Artykuły

Gra pozorów

"Mężczyźni na skraju załamania nerwowego" w reż. Piotra Łazarkiewicza w Teatrze Miejskim w Gdyni. Pisze Katarzyna Fryc w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

W gdyńskim Teatrze Miejskim odbyła się premiera sztuki Anny Burzyńskiej "Mężczyźni na skraju załamania nerwowego".

Pionkami w grze, do której od piątku zaprasza nas gdyński Teatr Miejski, jest czterech młodych mężczyzn, a raczej dużych chłopców wyposażonych w atrybuty dorosłości. W kwestii erotycznych podbojów licytują się z tą samą pasją, z jaką kilkulatki przechwalają się, który z nich ma lepszą kolekcję matchboxów. Mentalnie też niewiele się różnią. Kris (Grzegorz Wolf), Art (Rafał Kowal), Aleks (Dariusz Siastacz) i Mateo (Piotr Michalski) to pracownicy wielkich korporacji, współcześni ludzie sukcesu, którym - jak mawia wielu - "się powiodło". W tej grze jednak znaczenie terminu "powodzenie" jest zredukowane do powodzenia u kobiet i w biznesie. Nic innego dla nich nie ma znaczenia (może jeszcze podróże, markowe ciuchy i kluby). Każdy z czwórki graczy prowadzi też własną grę: w firmie udaje zaangażowanego pracownika, wobec pozostałej trójki gra rolę przyjaciela, w środowisku kreuje się na światowca i faceta z klasą.

W taki sposób Anna Burzyńska, autorka "Mężczyzn na skraju załamania nerwowego", wciąga nas w grę na wielu poziomach. I choć do końca jesteśmy przekonani, że wiemy, w co tu się gra, w finale dochodzi jeszcze jeden poziom - niespodzianka. Wszystkie cztery pionki usuwa z gry piąta zawodniczka - Monika (Olga Barbara Długońska), która poszczególne etapy gry śledziła z joystickiem w ręku, a na koniec jej osoba zaskakująco wysuwa się na prowadzenie.

Na pozór gra "Mężczyźni na skraju załamania nerwowego" ma tylko trzy poziomy. Pierwszy to "Gry miłosne", w którym poznajemy zawodników, gdy sącząc w barze drinki relacjonują łóżkowy tor przeszkód: kto, ile razy i z kim, w jakim miejscu i pozycji. Instrukcja gry jest prosta: im częściej, tym lepiej, ale z jednym graczem nie można być dłużej niż miesiąc.

Potem przechodzimy do drugiego poziomu pt. "Gry strategiczne", które rozgrywają się w gabinecie Krisa, łowcy głów. Jego zasady gry też są proste: na wyznaczone stanowisko upolować kogokolwiek, nie przebierając w środkach. To się opłaca - czeka awans o kilka oczek do góry. Aby rozerwać się po pracy Kris, Art, Mateo i Aleks przechodzą na trzeci poziom gry pt. "Gry wojenne" i urządzają sobie poligon paintballa w opuszczonym budynku za miastem. I tutaj gra się rozstrzyga.

"Mężczyźni " w reżyserii Piotra Łazarkiewicza, jak każda gra, mają lepsze i słabsze momenty. Zawodnicy podążają w różnych kierunkach - raz jest zabawnie, raz wieje grozą, przez chwilę robi się nużąco (najmniej ciekawe wydały mi się "Gry miłosne", choć kolega siedzący obok stwierdził, że ma "déja vu", bo strzępki rozmów czwórki bohaterów to dosłowne cytaty z jego spotkań z kumplami przy piwie). Uczestnicy zabawy też są w różnej formie (najlepiej aktorsko wypadają Grzegorz Wolf i Piotr Michalski). Sama formuła gry stylizowanej na zabawy komputerowe jest w teatrze ożywcza. Może nie jest nowością (przed paroma laty w ramach Szybkiego Teatru Miejskiego oglądaliśmy w Wybrzeżu "Przebitkę, czyli grę aborcyjną", opartą na pomyśle gry planszowej), ale z pewnością daje powiew świeżości i pozwala reżyserowi na ciekawe rozwiązania inscenizacyjne. Jakie? Zobaczy ten, kto wejdzie w tę grę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji