Artykuły

Wszystko przede mną!

- Lubię, żeby coś się zmieniało! Jak gram rolę bardzo dramatyczną, to zaraz chciałabym zagrać coś komediowego, po komedii tęsknię za czymś poważniejszym. Do tego jeszcze śpiewam na scenie - mówi STANISŁAWA CELIŃSKA, aktorka TR Warszawa.

Stanisława Celińska niedawno obchodziła jubileusz trzydziestopięciolecia pracy artystycznej. Zadebiutowała u Andrzeja Wajdy u boku Daniela Olbrychskiego. Nadal jest w świetnej formie i choć wystąpiła już w kilkudziesięciu filmach, serialach telewizyjnych oraz wielu spektaklach teatralnych, mówi, że wszystko przed nią.

- Jak się pani czuje w roli szacownej jubilatki?

- Okropnie (śmiech - przyp. red.)! Oczywiście to żart, czuję się bardzo dobrze i jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu, tylko trochę zaskoczona. Nie sądziłam, że warszawski Teatr Na Woli zgotuje mi taką fetę. To przerosło moje wszelkie oczekiwania i bardzo się z tego cieszę.

- Przypuszczała pani kiedyś, że dotrwa w tym zawodzie do takiego jubileuszu?

- Bardzo tego chciałam i nie byłam nastawiona na błyskawiczną karierę, tylko na żmudną pracę. Ale debiut u Wajdy spowodował, że wszystko się zmieniło. Dostałam propozycję pracy z Teatru Współczesnego i zostałam w Warszawie.

- Które ze swoich ról najczęściej i najmilej pani wspomina?

- Mam ich dużo, ale najczęściej wspominam rolę, o której mało kto słyszał, czyli babę-dziwo w spektaklu łódzkiego Teatru Telewizji. To była jedna z moich najlepszych kreacji, ale trochę przepadła i z różnych przyczyn była rzadko pokazywana w telewizji. Mam jednak nadzieję, że może kiedyś telewizja jeszcze to pokaże.

Miło wspominam też "Noce i dnie" oraz wszystkie spotkania z moim mistrzem Andrzejem Wajdą, bo to wspaniały człowiek i mam do niego dużą słabość. Do tego dochodzą spektakle Axera, Łomnickiego i Warlikowskiego.

- Jest pani aktorką wszechstronną, gra pani role komediowe i dramatyczne. W których czuje się pani najlepiej?

- Lubię, żeby coś się zmieniało! Jak gram rolę bardzo dramatyczną, to zaraz chciałabym zagrać coś komediowego, po komedii tęsknię za czymś poważniejszym. Do tego jeszcze śpiewam na scenie. Uprawiam kilka gałęzi aktorstwa, więc mogę wybierać.

- Wielu widzów do dziś pamięta pani role w komediach Stanisława Barei - "Nie ma róży bez ognia" czy "Alternatywy 4". Jak pani wspomina swoje spotkania z tym reżyserem?

- Wspaniale. Zawsze wiedział, jak aktor ma zagrać, tak naprawdę mogłam tylko nauczyć się tekstu i nic więcej. Nawet gdybam nie miała żadnego pomysłu na rolę, on zawsze wiedział, jak ma mnie wyreżyserować. Niedługo będziemy

kręcili drugą część "Alternatyw 4" i mam nadzieję, że Stasio będzie nad nami czuwał.

- Czego możemy spodziewać się po pani w ciągu następnych 35 lat pracy?

- Sama nie wiem, ale myślę, że znowu młodości, bo po jubileuszu poczułam się jak nestorka (śmiech - przyp. red.). W związku z tym chcę się teraz odmłodzić i robić różne dziwne rzeczy. Czymś takim będzie na pewno premiera "Anioły w Ameryce" Warlikowskiego. Zagram tam podwójną rolę - matki starego rabina i ducha kobiety, która została skazana na śmierć. Kocham teatr, bo pozwala na niesamowity kontakt z ludźmi. Kiedy widzowie pojawiają się na sali i można im opowiedzieć historię czyjegoś życia, to czuję tale pomiędzy mną i widownią.

- A co z filmem?

- Cały czas gram w "Bulionerach" i "Samym życiu". Być może pojawię się w nowym filmie fabularnym, ale na razie nic chcę zapeszyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji