Artykuły

Kolejka po nadzieję

Dziś w Teatrze Ludowym odbędzie się światowa prapremiera inscenizacji wydanej 8 lat temu w Paryżu książki Władimira Sorokina "Kolejka". Rozmawiamy z autorem adaptacji i twórcą tego "zdarzenia teatralnego tylko dla dorosłych" ADAMEM SROKĄ.

- Słyszałem, że aktorzy Teatra Ludowego odmawiali udziału w przygotowywanym przez Pana spektaklu z powodu nadmiaru wulgaryzmów?

- Wycofał się ostatecznie jeden aktor argumentując, że on przez 40 lat nie wypowiadał takich słów na scenie i nadal nie będzie. Zaskoczenie tym tekstem faktycznie było duże i wywołało pewien szok...

- A przecież kolejkowa rzeczywistość jest nam dobrze znana.

- Przygotowując ale do tej inscenizacji specjalnie podglądałem życie kolejkowe - ono naprawdę potwierdza, a częstokroć i przerasta wizję autora.

- Więc może czyńmy z teatru azyl, do którego nie przenika ohyda codzienności?

- Myślę, że z takiej postawy wynikają m. in. opory aktorów. Tylko zarazem czyż mamy w teatrze wyłącznie udawać jacy jesteśmy piękni, czyści? Uważam, że teatr powinien ujawniać i to, że świat jest ohydny, obrzydliwy. I "Kolejka" się do tego znakomicie nadaje, dając możliwość pokonania jakiejś kolejnej granicy w teatrze. Mówiąc obrazowo i dosadnie to taka sceniczna próba wdepnięcia w szambo, która jest poniekąd udziałem nas wszystkich.

- Proszę powiedzieć, jak Pan dotarł do książki Sorokina?

- Wydana została w Polsce rok temu w drugim obiegu. I od razu mnie zachwyciła. Motyw kolejki znamy już z literatury, ale nikt bodaj nie uczynił z niej metafory świata, w jakim przyszło nam żyć, wręcz apokaliptycznej wizji, która, miejmy nadzieję, stanie się wnet przeszłością.

- A za czym właściwie ta kolejka stoi?

- Za nadzieją. Ona jest ucieleśniona w konkretnych towarach, ale zarazem nie bardzo wiadomo ani co to będzie, ani po ile... To stanie to rytuał...

- A nie wynika, aby ten spektakl z kalkulacji, że przy pomocy skandalu, jakim może stać się "Kolejka", zrobi Pan sobie nazwisko?

- Nie. Bardziej z mojej - młodego człowieka i reżysera - bezradności odniesienia się do rzeczywistości, w jakiej żyjemy.

- Na jaką zatem reakcję Pan liczy?

- Nie ukrywam, że głównie chciałem spowodować zamieszanie wewnątrz teatru, dokonać prowokacji od wewnątrz.

- A ze strony widzów?

- To trudno przewidzieć. Jest to wszak zdarzenie teatralne o charakterze happeningowym, zatem widzowie będą je współtworzyli, "podkręcali"...

- I cały czas, jak to w kolejce, na stojąco?

- Nie wiem... Kolejka jest zawsze niespodzianką.

- Co w Pana planach po "Kolejce"?

- Zejdę na "Dziady", ale mam nadzieję, że nie dosłownie, bowiem będzie to inscenizacja przygotowywana na zamówienie prywatnego sponsora.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji