Artykuły

Amerykanin w Warszawie

Można podziwiać upór i kon­sekwencję, z jakimi dyrektor Tea­tru Dramatycznego, Maciej Prus, stara się zbudować na nowo ze­spół aktorski, na miejsce po­przedniego, rozbitego - jak wiadomo - przez decyzje stanu wojennego, a także przez nastę­pujące po nich częste zmiany dy­rektorów. Swoje działania dyr. Prus koncentruje przede wszyst­kim - na skutek konfliktu z firmą "Batax" - na scenie kameralnej im. Haliny Mikołajskiej.

Repertuar tej sceny został wzbogacony niedawno o dwie no­we, bardzo cenne w repertuarze teatralnym, pozycje. Najpierw Andrzej Domalik, wystawił "Me­wę" Antoniego Czechowa, dra­mat grywany w teatrach polskich również pod tytułem "Czajka", jest to duży sukces zarówno reży­sera, jak i scenografa, Andrzeja Przedworskiego a także kompo­zytora, Jerzego Satanowskiego. Ci realizatorzy potrafili stwo­rzyć bardzo kameralną wizję dramatu Czechowa, wdzierającą się w głąb człowieka, pokazującą widzom każdy niuans psycholo­giczny jak na dłoni. Zaskakujący zwłaszcza był pejzaż wyczarowa­ny przez scenografa w części pierwszej. Muzyka Satanowskie­go doskonale współtworzyła at­mosferę poszczególnych scen. Reżyserowi udało się pokazać napięcia, rodzące się między bo­haterami wielkiego rosyjskiego dramaturga, za pomocą bardzo współczesnych zachowań, gry ak­torskiej, operującej współczesnym sposobem mówienia, poru­szania się, a nie odtwarzającej bohaterów z końca dziewiętna­stego stulecia. I co ciekawsze, ta współczesność przy stylizowa­nych strojach wcale nie była rażąca. Intencje reżysera doskonale zrealizował zespół aktorski. Ów nurt współczesny prezentowała przede wszystkim para młodych wykonawców - Mariusz Bonaszewski i Małgorzata Rudzka. Wręcz popisowo rozegrana zos­tała przez nich finałowa scena rozmowy, poprzedzająca trage­dię. Widownia zamarła. Szcze­gólnie bujne postaci z czechowowskiego świata stworzyli Jo­lanta Bogacka w roli Ireny, sław­nej aktorki, Adam Ferency jako Trigorin, pisarz. Inni wykonawcy dostroili s]ę do tego poziomu. "Mewa" tak znakomicie po­myślana i zagrana z pewnością może liczyć na długą obecność w repertuarze..

Dyrektor Prus potrafił ściągnąć nawet posiłki zagraniczne. Myślę o Michaelu Hacketcie ze Stanów Zjednoczonych, który - także na małej scenie im. Mikołajskiej - wystawił swoją wizję "Metamor­foz" Owidiusza, będąc zarówno autorem adaptacji, muzyki, jak i reżyserem. Jest to bardzo cieka­wa inscenizacja. Hackett spró­bował pokazać starożytny tekst za pomocą środków awangardo­wego teatru, stosowanych często przez nurt tzw. teatru otwartego. Szare kombinezony. Muzyka, ak­centująca przede wszystkim rytm. Zmagania bohaterów, w których widać wpływ daleko­wschodnich sztuk walki. Ciekawa konwencja ruchowa, bardzo os­tra, o gorączkowej rytmice. Interesujące, że zespół aktor­ski, z Ryszardą Hanin na czele, grający przecież na co dzień w zupełnie innej konwencji, potra­fił sprostać niecodziennej, i tech­nicznie niełatwej, wizji Ameryka­nina Warto zobaczyć tę propozy­cję.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji