Artykuły

Biegunka przed rewolucją

SEZON NA ANGLIKÓW W TEATRZE DRAMATYCZNYM."Szaleństwo Jerzego III" jest drugim współczesnym tekstem angielskim, za który zabrał się w tym sezonie Teatr Dramatyczny, drugim także, którego akcja dzieje się w XVIII-wiecznej An­glii. Od poprzedniej premiery -"Sztuki sukcesu" różni go słabe na ogół aktorstwo i brak nośne­go pomysłu reżyserskiego.

Okropnie długie przedstawie­nie (z przerwami prawie cztery godziny) osnute jest na losach króla Jerzego III, który wsławił się dwukrotnie, w obu przypad­kach źle: stracił angielskie kolo­nie w Ameryce i rozum. Ale to jego właśnie autor sztuki Alan Bennett wybrał sobie dla zilu­strowania myśli, wziętej z "Króla Leara" Szekspira, że obłęd odkrywa prawdziwą po­stać świata. Choroba psychicz­na, na jaką zapada władca, ośmiela do działania opozycję i sukcesorów tronu, kiedy więc król, cudownie uratowany przez wiejskiego konowała, wraca do zdrowia, ma większą świado­mość niebezpieczeństw, którego czyhają na niego w parlamen­cie, rządzie i na dworze.

Filip Bajon, reżyser przedsta­wienia, nie zdołał jednak zreali­zować wątku politycznego sztu­ki, a to z tej głównie przyczyny, że postacie z nim związane nie istnieją w przedstawieniu. Gra­ny przez Marka Walczewskiego

król nie ma rywala.

Ani Krzysztof Kołbasiuk w roli księcia Walii, starającego się odebrać ojcu tron, ani Marek Obertyn, grający przywódcę opozycji Karola Foxa, knującego własną intrygę przeciw władcy, nie sprostali tekstowi Pierwszy jest niegroźnym, pucołowatym gamoniem, drugi, poza rzuca­niem miażdżących spojrzeń, nie wykrzesał z siebie wiele energii. Ich poplecznicy stoją malow­niczo na scenie jak drewniane figury, z rzadka przesuwając się po szachownicy, w którą poma­lowano posadzkę królewskich apartamentów. Maciej Szary (Sheridan), Wojciech Duryasz (Lord Kanclerz), Mirosław Guzowski (Burkę) zajmują się robie­niem dobrego wrażenia. Antoni Ostrouch jako Książę Yorku przez trzy godziny jedzie na tym samym pomyśle, a mianowicie udaje, że jest zniewieściały (ostat­nio w każdej sztuce musi być obo­wiązkowo homoseksualista). Ma­ciej Damięcki w roli doktora War­rena - głównego narzędzia intrygi przeciw Jerzemu III - gra postać z innej bajki: komicznego doktora z komedii dell'arte, garbusa na krzywych nogach. Trzeba mieć du­żo wyobraźni, by uwierzyć, że to leniwe towarzystwo mogłoby za­grozić angielskiej koronie. To samo trzeba powiedzieć także o wątku miłosnym. Nawet manekin z wystawy sklepu bieliźniarskiego jest bardziej ży­wotny i pociągający niż Lady Pembroke, kochanka króle­wska, w wykonaniu Agnieszki Wosińskiej. Całą uwagę na scenie pochła­nia więc

szaleństwo króla.

Walczewski gra obłęd od pier­wszej chwili i trudno właściwie wyobrazić sobie, jak wyglądał, kiedy był normalny. Od początku ma w sobie niepokój, w rozbiega­nych oczach, w niedorzecznych zachowaniach. Z czasem nerwo­we gesty przechodzą w spazmy, król w obszarpanej i brudnej ko­szuli biega między dworzanami, rozkłada ręce, włóczy nogami. Ale najważniejszy dla Walcze­wskiego jest jeżyk. Obłęd aktor oparł na słowotoku, który zaczy­na się od drobnych przejęzyczeń, a kończy bełkotem. Lekko przy­garbiony, wyrzuca z siebie zda­nia, czerwienieje z wysiłku, zaci­na się i milknie, aby w następnej scenie znów rozpocząć wydala­nie słów. Ale gra Walczewskiego zawi­sa w próżni i tylko Małgorzata Niemirska (Królowa) umie pra­wdziwie zareagować na chorobę Króla. Swoją reakcję zdołał po­kazać jeszcze Jarosław Gaje­wski - wystraszony doktor Ba­ker. Pozostali biernie przyglą­dają się, jakby Walczewski był eksponatem muzealnym. Można tylko domyślać się, o czym mogło być to przedstawie­nie. Jakimś śladem koncepcji jest

ostrze gilotyny,

zawieszone nad sceną. Akcja dzieje się bowiem na chwilę przed zburzeniem Bastylii, około roku 1789, a więc u progu rewolucji we Francji, 11 lat przed począt­kiem wieku XIX. Ale reżyser nie­szczęśliwie skojarzył ostrze z bóla­mi żołądka, które zapowiadają obłęd króla, i odtąd opuszczana w błyskającym świetle gilotyna koja­rzy mi się wcale nie z możliwą tak­że w Anglii katastrofą, ale najzwy­czajniej - z biegunką Jerzego III Szkoda, bo przez obłęd króla świetnie dałoby się pokazać, jak odchodzi świat władców oświeco­nych, jak kończą się czasy racjona­lizmu, a zaczyna okres burzących porządek ruchów społecznych. W zamian otrzymaliśmy długi spektakl o walce z chorobą sta­rego człowieka, w którym Wal­czewskiemu doskonale partne­ruje Zdzisław Wardejn jako do­ktor Franciszek Willis, króle­wski uzdrowiciel. Ciekawy przy­czynek do historii psychiatrii. Ale po co taka wielka obsada?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji