Artykuły

Molier jak z Bajki

A więc tak: najpierw, kiedy usłyszałem zapowiedź o projekcie zrealizowania przez Teatr Lalki i Maski "Groteska" Molierowskiego Skąpca właśnie w maskach, a nie w konwencji lalkowej - wydawało mi się to kapitalnym pomysłem. Oto, snułem rozważania, z ogranej na wszystkie strony, znamienitej komedii twórcy "Świętoszka" - teatr posłużywszy się maskami, stworzy przy użyciu jednych z najstarszych rekwizytów w dziejach sceny - współczesny moralitet, podszyty jadowitą satyrą na odwieczne przywary charakterów i obyczajów - ograniczając cały naturalizm gry aktorskiej, żywość mimiki - przy zachowaniu spotęgowanej nośności tekstu. Potem, gdy obserwowałem pierwsze sceny tego, niecodziennego widowiska - poddałem się wątpliwościom. Maski utrudniały mi rozeznanie w stylu komediowym, zduszone zaś głosy aktorów (spod masek) początkowo nie docierały z pełną wyrazistością do uszu. I w ogóle mało było zabawy, choć ongiś sam Boy napisał, że Skąpiec jest jedną z najbardziej ponurych sztuk, aczkolwiek pobrzmiewa tu utajona wesołość.

Ale już w drugiej części spektaklu właśnie owa utajona wesołość poczęła coraz silniej dawać znać o sobie, aż wreszcie przerodziła się we wcale przednią zabawę. Może nawet bardziej figlarną dla widowni całkiem dorosłej, aniżeli dla młodzieży. Nie chcę jednak pomniejszać chłonności odbioru widza młodzieżowego, dla którego przecież "Skąpiec" jest pozycją lekturową - i być może, subtelnostki satyry uogólniającej, młodemu odbiorcy nie przeciekną przez palce.

W czasach bliskich Molierowi wypowiadał się również na temat jego komedii słynny myśliciel i pisarz J. J. Rousseau: "To wielka przywara być skąpym i pożyczać na lichwą: ale czyż nie jest jeszcze gorsze, kiedy syn okrada ojca, kiedy mu chybia szacunku, kiedy go obsypuje zuchwałymi wyrzutami..." Rousseau traktował "Skąpca" serio i wybrzydzał się na autorski sposób moralizowania, które - jego zdaniem - miało wszelkie cechy... demoralizacji. No, cóż - każdy ma prawo do pomyłek. Zresztą, wartości satyryczne "Skąpca" i ich wychowawcze wpływy na widownię nie musiały czekać aż na weryfikację historii. Bezpośrednio przecież uderzały śmiechem w te wynaturzone postawy rodzącej się epoki mieszczaństwa, które z żądzy posiadania pieniądza i całej towarzyszącej temu obyczajowości - uczyniły rodzaj kultu.

Nałożenie więc - przez współczesnych realizatorów widowiska - masek na twarze bohaterów "Skąpca", jeszcze bardziej uwypukliło ponadczasowość satyry Moliera - pozwalając wygrać na scenie bezimienność postaci, przy nazwaniu po imieniu ich cech moralnych. A ponieważ nie wszystkie cechy natury ludzkiej giną wraz z przemijaniem epok - toteż MASKA znalazła w spektaklu "Skąpca", reżyserowanym oraz inscenizowanym przez Romanę Próchnicką - wyraz artystycznego i ideowego uogólnienia tych cech. Zarówno w tezach moralnych, jak i w aktualizacji procesów wychowywania społeczeństwa. Bo Próchnicką, oprócz odnowy starego moralitetu, wydobyła z komedii Moliera zabawno-satyryczny ton w obrazie skrzywionej edukacji "złotej młodzieży", ów ton zabrzmiał dość swojsko, zważywszy na pewne wypaczenia tego kręgu zagadnień w naszych czasach. Czyli - uderzał w niebłahe kwestie społecznego stosunku: rodzice - dzieci.

Myślę zatem, że maskowy "Skąpiec" w "Grotesce" - pomimo braku wstępnego "mocnego uderzenia" - okazał się w końcu zręcznie podaną, zabawną bajką z nie bajkowymi morałami. I kto wie, czy właśnie jako rodzaj bajki - nie uzyskał większej siły wyrazu - aniżeli zbyt dosłowna satyra i zbyt dosłowny dramat Harpagona.

Maski zwolniły wprawdzie aktorów z pełnych zadań aktorstwa, którym w normalnych warunkach scenicznych musiałoby się postawić wyższe wymagania - lecz równocześnie potraktowanie wykonawców jako ludzi-kukieł, ułatwiło im skoncentrowanie się na samej technice ruchu i gestu. A to poszerzało wymiar satyryczny spektaklu.

Scenografia Joanny Braun, stwarzająca elastyczne wnętrze z korytarzowymi ścianami - skrytkami, kłódkami, szufladkami etc. - dawała wyborną oprawę temu bajkowemu widowisku. Maski także wyrażały indywidualne, choć zamierzone w schematycznej symbolice - charaktery postaci - tez. Gorzej trochę było ze strojami, gdzie wystąpiły kolorystyczne i niejednolite w stylu rozwichrzenia.

Mogły się podobać pomysłowe rozwiązania reżyserskie tyrad i dialogów pod muzykę epoki, umowne pojedynki i bajkowe pląsy - zgrabnie "ustawione" przez Zofię Więcławównę.

I aczkolwiek ten Molierowski spektakl różni się od tradycji lekturowej dla młodzieży szkolnej - to przecież wnosi sporo ożywczego nurtu do spojrzenia na klasykę. Zabrzmi to może dziwnie, ale MASKA - jak się okazuje ma dużą przyszłość w Teatrze Lalkowym. Choć starożytni Grecy myśleli już chyba podobnie...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji