora ds. tańca w ogóle nie ma, a departament podlega Bylickiemu. Ten ostatni w środowym wywiadzie dla Programu II Polskiego Radia o tańcu nie powiedział praktycznie nic, nie dopytywał go też w tym temacie prowadzący rozmowę dziennikarz.

Ktoś mógłby powiedzieć - taniec to niszowa sztuka, czy musi mieć osobną komórkę czy instytucję? Ale nie mówimy tu o żadnym przeroście biurokracji. Departament tańca w IMiT to mała, kompaktowa i nowoczesna struktura - zatrudnia tylko parę osób, większość środków dzieli w otwartych konkursach. Można by sobie teoretycznie wyobrazić funkcjonowanie takiej struktury w ramach np. Instytutu Teatralnego. O takich krokach nic jednak nie słychać, nie widać żadnych znaków sensownej reformy - wszystko wskazuje na zwyczajne zaniedbanie.

Co właściwie robi Instytut? Jednym z jego programów jest "Scena dla tańca" - dzięki któremu przedstawienia choreografów mogą krążyć po Polsce. To "Scena dla tańca" sprawiła, że teatry i inne instytucje wpuściły taniec do swoich przestrzeni. Wariacją na ten temat jest również warszawska Scena Tańca Studio, popularny cykl nowej choreografii pokazywanej przez kolejnych kuratorów w Pałacu Kultury. Są też środki na wydawnictwa czy program wspierania aktywności międzynarodowej - małe granty, które cenionym polskim artystom pomagają utrzymać kontakt ze światem i Europą. Wreszcie, IMiT organizuje Polską Platformę Tańca, czyli ukierunkowane na zewnątrz wędrujące biennale tej sztuki - za rok odbędzie się ono w Gdańsku, poprzednie było w Bytomiu.

Co więcej, to IMiT wdraża jeden z pilotażowych programów pomocy (zawodowej reorientacji) dla tancerzy baletowych, którzy od 2009 roku objęci są takimi przepisami o wieku emerytalnym, jak reszta społeczeństwa. Wiceminister Zwinogrodzka mówiąc mediom o swoich wysiłkach na rzecz poprawy "statusu artysty" lubi podawać przykład baletnic po sześćdziesiątce skrzywdzonych przez złą Platformę. Szkoda, że wiceminister nie zadbała o jasną sytuację i bezpieczną przyszłość instytucji, która się nimi zajmuje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji