Artykuły

Zawirować z Teresą Kujawą

Abym mógł wywdzięczyć się za emanację jej osobowości na moje poczynania w dziedzinie programowania i realizowania pracy teatralnej, powinienem tej wielkiej artystce poświęcić opasłą, rzetelną i profesjonalną książkę biograficzną. Zrobię to kiedyś. Ale na razie z rozkoszą świętuję kolejne Jej jubileusze - pisze Sławomir Pietras w Angorze.

W chwili gdy Państwo rozpoczniecie czytanie tego felietonu (jeśli to poniedziałek) nasza delegacja zmierzać będzie w kierunku Wrocławia, aby sprawić najwybitniejszej i najdłużej żyjącej polskiej artystce baletu - niespodziankę. Jeśli będziecie to czytać we wtorek, lub w następne dni, będziemy już z powrotem w domach. Albo wspominając z rzewnością to niezwykłe spotkanie, albo lecząc kaca po wypitych toastach, albo wreszcie analizując, co się tym razem zdarzyło we Wrocławiu.

Teresa Kujawa - wspaniała tancerka, wybitny choreograf i charyzmatyczny pedagog baletu - urodziła się w Bydgoszczy 11 grudnia 1927 r. Należała do pokolenia, które nie zdążyło zdobyć regularnego wykształcenia przed wojną, a po wojnie od razu stanęło do pracy i dorosłych zadań. Ona - pionierka baletu Opery Wrocławskiej - zadebiutowała w mazurze ze "Strasznego dworu", tańcząc w jednej parze z Witoldem Grucą też urodziwym i utalentowanym debiutantem.

Potem na długie lata był Poznań. Szereg porywających ról w baletach Kaplińskiego, Wójcikowskiego, Miszczyka, Paplińskiego, Patkowskiego, Gogoła i Parnella. W międzyczasie kilkuletni pobyt w Paryżu, studia nad tańcem charakterystycznym, techniką modern, oglądanie, zwiedzanie, tournee po wielu krajach świata w zespole Theatre d'Art du Ballet i półroczna współpraca z Leonidem Ławrowskim w moskiewskiej szkole baletowej.

Po powrocie do kraju pierwsze próby choreograficzne, doświadczenia z zespołami teatrów dramatycznych i muzycznych w dziedzinie sztuki ruchu, szereg kreacji scenicznych w choreografiach Conrada Drzewieckiego, wówczas już byłego męża (La valse, Adagio Albinoniego, Wariacje 4:4, Pawana na śmierć infantki, Młynarka z 7/7-cornu, Lady Makbet z Improwizacji do Szekspira).

Wreszcie rok 1971, kiedy to mnie właśnie udało się namówić Teresę Kujawę na powrót do Wrocławia, gdzie już wcześniej działałem i słusznie liczyłem, że przywiezie ze sobą kilkoro poznańskich solistów (Wiesław Kościelak, Franciszek Knapik, Lucyna Sosnowska, Maria Górniaczyk, Małgorzata Połyńczuk). W ten sposób doszło do całego ciągu jej wspaniałych osiągnięć choreograficznych. Oto one: Rzeźby mistrza Piotra, Spartakus, Czar miłości, Noce w ogrodach Hiszpanii, Coppelia, Kopciuszek, Medea, (niezapomniane kreacje jej uczennic Anny Staszak i Ewy Wycichowskiej), Ad libitum, Polonia, Z chłopa król, Mandragora, Mity, Harnasie, Jezioro łabędzie, Pan Twardowski, Dziadek do orzechów.

Jest ich o wiele więcej. Niektóre powtórzyła w Teatrach Wielkich Łodzi, Warszawy i Poznania. W Teatrze Wielkim w Łodzi z powodzeniem wyreżyserowała Halkę i Madama Butterfly Przez ostatnie kilkadziesiąt lat była niezrównanym twórcą polskich tańców narodowych, zrealizowała mnóstwo tzw. wstawek baletowych w operach, operetkach i musicalach, przeszczepiła na grunt polski oryginalne tańce hiszpańskie, czerpiąc ze swych doświadczeń i praktyk zagranicznych. Wyuczyła tańców ludowych kilka pokoleń swoich następców. W sztuce choreograficznej stała się mentorem wielu późniejszych jej wyznawców.

Abym mógł wywdzięczyć się za emanację jej osobowości na moje poczynania w dziedzinie programowania i realizowania pracy teatralnej, powinienem tej wielkiej artystce poświęcić opasłą, rzetelną i profesjonalną książkę biograficzną. Zrobię to kiedyś. Ale na razie z rozkoszą świętuję kolejne Jej jubileusze. Przed kilkunastoma laty w Szczecinie wygłaszałem ze sceny laudację po spektaklu "Coppelii", przerywaną przez Jubilatkę, bo się nią po prostu nudziła. Przed dziesięciu laty we Wrocławiu, gdy robiłem to samo, była już spokojniejsza.

Kiedy to piszę, dojeżdżamy właśnie na Krzyki, aby w dniu 90-lecia uściskać Ją, przytulić, powspominać naszych wiele lat z Nią, u Niej, przy Niej, zawsze kochanej, serdecznej, czasem kapryśnej i groźnej, ale zawsze szczerej, z oddaną duszą i otwartym sercem.

Za chwilę - niby że to niespodzianka - staniemy w drzwiach przy Januszewskiej, a potem świat zawiruje, bo co tam 90 lat... Bylebyśmy zdrowi byli!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji