Uszy więdną
Burdel, pub, londyńskie zaułki pełne żałosnych i znękanych dziwek stanowią scenerię tej sztuki, osadzonej w latach 30. XVIII w. Jej głównymi bohaterami są William Hogart i Harry Fielding. Pierwszy to malarz, grafik, który zasłynął skandalizującymi cyklami "Kariera nierządnicy" czy "Kariera rozpustnika", drugi - twórca realistycznej powieści angielskiej (m.in. "Historii życia Toma Jonesa"), w czasie, gdy rozgrywa się akcja sztuki, pisuje liczne satyry wymierzone w osobę premiera Roberta Walpole'a. Dopiero ustawa o cenzurze zmusza go do milczenia. W tym samym czasie, na szczęście dla Hogarta, podrabianego przez "piratów", uchwalona zostaje ustawa o prawie autorskim. Nick Dear napisał sztukę o współżyciu i współzależnościach świata polityki, sztuki i półświatka. Rzecz o wolności, prawach i obowiązkach artysty wobec siebie i społeczeństwa. Stworzył postacie krwiste, przywołał obyczaje prostackie i sprośny język. Niestety, teatr nie uniósł tego przedsięwzięcia Słaba gra. zwłaszcza męskiej obsady, sprawia, że postacie są papierowe, tło historyczne i problemy epoki nieważne, a cała para poszła w epatowanie wulgaryzmami. Trudno, oczywiście, spodziewać się salonowych zachowań i takiegoż języka w burdelu, ale przy aktorskich niedostatkach przedstawienia to właśnie rynsztokowe słownictwo i maniery wysuwają się na pierwszy plan, tłamsząc wszystko inne. Uszy więdną. Dwie role pozostają w pamięci: pełna naturalności gra Danuty Stenki (Luizy) oraz Jadwigi Jankowskiej-Cieślak (Sary), w krótkich momentach, gdy przestaje szarżować. Zwracają też uwagę kostiumy - stylizowane, z epoki, ale nie mogą uratować przedstawienia.