Artykuły

Zapas jak samuraj

Zapas nie gra w serialach. Nie zobaczymy go na reklamowych billboardach. Nigdy nie płynął na fali mody. Nie udziela setek wywiadów, nie ma go w kolorowych pismach. W prasie codziennej jego nazwisko pojawia się sporadycznie. Szkic o warszawskim aktorze ZBIGNIEWIE ZAPASIEWICZU.

Problem prawdziwie aktorski, to problem samuraja; w każdej chwili być wyćwiczonym, gotowym do odparowania ciosu, ale jednocześnie pozostać luźnym i prostym - przywołałem to zdanie reżysera i wizjonera teatru, Petera Brooka, pisząc parę lat temu o sztuce aktorskiej Zbigniewa Zapasiewicza

Całkiem niedawno, bo jakieś trzy lata temu, podglądałem tego wspaniałego aktora na planie telewizyjnego spektaklu "Obrona". Przemyciła mnie tam Jola Kowalska z wrocławskiego ośrodka tv, który kiedyś produkował wiele znakomitych spektakli Teatru Telewizji.

Zapas jak mówią na niego niemal wszyscy w środowisku, grał mecenasa Józefa Grudę-Olszańskiego. Partnerująca mu aktorka wielokrotnie się myliła i scenę powtarzano do znudzenia. Aktorowi na planie i poza nim nie drgnął ani jeden mięsień mogący dać sygnał zniecierpliwienia. Uśmiechał się życzliwie do aktorki, gdy reszta ekipy z dużym trudem tłumiła agresję. Po zdjęciach spytałem Zapasiewicza, czy ta sytuacja rzeczywiście go nie denerwowała. Zrobił jakiś grymas zdziwienia:

- Zawsze zakładam, że mnie też coś takiego może się przydarzyć. Wiem, że gdyby ktoś okazał mi jakiś rodzaj zniechęcenia, czułbym się jeszcze gorzej, więc skupiałem się z całych sił na tym, żeby pomóc tej pani.

Oglądałem potem te sceny wmontowane w całość. Na ekranie ta powtarzana w nieskończoność wyszła świetnie.

Przed paroma dniami Zbigniew Zapasiewicz odebrał prestiżową nagrodę Klubu Krytyki Teatralnej imienia Tadeusza Żeleńskiego - Boya. Nagroda przyznawana jest od 50 lat, a w tym roku aktor świętuje też 50-lecie swoich scenicznych przygód. Przypomnę od razu, że debiutował po kolei: na scenie Teatru Młodej Warszawy rolą Ewarysta Galois w "Ostatniej nocy" dokładnie 10 października 1956 roku, na małym ekranie w Teatrze Telewizji rolą Martina w "Cichej nocy" w roku 1960, a w filmie rolą młodego księdza w "Wianie" w roku 1963.

Jako pierwszy w półwiecznej historii tej nagrody, dostał ją po raz drugi i nie jest to nagroda za całokształt, ale za konkretne role, kreacje w spektaklach "Zapasiewicz gra Becketta" (w reżyserii Antoniego Libery) w warszawskim Teatrze Powszechnym i "Kosmos" (w reżyserii Jerzego Jarockiego) w Teatrze Narodowym.

Pierwszy raz nagrodą Boya wyróżniono go w roku 1972. Wtedy wdrapał się na sam szczyt aktorskiej sztuki. To były role: Laurentego w "Na czworakach" Różewicza, Pijaka w "Ślubie" Gombrowicza i Rzeźnika w "Rzeźni" Mrożka. Potem już tego szczytu nie opuszczał uważając, że prawdziwy aktor nie ma prawa być szmirusem.

Biograficzną książkę aktora - "Zapasowe maski" - kończy takie zdanie: "Wybrałem ten zawód, aby nauczyć się i twórczo w sobie przetworzyć to, co umieli moi poprzednicy. Ta sfera zawodu zgasła i teraz jest mi przykro i boleśnie. Umarły wartości, dla których zacząłem to robić. Gdybym wiedział, że tak się stanie, to bym się temu nie poświęcił".

Jest siostrzeńcem aktora - Jana Kreczmara i reżysera teatralnego Jerzego Kreczmara. Był uczniem Aleksandra Zelwerowicza, dziś patrona warszawskiej Akademii Teatralnej. Był potem asystentem swojego wuja Jana, profesora i praktykował u profesora Aleksandra Bardiniego. Teraz sam jest profesorem tej artystycznej uczelni.

Po benefisie, którym był spektakl "Zapasiewicz gra Becketta", opowiadał taką anegdotę:

- Pewnie sprawia to moja nieśmiałość albo niedostosowanie do rzeczywistości, bo od lat chętnie chowam się za role w teatrze. Wydaje mi się, że robię to dość skutecznie. Kiedy wychodzę z teatru i przy wejściu stoi tłumek dziewczynek czekających na autografy ulubionych aktorów, to wiem, że do mnie żadna nie podejdzie, bo mnie nie pozna. Uważam to za swój aktorski sukces.

Zapas nie gra w serialach. Nie zobaczymy go na reklamowych billboardach. Nigdy nie płynął na fali mody. Nie udziela setek wywiadów, nie ma go w kolorowych pismach. W prasie codziennej jego nazwisko pojawia się sporadycznie. Najczęściej okazją jest premiera teatralna, filmowa, jubileusz albo nagroda.

Gdy słyszy tę moją litanię o niebycie, marszczy czoło: - Nie wstydzę się tego, co robiłem i robię.

***

Zbigniew Zapasiewicz

Urodził się w 1934. Aktor, reżyser, pedagog. W latach 1951-1952 studiował chemię na Politechnice Warszawskiej. Jednak dyplom w roku 1956 otrzymał w warszawskiej PWST, gdzie od roku 1987 jest profesorem, ale już Akademii Teatralnej.

Oprócz wybitnych ról teatralnych i telewizyjnych, uznanie i nagrody zdobywał za role filmowe, m.in.: docenta Szelestowskiego w "Barwach ochronnych" Zanussiego, dziennikarza Michałowskiego w "Bez znieczulenia" Wajdy, doktora Lewena w "Matce królów" Zaorskiego czy wreszcie doktora Berga w "Życiu jako śmiertelnej chorobie przenoszonej drogą płciową". Laureat Diamentowego Mikrofonu za wybitne kreacje aktorskie w spektaklach i słuchowiskach Teatru Polskiego Radia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji