Artykuły

Mężczyzna w kobiecym przebraniu

- Przygotowując się do roli musiałem kupić kabaretki samonośne. Udałem się do odpowiedniego sklepu, gdzie niemały problem sprawiło mi wytłumaczenie sprzedawczyni, jaki konkretnie rozmiar pończoch mnie interesuje - mówi JACEK KAWALEC, aktor Teatru Polskiego w Warszawie.

Równouprawnienie i emancypacja to ostatnio bardzo modny temat. My postanowiliśmy potraktować go mniej poważnie. Zapytaliśmy mężczyznę, czy zdarzyła mu się w życiu sytuacja, w której musiał odnaleźć i wykorzystać kobiecą stronę swojej osobowości. Swoimi "dramatycznymi" doświadczeniami, w sytuacji niczym z filmu Almodovara, podzielił się z nami aktor Jacek Kawalec.

JACEK KAWALEC, AKTOR: - Sytuacja, w której musiałem wczuć się w rolę kobiety, związana była z moją pracą zawodową. Pracowaliśmy wówczas nad przedstawieniem "Cyrk Monthy Pythona". Graliśmy w nim między innymi skecz o dwóch brytyjskich sędziach-homoseksualistach. Dwaj panowie opowiadają o pracy w sądzie, a pod togami ubrani są... w damską bieliznę. Przygotowując się do tej roli musiałem więc kupić taką damską bieliznę, a dokładnie kabaretki samonośne. Udałem się do odpowiedniego sklepu, gdzie niemały problem sprawiło mi wytłumaczenie sprzedawczyni, jaki konkretnie rozmiar pończoch mnie interesuje. Kiedy zapytała, na jaką mniej więcej kobietę mają być te pończochy, odpowiedziałem, że... na taką jak ja! Można sobie wyobrazić jej zdziwienie. Spory kłopot miałem również z samym noszeniem tych nieszczęsnych pończoch. Słyszałem, że pończochy słabo trzymają się na owłosionych nogach. Zastanawiałem się więc, czy będę musiał je sobie wydepilować?! Po prostu dramat. Całe szczęście, obeszło się bez tych wszystkich tragedii. Ciąg dalszy tej historii był nie mniej ciekawy. Otóż, w "Monthy Pythonie", po odegraniu skeczu o dwójce sędziów, wchodzimy w rolę kelnerów. Wszystko toczy się w szalonym tempie - zrzucamy togi, wciągamy kelnerskie mundurki, a te pończochy ciągle są pod spodem. Oczywiście nigdy nie ma czasu na żadne gruntowne przebieranki. A ponieważ jeździliśmy z "Monthy Pythonem" po Polsce, często zdarzało się, że w ciągu jednego dnia graliśmy po dwa przedstawienia w różnych miastach... Schodzimy ze sceny, pędem do samochodu i w strojach kelnerów, z tą nieszczęsną damską bielizną pod spodem, ruszamy na kolejne przedstawienie. Pamiętam, jak któregoś dnia, z Piotrem Zeltem, kolegą-aktorem, który grał ze mną w tym przedstawieniu, jechaliśmy z Bełchatowa do Opoczna - obaj w tych "kelnerskich" przebraniach. Zastanawialiśmy się, jak by to wyglądało, gdybyśmy jakimś nieszczęśliwym trafem ulegli wypadkowi, a sytuacja stałaby się na tyle poważna, że znaleźlibyśmy się na stole operacyjnym... Ciekawe, jaką minę mieliby ci szczęśliwcy, którym dane by było badać delikwentów w tak nietypowym przebraniu?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji