Artykuły

Zamek z kart

Sława literacka, popularnej "Saganki" przypomina nieco swą przesadą reklamę filmową Bardotki - która narzeka zresztą, że nie jest taka, za jaką się ją uważa. Krytyka francuska ulega w podobnych wypadkach naciskowi powszechnej adoracji i maskuje obłudnie swe zastrzeżenia. Tak było i z debiutem scenicznym Fr. Sagan. Wiosenna premiera Zamku w Szwecji w paryskim teatrze L'Atelier miała olbrzymie powodzenie. Toteż wszyscy krytycy oświadczyli chórem, że są porwani i zachwyceni przedstawieniem. Zastanawiali się tylko wykrętnie, czy aby świetne wykonanie sceniczne nie pokryło niedostatków warsztatu autorki. Jeden z krytyków wyraził się złośliwie, że ów Zamek Saganki jest - zamkiem z kart, który trzyma się tylko z pomocą łaski bożej.

Zamek nie jest wedle zapowiedzi komedią - tylko zręczną wycinanką sceniczną, skalkowaną wedle wzorów sensacyjnej farsy bulwarowej. Rzecz na tym polega, aby figurki poruszały się żwawo - jak marionetki. Żeby mówiły dowcipy, wchodziły i wychodziły nawet bez potrzeby, by tylko sytuacje zmieniały się zaskakująco. Stąd ciąg krótkich scen, niekoniecznie poskładanych. Rzecz jasna, że nic się tu nie dzieje na serio, że wszystko jest gestem, efektem, pozą. Stąd - ani wyuzdanie nas nie gorszy, ani śmierć nie wzrusza.

Oczywiście sprawą pierwszą jest sensacja. Więc: pierwsza żona pana Hugona, którą oficjalnie pochowano, żyje nadal w zamku - wprawdzie z pozorami obłąkania, ale w idealnej zgodzie z żoną drugą. Siostra Hugona - karykatura tradycji i genealogii rodowej - narzuca otoczeniu przebranie osiemnastowieczne. Wzmacnia to wstecznictwo niema jak mumia postać sparaliżowanej babki. Stąd nastrój - niby tajemniczy - zamku, izolowanego od świata, w którym wszystko zdarzyć się może, byle nie naprawdę. Sam Hugo, obwołany za despotę, pasjonata i okrutnika, wyzyskuje swą niedobrą sławę dla wystraszenia kochanka Eleonory, swej drugiej żony. Eleonora jest uwspółcześnionym typem "kobiety fatalnej". "Das ewig weibliche", niby że nagi żywioł kobiecy i naczynie szatana, w ogóle lód i ogień w jednym ciele. Eleonora kocha prawdziwie męża i dlatego zdradza go systematycznie. Bierze kochanka, z którym się nudzi, zadaje się z własnym bratem i tak dalej, w ogóle - mgła i galareta... Kocha, nie kocha, nie dba, żartuje... Godnym braciszkiem Eleonory jest Sabastian, zblazowany cynik i prowokujący impertynent, zdolny do wszystkiego w swej swawoli, pokrywającej nicość. To znów dla odmiany zmodernizowany "żywy trup", który wzdycha egzystencjalnie: gdybym miał choćby blade pojęcie, czym jest moje istnienie? Intryga rozwiązuje się wprawdzie pogodną obroną szczęścia małżeńskiego i rodzinnego, ale i przewrotnie zapowiada nową próbę sił, jako nieustającą zabawę.

Saganka czuje tę schyłkową, rozkładającą się obyczajowość swego środowiska, pozbawioną wszelkich hamulców i etycznych rygorów. Charakteryzuje też z żywą przesadą zamęt pojęć i pomieszanie wartości, doprowadzając obraz do granic absurdalnego komizmu. Wszyscy na scenie są po trochu zwariowani, bo - jak nas zapewnia autorka - każdy z nas jest po trochu wariatem. Nieludzkie zamieszanie, panujące w Zamku - nieraz zabawne i pomysłowe, choć pod koniec wysilone - zagęszcza autorka nowoczesną koszmarnością, naśladowaną wyraźnie z Duerrenmatta czy Ionesco, jednak bez poczucia istotnego tragizmu. Takie jest to skrzyżowanie bulwarowej farsy z awangardową tragifarsą. Najbardziej interesujące są w Zamku postacie w swym skrajnym wynaturzeniu. Dialog jest żywy, aforystyczny, pozorujący odkrywczość psychologiczną. Dowcipne sytuacje nie wiążą się jednak swobodnie, tak że całość przypomina coś, jakby sześć postaci poszukujących - autora...

Oczywiście nie można sobie wyobrazić przedstawienia Zamku bez świetnej gry. Wydaje mi się, że należy je grać z całą przewrotnością - jak zwariowaną buffonadę, parodiujące i kpiąc z wszystkiego po kolei, a przede wszystkim z pozorów koszmaru. Prosi się też ostre tempo dialogu przy wyrazistości mówienia, bo tekst jest z podtekstem. A w naszym przedstawieniu często finezje te gdzieś się gubiły.

Reżyser wziął jednak nastrój niesamowitości na serio. Dodał od siebie prolog i dziką, ilustrację dźwiękową, w ogóle wywołał obraz zamku w stylu Poego czy zgoła Kafki. Również serio ustawił rolę Eleonory, którą I. Olszewska grała niepotrzebnie a sztucznie jako tajemniczego i przewrotnego wampa o głębinowych namiętnościach i zagadkowych uczuciach. Tak samo serio grał Z. Zazula jej niefortunnego kochanka, mimo I że to kochanek komiczny, arogancki łobuz, podszyty tchórzem - i nic więcej. Również za poważnie potraktowała rolę Agaty - K. Ostaszewska, skąd przepadło wiele sytuacji komicznych.

Obronną ręką wyszli z tej sugestii "serio" inni wykonawcy, więc R. Próchnicka, która znalazła właściwy ton dla Ofelii - niby szalonej, a w istocie tylko miło narwanej, trzeźwo oszukującej w kartach i najtrzeźwiej romansującej po kątach. Świetnie spisał się J. Przybylski w roli Hugona, markując z komiczną przesadą okrucieństwo i dzikość, z wyraźnym podtekstem jowialnego, bystrego humoru. Przybylski ma tą zaletę jako komik, że panuje nad tekstem mimo żywej gry i nieomylnie punktuje każdy dowcip. Toteż najżywiej wypadły jego starcia, szczególnie z K. Witkiewiczem (Sebastianem), podobnie czujnie podającym tekst i rozwijającym zabawne gierki w swej rozkosznej pozie - pozy i w dezynwolturze utracjusza życiowego. Niektóre tylko sytuacje potraktował z melodramatyczną namiętnością. J. Dwornicki zagrał starego służącego na właściwym tonie lekkiej sklerozy.

Dobra dekoracja zamku w jednolitym, stalowo szarym kolorze miała potrzebny format, choć niepotrzebnie straszyła wiszącymi strzępami (cóż za uparta obsesja!). Niemniej stanowiła kontrastowe tło dla stylowych sylwetek. Przekład sztuki nie co chropawy przez nadużycie gwary-zmów, które nie bardzo "grają" to tym bądź co bądź "zamkowym" środowisku.

Nieustanne przełamywanie się nastroju niesamowitości z ostrą drwiną myliło publiczność, która nie bardzo wiedziała, kiedy ma się trwożyć, a kiedy bawić. A okazji do śmiechu jest w Zamku sporo.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji