Trudni ludzie
Rachela ma już 44 lata, a nie miała jeszcze męża. Byli w jej życiu mężczyźni, lecz została sama. Brat koniecznie chce ją wyswatać. Jedzie do Izraela, przywozi czterdziestojednoletniego Lejzera, rozwodnika. Tę "sercową" intrygę autor osadził mocno w żydowskiej egzotyce europejskiej diaspory (akcja toczy się w angielskim mieście portowym) i ortodoksyjnej Ziemi Świętej. Ale Hejfec znacznie ją stuszował, by zuniwersalizować niektóre problemy. Podkreślił przede wszystkim temat ludzkiej samotności, która wynika z barier kulturowych i obyczajowych, nie dających się w gruncie rzeczy pokonać. Precyzyjnie, wedle najlepszych wzorów rosyjskiej tradycji reżyserii, wyważył proporcje dramatycznego serio i lirycznego humoru, obyczajowego detalu i poetyckiej metafory. Świetnie też poprowadził aktorów. Grają tylko to, co trzeba: Jadwiga Jankowska-Cieślak (Rachela), Zbigniew Bielski (Lejzer), Maciej Szary (Gospodarz domu). Jedynie Leon Charewicz jako Simon nadużywa ekspresji uczuć i gestów. Ale w sumie to dobry kameralny teatr psychologiczny, jaki nieczęsto ogląda się w Warszawie.