Artykuły

Radny kontra dyrektor

Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie wydatków teatru i nadużycia uprawnień. Śledczy sprawdzają, czy w "Łaźni Nowej" miejskie pieniądze były wydawane zgodnie z przepisami. Dyrektor wynajmuje dla żony mieszkanie, kupił drogie auto, sprzęt. Inne teatry rządzą się inaczej - pisze Piotr Rapalski w Polsce Gazecie Krakowskiej.

Krakowska prokuratura, po zawiadomieniu radnego miejskiego z klubu PiS Adama Kality, wszczęła śledztwo w sprawie wydatków dokonywanych przez teatr "Łaźnia Nowa", jednostkę miejską, którą zarządza dyrektor Bartosz Szydłowski. Radny zarzucił mu wydawanie publicznych pieniędzy m.in. na wynajmowanie mieszkania, w którym dyrektor mieszka z żoną (wicedyrektorem teatru), opłacenie dokształcania żonie i zakup drogiego sprzętu elektronicznego, a ponadto używanie służbowego auta do celów prywatnych. Szydłowski twierdzi, że wszystko robi zgodnie z prawem, ale porównując wydatki "Łaźni" do innych teatrów widać, że nie szczędzi pieniędzy na rzeczy inne niż sama działalność kulturalna.

Śledztwo już w toku

Radny Kalita prokuraturę zawiadomił pod koniec maja. Najpierw prowadzono postępowanie sprawdzające, czy w ogóle śledczy podejmą temat. Prawdopodobnie dopatrzyli się jakichś niejasności.

- Zostało wszczęte śledztwo o przestępstwo dotyczące nadużycia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez osobę zobowiązaną do zajmowania się sprawami majątkowymi teatru "Łaźnia Nowa"- informuje prokurator

Mirosława Kalinowska-Zajdak z Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Za to przestępstwo grozi do 8 lat więzienia. Śledczy dużo nie ujawniają. Dopiero sprawdzenie dokumentów i dalsze przesłuchania pozwolą podać o jak wysoką "korzyść majątkową" chodzi. Nikt nie usłyszał jeszcze zarzutów.

Sprawami finansowymi zajmuje się księgowy teatru, ale podlega on przecież dyrektorowi. Szydłowski ma zostać przesłuchany na końcu, po innych pracownikach placówki. Radny Kalita składał już zeznania.

Dwa mieszkania

Najbardziej zastanawia fakt wynajmowania dwóch mieszkań przez "Łaźnię Nową".

- Teatr wynajmuje dwa służbowe mieszkania. Za mieszkanie 3-pokojowe (jedna kuchnia, jedna łazienka, w Nowej Hucie) płacimy ok. 2 tys. zł. Za mieszkanie bliżej centrum Krakowa (sześć pokoi, dwie kuchnie, dwie łazienki) płacimy 5 tys. zł. W tym mieszkaniu trzy pokoje zajmuje dyrektor teatru i zastępca dyrektora, zgodnie z obowiązującymi przepisami. Pozostałe pokoje używają zatrudniani artyści - podał nam Szydłowski. Prawo pozwala dyrektorowi teatru wynajmować sobie mieszkanie jeśli nie mieszka w Krakowie.

- Nie posiadam mieszkania w Krakowie. Od 2001 roku mam kredyt na dom w miejscowości oddalonej 60 km od Krakowa -zaznacza Szydłowski. Ale na pytanie, czy żona ma jakieś lokum w mieście już nie odpowiada.

> Dyrektor Bartosz Szydłowski uważa, że zarzuty są bezpodstawne

W 2016 r. dyrektor zarobił w teatrze 135 tys. zł, a do tego ponad 80 tys. zł na prawach autorskich.

Magistrat ujawnia jednak więcej szczegółów w sprawie wynajmu. Lokal w centrum Krakowa ma aż 182 m kw i wyodrębnione dwa mieszkania, po 112 m kw i 70 mkw. Ten w Nowej Hucie liczy 90 mkw.

Okazuje się, że dyrektor z żoną mieszkają na 112 m kw, a 70 metrów i lokal w Nowej Hucie przeznaczone są dla artystów (teatr nie ma własnej trupy aktorskiej, zatrudnia artystów do poszczególnych spektakli).

Co ciekawe, inne teatry działają inaczej. Większość korzysta z Domu Aktora przy ul. Józefa 16 - to kamienica gminy. Teatry wynajmują w niej mieszkania i podnajmują pracownikom oraz aktorom. Są tylko pośrednikami, bo osoby, które tam mieszkają same płacą czynsz i media.

Mieszkań na wolnym rynku nie wynajmuje Teatr Bagatela, balet Cracovia Danza, KTO, Teatr Ludowy, Teatr Variete.

Teatr Groteska wynajmuje cztery lokale, w tym dwa na Józefa 16. A ponadto jeden przy ul. Zyblikiewicza, i jeszcze jeden przy Tarłowskiej. Ale koszty w tych dwóch lokalach też pokrywają pracownicy. Przy lokalach "Łaźni Nowej" takiej adnotacji nie ma.

Trzy samochody i sprzęt

Teatr Bagatela ma jednego vana, Cracovia Danza busa Opla Vivaro, Groteska busa Nissana Primastar i dostawczego Fiata Ducato. Podobnie Ludowy - dostawczy Iveco i bus Opel Vivaro. KTO i Variete aut nie mają. Jak widać placówki, jeśli już, inwestują w większe auta służące do przewozu sprzętu i artystów.

Natomiast "Łaźnia" aut ma najwięcej, bo trzy: bus Opel Vivaro, dostawczy Fiat Doblo i jeszcze... Skodę Superb. A to typ auta używany często przez samorządowców jako limuzyna.

Radny Kalita podał, podpierając się dokumentami uzyskanymi od pracowników teatru, którzy zgłosili mu sprawę, że auto zostało wzięte w leasing za 143 tys. zł. Zarzuca dyrektorowi, że wykorzystuje pojazd do celów prywatnych. Tak mieli mu powiedzieć pracownicy teatru.

- To prawda że jeździłem skodą, w związku z użytkowaniem w sprawach służbowych, ale ten samochód jest też w dyspozycji innych pracowników -mówi Szydłowski.

Do zarzutów Kalita dodaje też zakup sprzętu fotograficznego i kamery (23 tys. zł), które według niego nie są wykorzystywane do celów teatralnych. Zauważa też, że teatr zapłacił 9,7 tys. zł za studia doktoranckie i wynagrodzenia za pracę przy Festiwalu Boska Komedia (70 tys. zł) żonie Szydłowskiego oraz kupił przenośny komputer za 5,8 tys. zł. Pojawia się też wydatek na zegarek firmy Apple (1,7 tys. zł).

Bartosz Szydłowski odpowiada, że zakupy służą pracy teatru. - I nie sfinansowano studiów doktoranckich. Został otwarty przewód doktorski, którego teatr poniósł koszt 4888 zł - mówi dyrektor.

Radny kontra dyrektor

Radny Kalita domagał się od prezydent Krakowa zawieszenia Szydłowskiego i kontroli w placówce. Jacek Majchrowski dyrektora od władzy nie odsunął, ale kontrola trwa. Szydłowski zarzuca radnemu, że jego działania są polityczne. Przypomina, że Kalita już raz podawał go do prokuratury za "sikającego Lenina" (rzeźbę, która na Placu Centralnym pojawiła się w ramach festiwalu Art. Boom). Sprawę umorzono.

Dyrektor obecnego śledztwa komentować nie chce. - Jestem przekonany, że wszystko zostanie wyjaśnione, a dobro kultury narodowej w wyniku tego postępowania nie ucierpi - ucina Bartosz Szydłowski.

Kalita mówi dużo więcej. - Jestem zadowolony z decyzji prokuratury. Uważam, że dyrektor z żoną żyją na koszt miasta. To nie sprawa zawiści, czy zemsty, ale pieniędzy podatników, którą zgłosili mi zaniepokojeni pracownicy teatru - mówi Adam Kalita. - Będę wnioskował o kontrole w innych teatrach, czy ktoś np. nie kupił sobie lodówki do domu twierdząc, że to rekwizyt do spektakli - kwituje.

A magistrat czeka. - W związku z trwającą jeszcze kontrolą trudno wyciągać konsekwencje wobec dyrektora instytucji. Decyzja w tej sprawie zostanie podjęta po zakończeniu kontroli. Samo wszczęcie śledztwa nie jest podstawą do zawieszenia w czynnościach służbowych - mówi Jan Machowski z biura prasowego magistratu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji