Artykuły

Gdańsk. Szekspir wciąż górą. Zakończył się 21. Festiwal Szekspirowski

Gdańska impreza trwała dziesięć dni, w trakcie których widzowie mogli obejrzeć kilkadziesiąt, inspirowanych Szekspirem, spektakli z całego świata.

Twórczość Szekspira nigdy się nie nudzi. I doskonale sprawdza się na scenie teatralnej, gdzie wybrzmiewa głośno i odważnie. To teksty ponadczasowe, których niezwykłą aktualność potwierdziły spektakle zaprezentowane w ramach tegorocznego Festiwalu Szekspirowskiego. Program imprezy kolejny raz podzielono na dwa bloki: nurt główny i SzekspirOFF.

"Burza" z Wrocławia

Całość rozpoczęła się 28 lipca występem Teatru Pieśni Kozła ze sztuką "Wyspa" inspirowaną "Burzą" Szekspira. Metafizyczna opowieść porwała widownię, która nagrodziła występ aktorów owacją na stojąco. Faktycznie, Teatr Pieśni Kozła pokazał w Gdańsku teatr per se. Głęboki, ważny, inspirujący. Grzegorz Bral, reżyser, wykazał się niezwykłą wyobraźnią i twórczym podejściem do trudnego materiału. Zrobił sztukę głęboko artystyczną, nie artystowską. Taką, którą odbiera się duszą i emocjami, która przemawia do naszego wnętrza. W jego interpretacja "Burza" Szekspira przenosi się do wyobraźni Prospera wygnanego na bezludną wyspę. Oszalały z żalu i rozpaczy toczy tutaj przejmującą opowieść o samotności i wyobcowaniu. Taniec i śpiew w wykonaniu artystów stają się kluczem do odgadnięcia jego myśli. Sztuka zrealizowana została w formie poematu muzyczno-tanecznego. Tancerze realizują choreografię Ivána Péreza - przejmującą i zachwycającą. Taką, która doskonale komponuje się ze śpiewami aktorów, z ich przenikliwością, talentem. Spektakl Teatru Pieśni Kozła bez wahania można nazwać wybitnym.

Esencja teatru

Po tym genialnym otwarciu trudne zadanie mieli artyści z innych grup i teatrów występujących w ramach festiwalu. Trudna w odbiorze była sztuka Tang Shu-winga z chińskiego Tang Shu-wing Theatre Studio. Artyści zaprezentowali coś, co w kuluarach nazywa się "teatrem dla teatrologów". Przez niemal dwie godziny recytowali kolejne fragmenty tekstu sztuki. Ich wypowiedzi uzupełniane były o niefiguratywne pozy. Całość sprawiała wrażenie powrotu do źródeł teatru - aktora stojącego przed widzem. Bez scenografii, z kilkoma krzesłami i muzyką na żywo aktorzy prowadzili widownię przez przedziwny świat szekspirowskiej opowieści. Spektakl powstał w wyniku eksperymentów improwizacyjnych twórców. I to wyraźnie odbiło się na scenie. To sztuka nie dla wszystkich - wymagająca skupienia, fizyczna, surowa. Ale jednocześnie projekt, wobec którego trudno pozostać obojętnym.

Hamlet zamordowany

Trzecią, prezentowaną w ramach nurtu głównego, sztuką był "Hamlet" [na zdjęciu] w reżyserii głośnego twórcy Olivera Frljicia (reżysera okrzykniętej obrazoburczą "Klątwy" z Teatru Powszechnego w Warszawie). W jego interpretacji z "Hamleta" wyciśnięta zostaje sama esencja dramatu, na scenie pozostają główne postaci, niektórzy aktorzy wcielają się w kilku bohaterów. Zagreb Youth Theatre przygotował opowieść o obsesji władzy, okrucieństwie, upadku wartości. Na scenie znajduje się tylko stół z krzesłami, który staje się centrum wydarzeń. To stół, przy którym odbywała się stypa po starym Hamlecie, później - uczta weselna Gertrudy i brata-mordercy. Nikt zdaje się nie zwracać uwagi na absurdalność takiego rozwiązania, bohaterowie cynicznie podchodzą do tragizmu śmierci i rodzącego się w Hamlecie szaleństwa. Stół, w zależności od potrzeb, staje się miejscem świetnej zabawy w rytm bałkańskiej muzyki, cmentarną ziemią, po której kroczą żałobnicy i miejscem brutalnego mordu na młodym Hamlecie. Mordu, który jest wyjątkowo przerażającym zwieńczeniem spektaklu. Oto ginie ostatni szlachetny - ginie z rąk matki, która bez wahania podrzyna mu gardło. "Hamlet" Frljicia stał się opowieścią o powszechnej degrengoladzie, świecie, który nie jest takim, jakiego pragniemy. To miejsce przerażające i bezlitosne, zimne i nieprzyjazne, w którym nie ma miejsce na człowiecze uczucia.

Opowiadać muzyką

"Hamleta", choć w nieco innej formie, przygotował także zespół Teatru Muzyczno-Dramatycznego z Iwano-Frankiwska. "Hamlet, Dramma per Musica" to, jak wskazuje sam tytuł, uzupełniona o muzykę interpretacja klasycznego dramatu Szekspira. I muzyka jest najmocniejszym punktem tego spektaklu. Całość, nieco chaotyczna, jest połączeniem dwóch światów - tego szekspirowskiego ze współczesnym. Bohaterowie ubrani są w stylu gotycko-grungowym, czasem przywdziewają na moment stroje z epoki. Namiętnie używają telefonów komórkowych, którymi robią "selfie" i dzięki którym komunikują się ze sobą. To właśnie w takiej formie Hamlet wyznaje Ofelii swoją miłość. Ciekawie rozwiązany jest tutaj problem znikania i pojawiania się postaci. Bohaterowie leżą bowiem z boku sceny, kiedy nie wypowiadają swoich kwestii zapadają w sen. Do życia budzą ich trzy Erynie przywodzące na myśl makbetowskie Wiedźmy. To one rozgrywają tutaj karty, stają się swoistymi prowodyrkami scenicznych wydarzeń. "Hamlet, Dramma per Musica" to bez wątpienia ciekawa próba przełamania surowych, szekspirowskich interpretacji. Aktorzy jednak są nieco zbyt histeryczni, ekspresyjni, ich gra przywodzi momentami na myśl szkolne popisy młodocianych grup teatralnych. Zachwyca jednak muzyka - grający na kontrabasie "dyrygent" prowadzi kilkuosobową orkiestrę. Waltornia, perkusja, elementy muzyki elektronicznej. Wszystko to zachowane w klimacie podobnym Jarmuschowi. Ta wersją "Hamleta" spodobała się widowni, która nagrodziła aktorów gromkimi brawami.

Festiwalowa perła i zakończenie

Jednym z jaśniejszych punktów tegorocznego repertuaru był spektakl "Miarka ze miarkę" w reżyserii Declana Donnellana. Spektakl zrealizowany przez Cheek by Jowl i Teatr Puszkina w Moskwie to coś, co po prostu chce się oglądać. W unikalny sposób łączy się tutaj to, co najlepsze w teatrze - śmiech, powaga, strach, wzruszenie. Aktorzy są genialni w swoich rolach, poprowadzeni przez Donnellana osiągają mistrzostwo. A wszystko to w szekspirowskiej opowieści, która swoją aktualnością wręcz poraża. Oto skorumpowany urzędnik skazuje na śmierć człowieka winnego "rozpustnego" zachowania. Młody Claudio (Petr Rykov) w efekcie miłosnego uniesienia czyni ciężarną swoją partnerkę. Za tę winę zostaje skazany przez bezlitosnego urzędnika. Za chłopakiem wstawia się jego siostra - niewinna młoda dziewczyna mająca wkrótce zostać zakonnicą. Okrutnik ulega jej urokowi i obiecuje uniewinnienie brata. Stawia jednak warunek - piękna Isabella (Anna Khalilulina ) ma oddać mu swoje dziewictwo. Zwrotów akcji i pułapek nie ma końca. Wszystko dobrze się kończy, morał opowieści jest prosty "śmierć za śmierć, a miarka za miarkę" - jak mówi książę (Alexander Arsentyev). Sztuka w porażający sposób pokazuje bezlitosność władzy, tak tej ówczesnej, jak i dzisiejszej. Świetna jest scenografia składająca się z czterech czerwonych sześcianów, które obracają się ukazując bohaterów w różnych sytuacjach - każdego w takiej, jaka jest dla niego najbardziej charakterystyczna. Gra tu wszystko - światło, kolory, aktorzy, którzy właściwie nie schodzą ze sceny. W grupie przebiegają raz na jedną, raz na drugą stronę "wyrzucając" z siebie bohaterów mających odgrywać kolejną scenę. Spektakl został nagrodzony długą owacją na stojąco.

Na zakończenie festiwalu zaprezentowany został gdański "Zakochany Szekspir". Lekka, zabawna i romantyczna opowieść stanowiła przyjemne zakończenie imprezy, na której widzowie mieli szansę zobaczyć szekspirowskie produkcje z całego świata.

Nagrody dla spektakli offowych

Równolegle do nurtu głównego w Gdańsku i Sopocie odbywały się pokazy w ramach SzekspirOFF. Tutaj rozdawane były nagrody. Jury w składzie: Jacek Głomb (dyrektor Teatru Modrzejewskiej w Legnicy), Romuald Wicza-Pokojski (dyrektor Teatru Miniatura w Gdańsku), Jacek Wakar (krytyk teatralny) nagrodziło kilka spektakli i twórców. Przyznano dwa wyróżnienia aktorskie po 500zł każde za osobowości sceniczne dla Agaty Woźnickiej za rolę w spektaklu "HAMLETMASZYNA. Reenactment" oraz dla Bartosza Budnego za rolę w spektaklu "Hamlet", wyróżnienie zespołowe w wysokości 1.500 zł dla twórców spektaklu "Szekspir czy buty" z PWST im. L. Solskiego w Krakowie oraz wyróżnienie w wysokości 1.000 zł dla Mateusza Ławniczaka za "Pieśni szekspirowskie". Grand Prix w wysokości 6.500 zł SzekspirOFF 2017 powędrowało do Piotra Mateusza Wacha i pozostałych twórców spektaklu "Rytuał 23 albo obrazy ze śmierci wodza" za "twórczą inspirację dziełem Williama Szekspira, konsekwentne przekraczanie granic teatralnych gatunków i artystyczną uczciwość".

Swoją nagrodę przyznała również redakcja Gazety Festiwalowej Shakespeare Daily. Dziennikarze przyznali dwie nagrody, po 500 zł każda. Te powędrowały do Piotra Mateusza Wacha za "Rytuał 23 albo obrazy ze śmierci wodza" oraz PAPAHEMY za "Poskromienie złośnicy". Nagrodę Publiczności zaś otrzymały Csiky Gergely Hungarian State Theatre w Rumunii za spektakl "7/7 The Dance of Life in Seven Steps" i teatr PAPAHEMA za "Poskromienie złośnicy".

Mimo problemów finansowych, z którymi mierzy się Festiwal Szekspirowski, edycję tę można uznać za udaną. Choć nie tak bogata jak rok temu wciąż pokazuje jak ważne i ponadczasowe teksty stworzył Szekspir. Na przyszłość organizatorzy muszą lepiej przygotować się na ogromne zainteresowanie widowni. Niemal wszystkie spektakle rozpoczynały się z opóźnieniem - tak wiele osób chciało zobaczyć popisy aktorów. Więcej stanowisk zakupu biletów wydaje się koniecznością. Tegoroczna edycja Festiwalu Szekspirowskiego była już 21. I, miejmy nadzieję, nie ostatnią.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji