Artykuły

(Opę)taniec

"Wesele" Stanisława Wyspiańskiego w reż. Jana Klaty z Narodowego Starego Teatru w Krakowie na Festiwalu Boska Komedia. Pisze Magda Mielke w Teatrze dla Was.

Ostatni spektakl Jana Klaty realizowany w Starym Teatrze w Krakowie jest diagnozą stanu Polski A.D. 2017. Obrazem na wskroś pesymistycznym - pełnym narastających podziałów i czającej się wściekłości. To także fantastyczny pokaz siły i solidarności wielopokoleniowego zespołu Starego Teatru.

Spektakl ten jest idealną propozycją teatru narodowego - sięgając po klasyczny tekst, twórcy potraktowali go z wielkim szacunkiem, a przy tym zaproponowali nowe, jakże aktualne, nasycone ostrą ironią odczytanie. Dzięki redukcji tekstu Wyspiańskiego, rozmowy bohaterów rzeczywiście stały się "small talkami", okolicznościowymi rozmówkami, w których każdy mówi swoje nie patrząc na reakcje rozmówcy, zdawkowymi wymianami uprzejmości, opartymi na wyświechtanych mądrościach życiowych. Jedynie relacja ciężarnej Panny Młodej (świetna Monika Frajczyk) i Pana Młodego (Radosław Krzyżowski) wymyka się z tego schematu. Ich porozumienie jest głębokie, zdaje się, że naprawdę się kochają.

"Wesele" Klaty uderza poezją i rytmicznością. Dzięki umiejętnościom zespołu aktorskiego każde słowo fantastycznie może wybrzmieć, zyskując ciekawy sens. Cięcia adaptacyjne sprawiają, że całość nabiera szczególnej goryczy. Wściekłość znajduje ujście w postaciach chochołów - członków blackmetalowego zespołu Furia, cały czas obecnego na scenie. Postawienie na blackmetalową muzykę śląskiej kapeli okazało się najważniejszym posunięciem Klaty. Dzięki temu treść dramatu zyskała niebanalną formę, świetnie zespalającą się z całością. Kompozycje Furii nie tylko rytmizują widowisko, ale nadają mu dodatkową treść, która staje się komentarzem i wzmocnieniem wydźwięku dramatu. Przez cały czas trwa też chocholi taniec, który w niczym nie przypomina weselnych zabaw. Postaci zatracają się w korowodzie, dziwnym rytuale zapomnienia, który staje się też pięknym ukazaniem siły zespołu krakowskiego teatru.

Bohaterowie "Wesela" niczym ożywione trupy raz po raz stają do konfrontacji. Gorzki śmiech, który wybucha po początkowym pytaniu Czepca (Krzysztof Zawadzki) skierowanym do Dziennikarza (Roman Gancarczyk) - "Cóż tam Panie, w polityce?" - jest metaforą podobieństwa łączącego narodowca w koszulce z orłem w koronie i stonowanego, lewicującego inteligenta. Obaj nie potrafią oderwać się od przeszłości, odrzucić dawnych resentymentów. Podobny jest też ich bezskuteczny zapał i gorycz rezygnacji. To obraz zbiorowości rozerwanej, podzielonej, ale zespolonej w na poły czułym uścisku jak Radczyni (Anna Dymna) i Klimina (Elżbieta Karkoszka). Panna Młoda i Pan Młody. Największe wrażenie robi monolog Gospodarza (Juliusz Chrząstowski) z końcową frazą: "W pysk wam mówię litość moję", wypowiedzianą półszeptem, skwitowaną ostentacyjnym splunięciem.

Drugi akt porusza, niepokoi, ale też drażni celowym patosem, odbierając resztkę złudzeń. Żadnego z weselnych gości nie poruszają spotkania z Widmami. Ciążąca, choć wciąż niechciana przeszłość ukazana została jako parada upiorów: nagi Stańczyk (Jan Peszek) skrywający się za osamotnionym pniem, półnagi, zabandażowany i pomazany biało-czerwoną farbą Rycerz (Małgorzata Gorol), którego monolog zagłusza dudniąca muzyka, a słowa "Polska to jest wielka rzecz" ukazują się na wyświetlaczach niczym reklamowy slogan, złoty róg, przyniesiony przez Wernyhorę (Zbigniew Ruciński), jest nadmuchaną foliową jednorazówką. Pojawiający się w finale Jasiek (Andrzej Kozak) uosabia rozczarowanie wszystkich pokoleń i niemoc, jaka dotknęła weselników.

Zamiast ścian mamy przykryte folią rusztowania, zamiast drzewa sam pień z pustą kapliczką - to świat w ciągłej przebudowie. Scenografia daje wyraźne znaki, narzuca tymczasowość i niekompletność. To świat bylejakości, zaniechań, porażek, świat w jakim żyjemy. Nie ma podziału na "wiejskość" i "miejskość", choć każdy tu jest z miasta, z każdego wychodzi "wiejskość". To również znalazło wyraźne, symboliczne odzwierciedlenie - kostiumy bohaterów są tak zaprojektowane, żeby każdy zawierał motyw słomy - pas Pana Młodego, rękawy sukienek nierozłącznych Zosi (Anna Radwan) i Haneczki (Ewa Kaim), poły sutanny Księdza (Bartosz Bielenia) czy krótkie spodenki Maryny (Jaśmina Polak).

**

Magda Mielke - absolwentka Dziennikarstwa i studentka Filmoznawstwa na Uniwersytecie Gdańskim. Recenzentka filmowa i teatralna, miłośniczka współczesnej literatury.

*

Spektakl zaprezentowany podczas Festiwalu Boska Komedia Kraków 2017

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji