Artykuły

Żałosny stan polskiego monodramu

Jeśli stan polskiego monodramu oceniać po tym, co zostało pokazane przez weekend w Starej Prochowni, to jest to stan żałosny - pisze Iza Natasza Czapska w Życiu Warszawy.

Podobnie jak w poprzednich latach, tak i w tym roku na Ogólnopolskim Przeglądzie Monodramu Współczesnego konkurowali ze sobą amatorzy i zawodowcy. Pozwala na to otwarta, przyjazna wszystkim dobrze czującym się na scenie formuła konkursu. Zachęcone tym ściągają do Starej Prochowni wszelkiej maści artystyczne niedojdy, frustraci i kochający teatr inaczej. Na niewiele się zdała selekcja przeprowadzona przez organizatorów, którzy już na wstępie odsiali najsłabsze ze zgłaszanych spektakli. W tym roku monodram, najtrudniejszą dla aktora formę, reprezentowali m.in. dyplomowana aktorka o mentalności przedszkolanki, akwizytor otwarcie deklarujący nienawiść do teatru i artystka osuwająca się w obłęd na oczach publiczności. W porównaniu z poprzednią edycją było jednak lepiej. W ubiegłym roku na dwanaście spektakli kupy trzymały się dwa. W tym roku spośród jedenastu propozycji konkursowych nie urągały rozsądkowi aż trzy. I wszystkie trzy zostały nagrodzone. Dyplom jako zachętę do ciężkiej pracy i rozwijania talentu otrzymał bezpretensjonalny, pełen zdrowej energii i poczucia humoru David Andriyan. Młody Ormianin wystąpił w "Stąd do Ameryki", obrazku z własnego życia nad Wisłą, w kraju, w którym, jak mówi policjant w jego spektaklu: "Rumun, Cygan czy Ormianin - jeden chuj". Spektakl współtworzył Jerzy Lach.

Na wyróżnienie i 500 zł zasłużyła delikatna, wyciszona Aleksandra Kugacz, studentka filozofii z Bydgoszczy, której mądrze z oczu patrzyło, gdy prezentowała fragment "Watta" Samuela Becketta w reżyserii Jerzego Weltera. Walki o Grand Prix nie było. Na taką nagrodę i 3000 zł zasługiwał tylko jeden spektakl

- "Uwaga Złe psy!" Remigiusza Grzeli w wykonaniu znanej całej Polsce jako Kleczkowska ze Złotopolic, Małgorzaty Rożniatowskiej.

To kolejny w czteroletniej historii przeglądu sukces Michała Siegoczyńskiego, reżysera nagrodzonego podczas drugiej edycji za monodram "Jak zjadłem psa" Jewgienija Griszkowca. Będzie miał teraz zapewne pełne ręce roboty - wyrasta na speca od monodramu, a w tej formie lubi samych siebie - jak widać po przeglądzie - nie plejada, a plaga artystów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji