Artykuły

Ambasadorowie grzechów głównych

Grzegorz Łukowski przygotowując musical dla dzieci i dorosłych miał ambitne plany. Chciał, by dzieci nie oglądały więcej discopolowych składanek na niskim poziomie i uczyły się na dobrych wzorcach. Zaprosił do współpracy gwiazdy polskiej muzyki pop - Kayah, Smolika i Artura Rojka. Niestety, feerii świateł i imponującej produkcji nie towarzyszy ciekawe libretto ani sprawna reżyseria.

Pierwszy zgrzyt już na samym początku. Spektakl dla dzieci rozpoczyna sekwencja, której nie powstydziłby się drapieżny i kontrowersyjny program informacyjny. Piotr Fronczewski w roli lektora informuje w socjalistyczno-sprawozdawczym stylu o ogromie wydatków na zbrojenia, gdy wiadomo, że pieniądze te lepiej byłoby przeznaczyć na biedne dzieci. Pojawia się pytanie - dla widza w jakim wieku przeznaczony jest ten spektakl. Domysły, że autorzy walcząc o uwagę dzieci, chcą również zainteresować dorosłych, są słuszne. Niestety, trudno trzymać dwie sroki za ogon.

Na pewno imponuje rozmach produkcji - gigantyczna scena, najnowszej generacji oświetlenie. Ale też trudno nie zauważyć, że potencjał technologiczny został źle wykorzystany - słaba reżyseria świateł nie pozwala ujawnić ich wszystkich możliwości. Niewykorzystana zostaje ogromna przestrzeń. Gra prowadzona jest statycznie. Poczynając od pierwszej, alegorycznej sceny, aktorzy wygłaszają koturnowe kwestie. Krzysztof Kolberger w roli Strażnika Otwartej Księgi stara się oprzeć ambasadorom grzechów głównych domagającym się, by światem zaczęły rządzić przemoc i pieniądz. Niestety jego konflikt z córką Sonią, główny motyw spektaklu, razi niekonsekwencjami i niedostatkami psychologii.

Można podziwiać triki - unoszące się łóżko z lewitującą dziewczynką oraz wzlatujący krąg, który przełamuje się, by stworzyć wejście dla Królowej Śniegu. Wcześniej oglądamy sekwencję z Kopciuszkiem i bal w wykonaniu grupy CaroDancez, mistrzów świata w tańcu nowoczesnym. Z pewnością należy do najbardziej udanych części widowiska. Robią też wrażenie fryzury i kostiumy. Szkoda, że większej roli nie dostała Kayah. W recytatywach czuje się równie dobrze jak dialogujący z nią Krzysztof Kolberger, a kiedy śpiewa dwie piosenki w sukience z pięciuset drobnych połyskujących brylancików - zrywają się brawa. Muzyczna warstwa spektaklu jest najlepsza. Andrzej Smolik, Kayah, Krzysztof Pszona, Artur Rojek i Leszek Możdżer, chociaż pisali do widowiska dla dzieci, skomponowali pełnowartościowe utwory. Na pewno satysfakcjonujące rodziców. Finał utrzymany jest niestety w klimacie agitki - władca lustrzanego odbicia Gimel skanduje przez megafon, że warto zmieniać świat na lepsze. Warto, zwłaszcza lepszymi przedstawieniami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji