Artykuły

Witkacy Axera w Düsseldorfie

Pierwsza część bieżącego sezonu teatralnego w Düsseldorfie mogłaby otrzymać miano "Polskiej Jesieni": po gościnie Kazimierza Dejmka, który, przy współpracy scenograficznej Łucji Kossakowskiej, wystawił w tamtejszym teatrze "Proces przeciw 9 z Catonsville" (o czym pisaliśmy w poprzednim numerze) - publiczność teatralna w tym mieście otrzymała "zastrzyk polskości" jeszcze silniejszy, bo uosobiony zarówno przez autora jak przez realizatorów. 16 października odbyła się tu bowiem premiera "Matki" St. I. Witkiewicza w inscenizacji i reżyserii Erwina Axera i w opracowaniu scenograficznym Ewy Starowieyskiej - spektakl, który został zgodnie uznany za doniosłe wydarzenie artystyczne.

Co prawda ocena samego utworu nie była jednolita. Różnice w poglądach nie dotyczyły autonomicznych wartości - treściowych i formalnych - "Matki" (zostały one powszechnie uznane), lecz stopnia jej dzisiejszej aktualności. Niektórzy krytycy, podkreślając przenikliwość i dalekowzroczność filozofii Witkacego i prekursorstwo jego swoistej poetyki teatralnej, twierdzili jednak, że należy uznać to za awangardę jedynie w perspektywie lat przedwojennych, dziś sztuka jest już "pożółkła" i nie wnosząca nowych tomów do dramaturgii współczesnej. I tak np. Alfons Neukirchen (Düsseldorfer Nachrichten) określa aktualność "Matki" jako "przedwczorajszą" i uważa, że może ona służyć jako nader interesujący obiekt studiów badawczych, ale nie spełnia już żywotnej funkcji w rozwoju dramatu dzisiejszego. Podobnie Hans Schwab-Felisich (Frankfurter Allgemeine Zeitung), przeprowadzając obszerną analizę wątków treściowych "Matki", dopatruje się w niej przejmującego odbicia "katastrofizmu" i nastrojów pesymistycznych, cechujących intelektualizm polski przed Wrześniem, sądzi jednak, że traktowanie jej jako proroczej zapowiedzi naszego okresu byłoby nader "problematyczne".

Przeciwstawiają się temu jednak liczne osądy, podkreślające właśnie zdumiewającą aktualność tej "koszmarnej wizji rozkładu". Według Heti Aalken (Kölner Stadt-Anzeiger) - "ta sztuka, która powstała w r. 1924 (...) zatyka oddech swym wydźwiękiem współczesnym o niebywałej sile oddziaływania, jako zapowiedź katastrofy, zapowiedź przyszłości, która dziś jeszcze jest w toku (...), wyrażając przeczucia, których pełne urzeczywistnienie jeszcze i nas czeka...". Większość recenzji stoi na podobnym stanowisku, określając sztukę jako niezwykle wyprzedzającą swoją epokę, okrutną, ale fascynującą fantasmagorię, która z niepospolitą sugestywnością ukazuje tragedię indywiduum - jednostki miażdżonej przez mechanizm dzisiejszej cywilizacji.

Całkowita zgodność opinii zaznacza się natomiast w stosunku do samej transpozycji scenicznej. Praca realizatorska Axera doczekała się pochwał wyrażonych w najwyższych superlatywach, takich jak "kongenialna", "mistrzowska", itp. Ogromny sukces artystyczny uzyskała również Starowieyska oraz cały zespół aktorski. Przytaczamy fragmenty z najpoważniejszych recenzji:

"To zachwycające, jak utrafia on (Axer) w styl groteski lat dwudziestych, jak - zwłaszcza w I takcie, ukształtowanym przez Ewę Starowieyską, jako ubogie wnętrze mieszkalne w brudnawo wyblakłym kolorycie, i tchnące jakąś magią beznadziejności - wytwarza atmosferę płaskiej komediowości, której śmieszność zdławiona jest już w zarodku. Jaskrawo uszminkowane twarze, łachmaniarskie kostiumy: jest coś upiornego w tej scenerii. Wyrafinowana, parodystyczna reżyseria ruchu i gestu aktorskiego (...) oparta jest na głębokim wyczuciu psychologicznym i politycznym. Znakomicie również wydobyty został w II akcie styl rozpusty salonowej z epoki charlestona, z charakterystycznym amalgamatem żądzy użycia i kokainistycznych upojeń, jako tła dla błędnie pojmowanej filozofii ewoluntaryzmu..."

(Hans Schwab-Felisch, Frankf. Ali. Zeit.).

"Polski reżyser, Erwin Axer, posługujący się symboliczną, pełną ekspresji, scenografią Polki, Ewy Starowieyskiej, stworzył dla dzieła swego rodaka olśniewającą syntezę naturalizmu i teatru absurdu. Dramat Ibsenowski i gra sennych majaków, teatr marionetek i teatr okrucieństwa, podszyty czarnym humorem - tak migotliwie przemykają przed oczyma widza kolejne obrazy..."

(Wilhelm Unger, Koli. St. Anz.-Kultur).

"Radość artystyczną, jakiej dostarcza ten wieczór, zawdzięcza się nade wszystko wielkiemu reżyserowi polskiemu, który pożółkłą już sztukę wystawił w stylu ekspresjonistycznych filmów niemych, z niebywałą konsekwencją. Groteskowa, manieryczna egzageracja gry nie zaciera człowieczeństwa występujących postaci, przeciwnie, wyzwala ich ludzkie odruchy. Niesamowitą ekspresję osiągnęła Ewa Starowieyska w swych deformacjach figur aktorskich poprzez kostium i charakteryzację. Oglądamy gabinet okrucieństwa, w którym postacie ludzkie poruszają się na krawędzi upadku i obłędu.

Gra całego zespołu - znakomita. Nawet ci spośród aktorów, którzy tylko poddali się ulegle nakazom Axera, okazują pełnię ekspresji (...). Od pierwszej chwili cała widownia była świadoma: oto rozgrywa się teatr porywający..."

(Alfons Neukirchen, Düss. Nachrichten).

"Axer stworzył widowisko porywające, urzekające, o hipnotycznej sile oddziaływania. Dokonywa przewrotnych sztuk z dialogami, (...) ironizuje, niczego nie upiększa, wydobywa wszystkie akcenty niesmaku i brzydoty, włącza nas w obręb przekazywanej wizji i prowokuje nasze nerwy. Axer nigdy "właściwie" nie likwiduje dystansu widza do scenicznej paraboli - a przecież "Matka" odwołuje się raczej do podświadomości odbiorców, aniżeli do ich umysłu - i wywołuje w końcu reakcję czysto estetyczną: kunszt sytuacji, balet głosów, fuga słów, korowód gestów, fantazyjny, swobodny, a precyzyjny. Wysiłek, który jest niedostrzegalny..."

(Reinhard Kill, Rheinische Post).

"Zdarzają się jednak jeszcze godziny najwyższych wzlotów teatru (...). Po tym wieczorze z trudem można sobie wyobrazić jakieś doskonalsze osiągnięcie symbiozy teatru absurdu i teatru o elementach naturalistycznych, feerii marionetkowej, ostrej groteski scenicznej i teatralnej pantomimy (...). Erwin Axer (...) nie uczynił najmniejszych ustępstw na rzecz gustu publiczności. Kazał jej przełknąć panoptikum okropności (...) rozedrgane śmiechem drapieżnym, choć nawet niegłośnym (...). Odbiorcom stawia się przed oczy koszmarną wizję rozkładu (...), okrutny, złośliwy, skazany na śmierć jarmark życia (...) w porywającym przekazie, w porywającej inscenizacji, porywającym kształcie scenicznym (Ewy Starowieyskiej) i w porywającej interpretacji..."

(Heti Aalken, Kölner Stadt-Anzeiger).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji