Artykuły

Andrzej Blumenfeld. Pożegnanie (12.08.1951-14.08.2017)

Dwa dni po swoich urodzinach, 14 sierpnia 2017 roku zmarł po krótkiej chorobie Andrzej Blumenfeld. Doskonały aktor znany widzom teatralnym, telewizyjnym i filmowym, a także radiosłuchaczom.

Studia aktorskie na warszawskiej PWST (obecnie: Akademia Teatralna) ukończył w 1973 roku, choć aktorstwo nie było dla niego wcale wymarzonym zawodem. Myślał o studiach muzycznych, rozważał astronomię (zrezygnował z niej bo, jak twierdził, był "za głupi z matematyki") i archeologię, po latach przyznał w jednym z wywiadów, iż żałuje, że nie został dziennikarzem. Te wątpliwości nie miały jednak wpływu na to, jak świetnym był aktorem. Pierwsze siedem lat swojej kariery spędził w teatrach pozawarszawskich, w Koszalinie, Słupsku i Gdańsku. I choć zagrał tam wiele dobrych ról (m.in. Księdza Piotra w mickiewiczowskich "Dziadach"), to jego kariera rozkwitła pełnym blaskiem z początkiem lat 80. ubiegłego wieku, kiedy to zaangażowany przez dyrektora Gustawa Holoubka przeniósł się do Teatru Dramatycznego w Warszawie.

Gdy w stanie wojennym rozpoczął się aktorski bojkot mediów, a Holoubek został usunięty z funkcji dyrektora, Andrzej Blumenfeld przyjął zaproszenie pracującego w Berlinie Zachodnim Henryka Baranowskiego i na pewien czas związał się z tamtejszym Transformtheater. Po powrocie do Polski grał m.in. w Teatrze Studio i Teatrze Narodowym. Od 2013 roku ponownie występował w Teatrze Dramatycznym. Miał w dorobku wiele doskonałych ról, a wśród nich Shylocka w "Kupcu weneckim" Szekspira (premiera: 3 października 2014) w reżyserii Aldony Figury. Granie tej roli dawało Mu wielką artystyczną satysfakcję. "Dla mnie najważniejsze jest, że widzowie przez całe przedstawienie się śmieją, a na końcu śmiech więźnie im w gardle i dociera do nich, że każdy z nas w sprzyjających warunkach społecznych może stać się Shylockiem" - podkreślał w wywiadzie dla Gazety Sołeckiej w 2015 roku.

W 2013 roku o Andrzeju Blumenfeldzie zrobiło się głośno, gdy zagrał w amerykańskim filmie "Delivery Man" znanym w Polsce jako "Wykapany ojciec", gdzie wcielił się w postać ojca głównego bohatera, którego kreował Vince Vaughn. "Łatwiej mi bardziej szczerze i spontanicznie wypowiedzieć się po angielsku niż po polsku. My, Polacy, posługujemy się całością zjawiska tego języka. Niesie on za sobą mnóstwo blokad, szyfrów, niedopowiedzeń. Trudno się wypowiedzieć uczciwie, wiarygodnie i spontanicznie w języku polskim, bo ma inne struktury, takie jak sugestie czy imiesłowy. Ktoś kiedyś dobrze powiedział, że polski to język szyfrantów (). Wracając do tego filmu, wiedziałem, jak pokazać słowiańską emocjonalność. Mądrość polskiego emigranta Mikołaja Wozniaka, którego zagrałem, polegała na tym, że nie postawił w życiu na biznes, ale na miłość i uczciwość. I na takim ukazaniu zależało Amerykanom. Nie chodziło jednak o postać egzotyczną, ale pokazanie tzw. drugiej strony księżyca. Casting odbył się w Warszawie przed kamerą, później była rozmowa na Skype" - tak wspominał swoją pracę w amerykańskim filmie, rozmawiając z dziennikarzem Gazety Olsztyńskiej.

Wśród teatrów, z którymi współpracował, był także Teatr Żydowski. W 2011 roku zagrał (w dublurze z Markiem Węglarskim) Fransua Żako w "Walizce" Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk w reżyserii Doroty Ignatjew. Trzy lata później na afisz Teatru Żydowskiego weszło przedstawienie "Dotknij wiatru, dotknij wody" według prozy Amosa Oza (premiera miała miejsce w 2013 roku podczas festiwalu Warszawa Singera), w którym Andrzej Blumenfeld występował obok Sylwii Najah, Ernestyny Winnickiej, Piotra Chomika i Piotra Siereckiego. Reżyserowała Karolina Kirsz.

Grał także w wielu polskich filmach, występując u tak doskonałych reżyserów, jak Jerzy Antczak, Feliks Falk, Jan Kidawa-Błoński, Tadeusz Konwicki, Kazimierz Kutz, Juliusz Machulski, Roman Polański, Andrzej Wajda. Występował w Teatrze Telewizji i Teatrze Polskiego Radia. Dubbingował kreskówki i gry komputerowe, w tym tak znane, jak "Wiedźmin".

W Spisie Aktorów Teatralnych za rok 2016 na blogu "Chochlik kulturalny" Włodzimierz Neubart napisał o Andrzeju Blumenfeldzie: "Jest go w teatrze stanowczo za mało. Ma głos, ma osobowość i warsztat. W tym roku błysnął rolą Proboszcza w "Wizycie starszej pani". Już niedługo mam nadzieję zobaczyć go raz jeszcze w "Pożegnaniach" w Teatrze Narodowym". Niestety. Nie będzie już okazji ujrzeć Andrzeja Blumenfelda na scenie. Dobrze, że pozostaną po nim tak liczne filmy, seriale, przedstawienia telewizyjne, kreskówki, gry i słuchowiska. Współczesne środki zapisu pracy aktora, które sprawiają, że zawód ten przestaje być aż tak bardzo boleśnie ulotny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji