Artykuły

Warlikowski, Warlikowski (fragm.)

W tym teatrze nadejście końca świata jest zupełnie oczywi­ste, ale kiedy nadejdzie, nie będzie ani straszne, ani niespodzie­wane.

Krzysztof Warlikowski wystawił w ostat­nim czasie aż trzy sztuki Szekspira: niespeł­na rok temu "Zimową opowieść" w Teatrze Nowym w Poznaniu, a w styczniu tego roku "Poskromienie złośnicy" w Teatrze Drama­tycznym w Warszawie i "Peryklesa władcę Tyru" na studyjnej scenie Piccolo Teatro w Mediolanie. Wszystkie te inscenizacje mają jedną cechę wspólną: Warlikowski traktuje Szekspira jak autora zupełnie współczesne­go, żyjącego w naszym świecie i piszącego o tym, co nam współczesne.

Pozornie nietrudno odkryć współcze­sność Szekspira i jego widowiskowość; światową karierę zrobił "Szekspir współ­czesny" Jana Kotta. A jednak to tylko po­zorna łatwość. Wielu reżyserom, którzy się za Szekspira biorą, zostają w rękach tylko nachalne aktualizacje albo atrakcje mno­żone na siłę, bez wyraźnej potrzeby. Tym­czasem Warlikowski dał się ponieść Szek­spirowskiemu żywiołowi i nawet kiedy sięga po sztuki z marginesu kanonu Stradfordczyka, otwiera przed widzami niezwy­kłe światy teatralnych tajemnic. Mediolań­skie przedstawienie przynosi częściowe rozwiązanie tajemnicy. Reżyser przeniósł sławny "wielki mechanizm" Kotta z ob­szaru wielkich zdarzeń historycznych w sferę życia pojedynczego człowieka. Każ­demu z nas dał prawo do posiadania dra­matycznej lub wręcz tragicznej historii życia nie uwikłanego w zewnętrzne kom­plikacje. Drugi powód powodzenia to zastosowanie się do nauk Strehlera i potrze­ba tworzenia "teatru dla ludzi".

KOBIETA-PRZEDMIOT

W "Poskromieniu złośnicy" Warlikowski dokonał głębokiej reinterpretacji tekstu sztu­ki. Z komedii o niesfornej sekutnicy wypa­rowały wszystkie treści godne kuchennych makatek, które pouczają, że "dobra żona tym się chlubi, że gotuje, co mąż lubi". Kasia (Danuta Stenka) nie jest jadowitą, upartą babą, lecz kobietą świadomą swej godno­ści, jest Kasią, która pilnie odbyła femini­styczny kurs w ramach tak dziś modnych gender studies. To kobieta wolna, a zatem postrzegana przez obmierzłe męskie towa­rzystwo jak prowokatorka, osoba nazbyt wyuzdana, godna jedynie zdecydowanej męskiej tresury, wychowania na żonę. Warlikowski poskramia złośnicę na cyr­kowej arenie, tak jak w tresurze poskra­mia się zwierzęta. W głębi sceny zbudo­wał cyrkową widownię. Bezpośrednia alu­zja do tresury czyni sztukę Szekspira sza­lenie drastyczną. Takie ustawienie zmie­rzać też musi do ostrego finału, dalekiego od happy endu, jakim zwykle w "Poskro­mieniu" był monolog Kasi pogodzonej ze swymi kobiecymi powinnościami. U War­likowskiego tekst wypowiadany wprost do widowni, z proscenium, brzmi jak drama­tyczne oskarżenie. Wypowiada go przez łzy kobieta upokorzona, pobita, molesto­wana, traktowana jak przedmiot, kobieta-żona, a nie kobieta-człowiek, ofiara mę­skiej swawoli. W tym przedstawieniu, zgodnie z regu­łą teatralnych opowieści Warlikowskiego, niemal wszystko może się zdarzyć. Mno­gość atrakcji uzasadnia dodatkowo cyrko­wa rama inscenizacyjna. Dlatego nie dzi­wi nawet skuter, którym Petruchio (Adam Ferency) wozi po scenie Kasię. Teatralna rzeczywistość nabiera własnego życia, pogrąża się w dekadenckim rozpadzie. Wkracza w nią melancholijna muzyka, grana na akordeonach i saksofonach. Mu­zycy wędrują po scenie, mieszają się z aktorami. Rzecz cała dzieje się gdzieś po­śród nas, dzisiaj, teraz. Być może dlatego tak drażni i przeszkadza teatralna sztucz­ność aktorów, którzy próbują uparcie bro­nić swych zajętych niegdyś bastionów pozy. Ale przyznaję, że mimo aktorskich mankamentów przedstawienie ogląda się znakomicie. Odrębny świat poetyki War­likowskiego wciąga.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji