Artykuły

"Łubu dubu, łubu dubu". Stanisław Tym obchodzi 80. urodziny

- Urodziłem się w Małkini w 1937 roku w lipcu. Znaczy, w połowie lipca. Właściwie w drugiej połowie lipca. Dokładnie 17 lipca.

Kwestia wypowiadana przez KO-wca w "Rejsie" (1970) Marka Piwowskiego bez wątpienia należy do jednych z najbardziej znanych w historii polskiej kinematografii. A że w "Rejsie" fikcja przeplata się z realiami, nie może dziwić, że wszystkie powyższe zdania są też prawdziwe. I Stanisław Tym w poniedziałek obchodzi 80. urodziny.

Z każdej uczelni mnie wyrzucali

Zanim został dyplomowanym aktorem, Tym studiował chemię na Politechnice Warszawskiej, przetwórstwo w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego oraz rysunek i prace ręczne w Studium Nauczycielskim. - Z każdej uczelni wyrzucali mnie za brak postępów w nauce. Z aktorskiej również. Jan Świderski, który był opiekunem mojego roku powiedział, że egzaminatorzy pomylili się, przyjmując mnie do szkoły teatralnej i wyrzucił mnie w połowie studiów. Powiedział, że jestem jeszcze na tyle młody, że sobie poradzę - mówił w wywiadzie dla "Playboya".

Zdążył też pracować jako robotnik w Zakładach 22 lipca (dawniej E. Wedel) oraz jako szatniarz i bramkarz w klubie studenckim Stodoła. Współpracował ze wspaniałymi: Studenckim Teatrem Satyryków (STS) oraz kabaretem Dudek. A przed "Rejsem", od którego zaczęła się jego wielka popularność, a przy okazji szczególne zainteresowanie ze strony cenzury, pojawił się w epizodach w takich filmach jak "Nikt nie woła" (1960) Kazimierza Kutza, "Pingwin" Jerzego Stefana Stawińskiego (1965) czy "Walkower" (1965) i "Bariera" (1966) Jerzego Skolimowskiego.

Może wystąpić nie cały, lecz jego kawałek?

W 1972 roku, czyli już po "Rejsie" pojawił się w komedii "Poszukiwany, poszukiwana" (1972) Stanisława Barei. Warto zauważyć, że stało się to dzięki wybitnemu aktorowi Jerzemu Dobrowolskiemu, którego - jak tu nie wierzyć w magię liczb? - 30. rocznicę śmierci obchodzimy także 17 lipca. Dobrowolski genialnie zagrał "z zawodu dyrektora", a Tym?

"W Kozłówce koło Lubartowa w trakcie ostatniego dnia zdjęć powstawały ujęcia do czołówki filmu. Dobrowolski powiedział Barei, że jestem jego przyjacielem i koniecznie muszę wystąpić. Wtedy Staszek odparł: - A może wystąpić nie on cały, lecz jego kawałek? W ten sposób jego ręce zagrały w czołówce filmu, pracowicie przystawiając pieczątki do jednego z płócien malarza Adamca" - pisze Maciej Łuczak w książce "Miś, czyli rzecz o Stanisławie Barei".

To razem będzie sześćset

Tak zaczęła się współpraca Barei i Tyma. W 1974 roku powstał "Nie ma róży bez ognia". Tym zagrał porywczego narzeczonego Lusi ("to razem będzie sześćset").

Ale show skradł wszystkim Dobrowolski: "To jest ten, jakby ci to powiedzieć... to jest nowy zawód, wiesz, on nie ma nazwy.", "Gdyby co, to to jest wszystko posag Lusi.", "Wandeczko, Wandeczko. Pocieszam żonę, która ma męża pijaka!!!". Nie mówiąc już o sposobie, w jaki przekłada papierosa z jednego kącika ust do drugiego

W kolejnych wspólnych dokonaniach ze Stanisławem Bareją gwiazda Stanisława Tyma świeci bardzo mocno. W zmasakrowanym przez cenzurę "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" (1978) fenomenalnie zagrał cynicznego zastępcę dyrektora Krzakowskiego (wspaniały Krzysztof Kowalewski), a przy okazji kierowcę Ambasady Polskiej w Paryżu. Na temat ról w "Misiu" (1980) - Tym był Ryszardem Ochódzkim, prezesem klubu sportowego Tęcza i węglarzem Stanisławem Paluchem - można napisać tyle, że nie ma co kadzić i upiększać, zwłaszcza że szczerość w naszym klubie to norma, tylko należy z szacunkiem zdjąć z głowy kapelusz. Zwłaszcza czerwony.

Do postaci Ochódzkiego, który zresztą miał się nazywać Nowohucki, ale cenzura się nie zgodziła, Stanisław Tym wrócił w udanych "Rozmowach kontrolowanych" (1991) Sylwestra Chęcińskiego oraz w "Rysiu" (2007) we własnej reżyserii.

Obok Fredry, Słonimskiego, Mrożka...

Tym jest laureatem różnorodnych nagród i wyróżnień (m.in. Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski w 2004 roku czy Nagroda Kisiela dla najlepszego publicysty 1997 roku), choć z pewnością nie tak wielu, jak wynikałoby to z jego wpływu na polską kinematografię, czy - szerzej - kulturę. Tym bardziej warto podkreślić łódzki akcent - w 2009 roku aktor otrzymał Złotego Glana od kina Charlie.

Jan Kobuszewski powiedział kiedyś w "Rzeczpospolitej", że Stanisław Tym jest w dziesiątce najważniejszych komediopisarzy od początku istnienia teatru polskiego - obok Fredry, Blizińskiego, Bałuckiego, Słonimskiego, Mrożka - i chwała mu za to. Czy można coś do tego jeszcze dodać?

Łubu dubu, panie Stanisławie. Niech Pan żyje nam...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji