Artykuły

"Replika" Szajny

Gruzowiska - pogorzelisko - śmietnisko. A wokół kilka kukieł - trupów na sznurach. Ponieważ jesteśmy w świecie Szajny, wiemy, że spod tego zwału gruzów zaczną wnet wydobywać się ludnie. Ludzie? Resztki ludzkie. Kadłuby, nogi, ręce, głowy. Później tym szczątkom będzie się urządzać pogrzeby: na "katafalku" - dłoń o spotworniałych kształtach, przy której płoną świece, na innym - ręka świeca, a tam znów głowa. Ktoś próbuje ludzką nogą wygrzebać coś z gruzowiska-śmietnika. Ale przedtem: wzniesione w górę ręce tych, co przeżyli w dziękczynieniu i garstka ziemi, którą dzielą się jak opłatkiem z widzami. Żadnych słów, tylko zduszone, nieartykułowane, kalekie jak oni półsłowa, ćwterćjęki. Pierwsze słowa: "pomóż"... A potem drugie: "mama..." - kiedy ktoś rozpoznaje w olbrzymiej wiszącej kukle... Ktoś inny wygrzebał z gruzowiska-pogorzeliska zwęglone zwłoki kogoś bliskiego i tuli je spazmatycznie.

Nie sposób wszystko zapamiętać, agresja spotworniałych dźwięków, kształtów, obrazów poraża, wyłącza intelekt. Ale uruchamia w nas pewne stare, zardzewiałe już niekiedy mechanizmy. Znamy ten spotworniały świat. A poznajemy go już bezbłędnie, kiedy wkracza "na scenę" twardym krokiem robota uzbrojony żołdak. I od tego momentu dławi nas już do końca koszmar Oświęcimia. Oświęcimia jako dna den, które ludzkość osiągnęła.

Ta wielka obsesja, która była u narodzin Szajny-plastyka i Szajny-inscenizatora i animatora własnego teatru, trwa nadal, prowokuje, inspiruje, karmi artystę. Przerosła zresztą tworzywo, przeszła w uogólnienie, w wielką, porażającą metaforę świata, który przecież jeszcze trwa... I te końcowe salwy i strzały, które osaczają widza, równie dobrze znaczą kres kacetów wyzwalanych, jak też i przypominają, że w naszym czasie strzały nie zamilkły.

Jest wiele w "Replice" Szajny, pokazanej już za granicą a sprezentowanej w Teatrze "Studio" na zamkniętym - właśnie, jak nazwać to w czym uczestniczyliśmy, bo nie "przedstawieniem", nie "spektaklem", nie "widowiskiem" - więc może: na zamkniętym seansie, jest wiele z Grotowskiego. Chodzi rzecz jasna o działania fizyczne, o ludzkie ciało jako główny środek ekspresji i przekazu. Ale na tym kończą się paralele. Bo nawet te strzępy słów ludzkiej mowy, które są jeszcze u Grotowskiego, pełniąc zresztą raczej pozasemantyczne funkcje, zostały w "Replice" Szajny tak okaleczone, że oniemiały. Rozstrzelał je wielki żołdak.

Trzeba z uznaniem powiedzieć o olbrzymim wysiłku tu przecież niemal anonimowo występujących aktorów (Irena Jun, Ewa Kozłowska, Antoni Pszoniak, Stanisław Brudny i Józef Wieczorek). To najtrudniejszy z trudnych rodzaj aktorstwa - ten w teatrze Szajny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji