Artykuły

O Erwinie Axerze

Było to w roku 1965: na scenie Teatru Współczesnego w Warszawie tańczyli w Mrożkowym "Tangu" La Cumparsitę Fijewski z Czechowiczem, i kiedy zapadła kurtyna, a na widowni zapaliły się światła, i gdy widzowie opuszczali teatr słychać było jeszcze to tango, i zdawać się mogło, ze Fijewski nadal tam za kurtyną tańczy je z Czechowiczem. Warszawska prapremiera "Tanga" Mrożka w reżyserii Erwina Axera oceniona została za jedno z najwybitniejszych osiągnięć polskiego teatru po wojnie, zasługa w tym na pewno autora, ale i reżysera, który uchodził do tej pory zawsze za subtelnego i wytrawnego interpretatora tych dzieł teatralnych, które ze względu na doskonałość scenicznej faktury oraz nośność i wielorakość problematyki przypadały mu szczególnie do gustu. A teatr na Mokotowskiej prowadzi już Axer bez przerwy od roku 1949! De facto jednak powstał on już w roku 1946 w Łodzi, i to pod nazwą Kameralnego. A zatem działa on pod tym samymi kierownictwem lat przeszło trzydzieści! Rzecz bez precedensu nawet w skali europejskiej.

Teatr Axera, bo tak się go też od dawna nazywało, zdobył sobie również pewną socjologiczną zasługę w minionym ćwierćwieczu polskiego teatru, wyedukował bowiem w różnych etapach swego istnienia coraz to nowe warstwy wrażliwej na jego propozycje i znającej się na jego teatrze publiczności, która chyba już od dwóch pokoleń odwiedza swój teatr spodziewając się w nim zawsze perfekcji, subtelności, finezji, ironii i równie pikantnej prowokacji, która jednak zawsze utrzymana zostanie w proporcjach dobrego smaku, kultury. Naturalnie, nosicielami tych wszystkich firmowych wartości Teatru Współczesnego byli i są jego wybitni aktorzy - świetni fachowcy swojego kunsztu, solidarni w eksponowaniu intymnej filozofii teatru, że wymienimy tu choćby Mrozowską, Krafftównę, Ludwiżankę, Gordon-Górecką, Maję Komorowską, Lipińską, Sołtysik, Borowskiego, Michnikowskiego, Wołłejkę, Mrożewskiego, Czechowicza, Englerta, Fidlera, jak również tych, którzy choć odeszli już ze Współczesnego, jednak przez długie lata utożsamiali się jakby swoimi kreacjami aktorskimi ze sławą tego teatru, jak przede wszystkim Łapicki, potem Łomnicki, czy też Fijewski, Zapasiewicz albo Pawlikowski i Wrzesińska, ba, Perzanowska i Opaliński, a z nieżyjących już, niestety, Jan Kreczmar, Józef Konrad i Kazimierz Rudzki.

Erwin Axer, absolwent przedwojennego Instytutu Sztuki Teatralnej, uczeń Leona Schillera, jest rzecznikiem reżyserii dyskretnej, nie manifestującej zbyt nachalnie swojego woluntaryzmu, inscenizacyjnej doktryny. Reżyseria Axera oznacza się dużym znawstwem psychologii aktora i kreowanej przez niego postaci, wszechstronnie przemyślaną, harmonijną kompozycją przedstawienia punktującą jego humanistyczne walory, jego ogólną filozofię, która nigdy nie powinna zawisnąć w abstrakcyjnej społecznie pustce, a współdziałać zawsze z świadomością i doświadczeniami publiczności. Pragnie ona, ta publiczność, czuć się we Współczesnym, jak na dobrym koncercie muzyki symfonicznej, ze znanym i uznanym już dyrygentem i renomowanym zespołem. A Erwin Axer znany jest nie tylko w Polsce, ale i zagranicą: w Leningradzie, Monachium, Düsseldorfie, Amsterdamie i Wiedniu. W wiedeńskim Burgtheater otrzymał w roku 1973 nagrodę im. Kaintza (głośnego ongiś aktora wiedeńskiego), za reżyserię "Święta Borysa" Bernharda nagrodę przyznawaną corocznie za najwybitniejsze inscenizacje, aktorstwo lub scenografię, a kontrkandydatami do nagrody były takie tuzy teatru europejskiego jak Peter Hall, Jean Louis Barrault i Giorgio Strehler.

Erwina Axera odwiedzam na próbie "Kordiana", którym Teatr Współczesny uczcić pragnie swoje 30-lecie. Jaki będzie ten "Kordian" (w jego roli młody absolwent warszawskiej PWST Wojciech Wysocki) anno 1977? - Axer odpowiada mi, że bardzo rewizjonistyczny w stosunku do reżyserowanego przez niego w roku 1955 w Teatrze Narodowym, a więc chyba w stylu właśnie Teatru Współczesnego akcentującego dramat myśli rewolucyjnej? Rezygnujący z wszelkiej opisowości obyczajowej, społecznej i historiozoficznej konkretyzacji, a jednak dyskursywny, uderzający w pewne archetypy naszego myślenia narodowego? - Axer nie daje mi jednoznacznej odpowiedzi, choć, być może, jego "Kordian" będzie też specyficzną repliką na "Kordiana" Hanuszkiewicza z roku 1970? Ale "Kordian", dramat romantyczny (w pierwszej Axerowskiej inscenizacji był nim bardzo młody wtedy Łomnicki!) z samej natury swojego gatunku wymaga wielkiego rozmachu inscenizacyjnego, którego Axer od lat unika, nie lubi. Axer odpowiada mi, tylko nie wprost, że na tej małej, ciasnej scenie Współczesnego wystawił też "Arturo Ui" Brechta, sztukę wymagającą właśnie inscenizacji, którego terminu nigdy nie używa, a bywa on w praktyce, jego zdaniem, często nadużywany zwłaszcza przez kiepskich reżyserów, albo tzw. mistyfikatorów teatru, którzy nie tylko, że nie opanowali dobrze żadnej z fachowych dziedzin teatru, ale żerują, i to często, na pracy innych: aktora, scenografa, dyrektora teatru. Axer jest więc głównie za nobilitacją samej, rzetelnej funkcji fachowego reżysera w Teatrze, która przejawiać powinna się w pełni kompetentnym dyrygowaniu grą aktorów, ustalaniu pewnych zmiennych, elastycznych receptur tej gry, wynikających z różnych sposobów interpretacji dzieł dramatycznych. Utworów tych, zdaniem Axera, nie wolno kaleczyć, to znaczy zmieniać ich dramaturgicznej istoty, lecz jak w określonej symfonii muzycznej, trzeba umieć uszanować ich swoistą partyturę, a więc jej jasne, określone znaki literackie, które decydują w końcu o nośności, wymowie teatralnej samego dzieła. W "Matce" np. Witkacego, wyreżyserowanej też z dużym sukcesem w Düsseldorfie, dokonał Axer jakby reanimacji stylu, obyczaju, nawet filozoficznego rytmu ludzi nienasyconych, i na swój sposób demonicznych - z epoki Witkacego. I owa reanimacja nie miała nic wspólnego z muzealną rekonstrukcją, osoby dramatu bowiem, jak postaci z komedii dell'arte, demonstrowały swoje najbardziej charakterystyczne cechy, ujawniały swoje motory postępowania i cierpiały po ludzku, jak ich wielcy poprzednicy z prawdziwych sztuk Szekspira.

Był czas, że Axerowi zarzucano akademizm jego reżyserii, wynikający z kultywowania w jego teatrze formuły: aktor - literatura, a w dyrygowanym przez niego aktorstwie formuły psychologiczno-konwersacyjnej (tak twierdził np. Puzyna). Axer odpiera ten zarzut twierdząc, że te etykiety przypięli mu krytycy teatralni po lekturze jego felietonów, publikowanych przez wiele lat m. in. w czasopiśmie "Teatr" i wydawanych potem w książkach (jak choćby w ostatniej pt. "Sprawy teatralne", PIW 1966). A były to felietony często bardzo przewrotne i autoironiczne. W jednym z nich napisał Axer, że - reżyseria nie jest zawodem niezbędnym w teatrze (...). Jeżeli rozbieramy na części przedstawienie teatralne, pozostanie aktorstwo, dekoracją, czasami nawet tekst. Reżyseria rozpłynie się w nicości... -- Naturalnie wszystkie bodaj reżyserowane przez Axera przedstawienia zaprzeczają tej na pozór słusznej tezie potwierdzając duży raczej, wyrafinowany, choć tak często dyskretny kunszt sztuki reżyserskiej Axera.

- Ale Szekspira, który jest też wielkim, pasjonującym teatrem aktora i słowa - nie pamiętam, aby pan kiedyś wystawił - zadaję znienacka to pytanie Axerowi.

- No, niezupełnie - odpowiada mi Axer - reżyserowałem "Wieczór trzech króli" w roku 1950. - Ale potem już nie? - Nie, po prostu odczuwam zbyt wielką przykrość w obcowaniu z przekładami, i to tym dotkliwszą, bo zdaje mi się wtedy, że zamiast z Szekspirem, obcuję z Paszkowskim lub z Ulrichem. - Ale są jeszcze przekłady np. Dygata, Iwaszkiewicza, a zwłaszcza Sity... - Są to jednak - mówi Axer - często daleko idące parafrazy sztuk szekspirowskich. Autor bowiem "Romea i Julii" - twierdzi Axer - nie był aż tak grubo lepszy od współczesnych mu dramatopisarzy, a siła jego geniuszu zasadzała się głównie na dobitniejszych, celniejszych sformułowaniach, jako porywający liryk przepada więc często w przekładach. - Myślę, że w tym poglądzie Axera mieści się owa muzyczna niemal skłonność Axera do czystości i precyzji dialogu, jego podtekstów odbijających też psychiczne bogactwo postaci na scenie, ich pokrętność, deformacje, ale zawsze w określonej kompozycji dźwięku i ciała. - Axer mówi, że nosi się z zamiarem wystawienia we Współczesnym "Hamleta". Myślę, że po doświadczeniach z tak kameralnym z natury jego sceny "Kordianem" będzie to chyba możliwe, i przełamie u Axera jego kompleks reżyserii Szekspira!

Axer zawsze więc pragnie przemawiać w imieniu autora, którego racje i emocje powinny docierać do publiczności, ażeby zaś dotarły w stanie najwiarygodniejszym - aktor musi być ich najczulszym rzecznikiem. Czy zawsze dociera? - Axer wymienił mi przedstawienia najlepsze, jego zdaniem, jakie wyreżyserował, z których nie wszystkie jednak znalazły odpowiedni oddźwięk zarówno u publiczności, jak i krytyki. A więc: "Kariera Arturo Ui" Brechta, "Tango" Mrożka, "Trzy siostry" i "Wujaszek Wania" Czechowa (ten drugi spektakl w Monachium), "Matka" Witkacego w Düsseldorfie, "Dochodzenie" Weissa, "Dawne czasy" Pintera, "Lir" Bonda i "Makbet" Ionesco. - Które z nich nie zostały należycie docenione? - Cztery ostatnie - pada odpowiedź. - Jaka tego przyczyna?

- Na rezonans sztuki składa się wiele przyczyn, jak choćby wyśmienite aktorstwo, odpowiedni moment jej wystawienia itd. Ale np. "Dwa teatry" Szaniawskiego nie były - zdaniem Axera - przedstawieniem wybitnym, raczej dość przeciętnym, i zyskały sobie duży aplauz wśród warszawskiej publiczności. Kryteria więc sukcesu teatralnego są zawsze bardzo chwiejne. - Ale mimo to Erwin Axer steruje sceną na Mokotowskiej po mistrzowsku, jako nie tylko czuły i światły artysta, ale i przezorny socjolog, psycholog i pedagog. W końcu to właśnie Axer napisał, iż - umiejętność zorganizowania pomyślnych okoliczności należy do podstawowych zalet reżysera...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji