Artykuły

Zamaskowany Skąpiec

Maska! Jeden z najstarszych, a może w ogóle najstarszy "rekwizyt teatralny. Początkowo zabieg, dzięki któremu jeden aktor mógł grać kilka postaci, potem rzecz nierozerwalnie związana z charakterem kreacji, oznaczająca stereotyp teatralny jak. np. w klasycznej operze chińskiej, gdzie widz od pierwszego wejścia aktora od razu orientuje się z kim ma do czynienia i co z tego wyniknie. Nie przepadkiem maski zanikły zupełnie w dobie panowania teatru naturalistycznego i psychologicznego i nie przypadkiem teraz budzą coraz większe zainteresowanie na całym świecie. Oczywiście maska nie nadaje się do każdej sztuki, ale jeżeli się znajdzie sztukę odpowiednią to znaczy taką, w której nie ma większego znaczenia subtelne drgnienie brwi aktora czy znaczące spojrzenie aktorki - maska może oddać nieocenione usługi.

Stało się tak w wypadku molierowskiego "Skąpca", z którym wystąpiła "Groteska". Znakomite studium skąpstwa połączone z trochę bajkowym rozwiązaniem perypetii bohaterów w wykonaniu masek nabrało nowych, nieoczekiwanych wartości. Nagle okazało się, że "Skapiec" jest też sztuka o bananowej młodzieży. Trzęsący się nad każdym groszem Harpagon gromi ostro swoje kolorowo wystrojone i przybrane w peruki dzieci, wymawiając im wyrzucanie pieniędzy na stroje, lekkomyślność, niechęć do oszczędności, zachwala zalety własnego uwłosienia i skromnego stroju. Ale skąpstwo jego tak odrażające w teatrze naturalistycznym, tu staje się umowne i zabawne - właśnie dzięki masce. Oczywiście, jest rzeczą do dyskusji czy ktoś woli coś w rodzaju słynnej kreacji Solskiego, który przy pomocy mnóstwa drobiazgów i szczególików stworzył postać autentycznego, chydnego, starego i brudnego chciwca, czy też zabawna lekkość inscenizacji "Groteski".

Wydaje się jednak, że dzisiaj, kiedy nikt już na serio nie zakopuje pieniędzy w ogrodzie, nie wydziedzicza nieposłusznych dzieci, nie narzuca im partnerów małżeństwa i nie prowadzi pertraktacji o posag - inscenizacja "Groteski" ma większą rację bytu. To co przebrzmiałe obyczajowo i życiowo stało się zabawą, to co może być prawdziwe i ciekawe dla widza dzisiejszego - nic nie straciło na wartości.

I dlatego można zagwarantować, że młodzież szkolna, dla której przedstawienie to jest przeznaczone, jako że "Skąpiec" znajduje się na liście lektur, świetnie się bawiąc odniesie wielkie korzyści.

Przedstawienie idzie szybko i w dobrym tempie, reżyser delikatnie zaznaczył styl epoki poprzez lekkie roztańczenie całego zespołu w takt barokowej muzyki, poprzez umowne rozegranie sceny pojedynku, ładne okrągłe gesty i pomysłowo akcentowane zdania klasycznego przekładu Boya - Żeleńskiego. "Skąpiec" jest także triumfem scenografa Joanny Braun. Akcja toczy się wśród dwóch ścian przeładowanych szufladkami i skrytkami, co jednocześnie przypomina dawny sekretarzyk i dzisiejsze sejfy bankowe. Maski odznaczają się trafnie uchwyconym wyrazem: lisia, zielona twarz Harpagona, poczciwa okrągła maska sprytnej Frozyny, ozdobione lekkimi wąsikami w duchu ówczesnych portretów twarze amantów Walerego i Kleanta, piekielnie ozdobna peruka Elizy itd. Może tylko stroje uproszczone i stylizowane są za mało kolorowe. W każdym razie jest to pierwsza praca absolwentki prof. Stopki i sądząc po tym - nieraz jeszcze o Joannie Braun usłyszymy.

Osobne miejsce należy się aktorom, którzy wszyscy bez wyjątku w tym udanym przedstawieniu znakomicie dali sobie radę z trudnością mówienia przez maskę i z problemami gry całym ciałem, jako że karykaturalne wyolbrzymienie głowy zakłada zwiększoną ekspresję reszty ciała. Jest to tym bardziej warte podkreślenia, że zespół "Groteski" ma stosunkowo małe doświadczenie w tego typu spektaklach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji