Artykuły

Różowa koszula od Eli Omar Sangare - pierwszy czarnoskóry aktor w Polsce

Jest aktorem rzucają­cym się w oczy. Debiu­tował W "Hamlecie" w warszawskim Teatrze Dramatycznym. Później byty "Upadłe anioły", "Wesele, wesele".

- Wiem, że budzę kon­trowersje ale muszę z tym żyć, a nawet z tego korzystać. Pozwala mi na to zawód, który wybra­łem. Zabawa w sztukę daje mi poczucie odręb­ności. Pozwala na pełną realizację marzeń.

- Ostatnia jego premiera - bardzo głośna - to "Szósty stopień oddalenia".

- Scenariusz tej sztuki otrzymałem od Elżbiety Czyżewskiej. Czytając go miałem wiele wątpliwo­ści. Jednak długie rozmo­wy telefoniczne z Elżbietą rozwiały moją niepew­ność. Odwaga i nadzieja zwyciężyły. Zaczęły się próby, zaczęły konflikty, a wszystko w histerycznej walce z czasem. Dwa miesiące zmagań...

- Omar Sangare bardzo so­bie ceni kontakt zawodowy i prywatny z Elżbietą Czyżew­ską. Jest jej wdzięczny nie tyl­ko za... różową koszulę, którą dostał w prezencie, ale przede wszystkim za możliwość gra­nia u jej boku w "Szóstym stopniu oddalenia".

- Nie boję się życia. Nie traktuję go poważnie. Wszystko przecież zaczę­ło się banalnie. Urodzi­łem się jak każdy. Dopie­ro później otaczający mnie świat "określił" mo­ją odmienność. Teatr jest dla mnie ucieczką w świat iluzji.

- Nie zastanawia się, czy jest Afrykańczykiem czy Pola­kiem. Jest związany z Europą - tu się przecież wychował. Potrafi żartować na swój temat. Nie lubi siebie za swoje lenistwo. Uważa, że tej cechy powinien wstydzić się najbardziej. U ludzi zaś przeszkadza mu zawiść. Jest ona bardzo okrutna. U kobiet ceni nieuchwyt­ność, ulotność i oczywiście piękno. Potrafi oszaleć na punkcie kobiety. Nie ukry­wa, zdarzyło mu się to. Czę­sto poddaje się chwili.

- Najważniejszą warto­ścią jest dla mnie uczu­cie. Nieistotne, czy speł­nione, czy nie - ważne, że jest. Pozwala mi to wierzyć, że żyję naprawdę.

- Jako Skorpion jest przyjacielem dla przyjaciół i wro­giem dla wrogów. Otacza się ludźmi, do których ma zaufa­nie. Nie lubi kompromisów. Chciałby wykorzystać "pięć minut życia" tak, by co dnia obcować ze szczęściem.

- Niejednokrotnie wra­cam myślami do mojej Afryki. A myśli zamieniam na strofy. Pisząc - opo­wiadam o człowieku, który zastanawia się nad tam­tym i tym światem; o czło­wieku, który tęskni...

- Nie zagrasz Ofelii, ale ze względu na kolor skóry szanse na Otella masz duże.

- Jestem na niego ska­zany. Ale czas egzekucji odkładam na przyszłość. I tyle tytułem żartu, a tak naprawdę zdaję sobie sprawę z tego, że młody człowiek w roli Otella może być tylko śmieszny, a nie prawdziwie, po szekspirowsku tragiczny. Na Szekspira trzeba za­służyć.

Ewa Szypołowska

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji