Artykuły

Sztuka przebaczania

"Opowieść zimowa" Williama Shakespeare'a w reż. Marcina Hycnara w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Hanna Karolak w Gościu Niedzielnym.

Marcin Hycnar przyzwyczaił widzów, że w każdej swojej roli wnosi do tekstu coś prawdziwego i oryginalnego zarazem. Odkąd zajął się reżyserią, pokazuje swoim odbiorcom, że dramaty, które najczęściej znają, kryją w sobie jakieś niespodzianki. Podobnie jest w przypadku spektaklu Williama Szekspira na scenie Teatru Narodowego.

Z "Opowieści zimowej" Hycnar stworzył dwa pozornie różne w stylistyce i wymowie przedstawienia. Część pierwsza to mroczny dramat człowieka owładniętego obsesyjną zazdrością. Coś na wzór "Otella", ale osadzonego w realnej rzeczywistości, niszczącego związek z ukochaną i wierną kobietą, która nie ma żadnych szans na obronę. Ta zazdrość, która przeradza się w obłęd, nie odróżnia kompleksów, snów czy zwykłych niepokojów od faktów. Można się jedynie poddać i przyjąć okrutny wyrok. To, co zafascynowało reżysera, to ślepe, fatalne zapamiętanie w swoim obłędzie. A więc wraz z autorem Hycnar zastanawia się nad mroczną zagadką ludzkiej duszy. Niewiadomą, jaka kryje się w nas samych. Widzowie wychodzą na przerwę i wracają do zupełnie innego świata. Jak bowiem utrzymuje reżyser, "Opowieść zimowa" jest jednocześnie tragedią, komedią i romansem pasterskim. A przede wszystkim baśnią. Przemierzamy drogę od codzienności do transcendencji. Wraz z Szekspirem i reżyserem musimy otworzyć się na rzeczy niemożliwe. A jednak prawdopodobne. Hycnar usiłuje zaczarować widza, przenosząc go w baśniowy świat. I widz się temu radośnie poddaje. Oto czarodziejska różdżka reżysera. To ona tworzy niespodzianki, przenosi w prosty świat. Najlepiej poczuć to samemu. W teatrze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji