Artykuły

Ludowa Pastorałka

Ktoś z widzów na premierze prasowej w Teatrze Powszechnym powiedział, że wystawienie dzisiaj "Pastorałki" uważa za brednię, ale jeżeli już ją wystawiono, to przedstawienie to jest bardzo udane. Istotnie przedstawienie jest udane ale za brednię można uznać raczej to, co obrońca laicyzmu mówił o "Pastorałce" a nie ją samą. Wierzyć w niej propagandę religijną, to znaczy być głuchym na pewne sprawy w teatrze i mieć pretensje do bajki, że nie zgadza się z prawdą i realnością. Albo obawiać się, że scena z gołym Adamem i Ewą jedzącymi jabłko w raju podniesie w oczach widzów naukowy autorytet biblii czy też Herodowa śmierć utwierdzi ich w wierze w piekło.

Śliczne kolędy, i te bardzo znane i te mniej znane, oraz pieśni ludowe, wybrane i ułożone przez Leona Schillera, który do tych rzeczy miał smak nieomylny, składają się na to widowisko mitologiczne czy baśniowe, a przede wszystkim ściśle związane z naszą wiejską tradycją. Tradycją, oczywiście, postępową, jak świadczą rozliczne akcenty socjalne w tych piosenkach. Z tej tradycji ludowej, choć by dziś już martwej i odeszłej w przeszłość, chcemy ocalić od zapomnienia najwartościowsze elementy. Takie utwory jak Schillerowska "Pastorałka" robią to w sposób znamienity i dlatego zawsze są godne wystawienia.

W Teatrze Powszechnym w programie wymienia się Jana Wilkowskiego i Adama Kiliana razem jako twórców inscenizacji, reżyserii i scenografii. Istotnie wszystkie te elementy wydają się tu współzależne, nie tylko inscenizacja wpłynęła na scenografię, ale i odwrotnie. Przedstawienie jest bardzo ludowe, ujęte jako jasełka wystawione przez zespół chłopski. Aktorzy mają tu grać chłopów, którzy grają "Pastorałkę". Dekoracje utrzymane są w stylu chłopskich malowanek, naiwnych i prymitywnych, w ostrych kolorach może ze zbyt dużą przewagą czerwieni. Kostiumy nawiązują do polskich strojów ludowych przede wszystkim podhalańskich, nic dziwnego skoro to Betleem znajduje się w Polsce i jasełka grają polscy górale. Postacie nadprzyrodzone - oprócz aniołów a za to łącznie z Herodem - zaopatrzono w gigantyczne maski a właściwie głowy-marionety. Powstają z tego nieraz doskonałe efekty teatralne jak np. w scenie Heroda i Śmierci.

Przedstawienie zaczyna się trochę ospale i nijako. W pierwszej części wydaje się chwilami, że to nie chłopi grają prymitywnie, ale sami aktorzy. Monotonne też są pomysły reżyserskie. Jednakże w dalszych dwóch częściach wszystko rozkręca się i to coraz bardziej, w końcu pozostaje wrażenie przedstawienia bardzo przyjemnego, zabawnego i ładnego. Występuje tu cały zespół Teatru Powszechnego. Wszyscy starają się grać i śpiewać z zapałem, sami przy tym dobrze się bawią. Trudno przepisywać tu cały skład teatru, ale szczególnie udała się czwórka pasterzy: Janusz Bukowski, Bogdan Łysakowski, Tadeusz Janczar i Gustaw Lutkiewicz, a tak że Bartos Marka Wojciechowskiego i Żydek Edmunda Karwańskiego. Z pań trzeba wymienić Marię Seroczyńską (Maria), Janinę Martini (Herodowa), no i wszystkie urodziwe anioły.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji