Artykuły

To idzie młodość!

"Fedra" w reż. Macieja Prusa i "alpha Kryonia Xe" w choreogr. Jacka Przybyłowicza w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Jacek Hawryluk w Gazecie Wyborczej.

Opera Narodowa stawia na młodych. Tym razem w ramach eksperymentalnego cyklu "Terytoria" wystawiono dwa dzieła kompozytorek młodego pokolenia - interaktywną operę kameralną "Fedra" Dobromiły Jaskot oraz balet "alpha Kryonia Xe" Aleksandry Gryki.

Po raz pierwszy nowy cykl Teatru Wielkiego - Opery Narodowej spełnił swe pierwotne założenia, (przedstawianie operowej i baletowej współczesności), bowiem dotychczasowe produkcje dzieł Brittena czy Janácka były raczej nadrabianiem repertuarowych zaległości.

Dobromiła Jaskot (ur. 1981) jest wychowanką klasy kompozycji Lidii Zielińskiej w Akademii Muzycznej w Poznaniu. W swych utworach sięga zarówno po tradycyjne klasyczne instrumentarium, jak i po elektronikę. Aleksandra Gryka (ur. 1977) ukończyła Akademię Muzyczną w Krakowie w klasie kompozycji Krystyny Moszumańskiej-Nazar, debiutowała na Warszawskiej Jesieni w 2001 r., zalicza się do najbardziej wyrazistych osobowości wstępującego pokolenia.

Jaskot przywołuje znany antyczny mit o Fedrze i jej bezgranicznej miłości do Hipolita, syna jej męża Tezeusza. Nie ma tu jednak tragicznego zakończenia, w którym Fedra wiesza się, oskarżając Hipolita o uwiedzenie. Między Fedrą a jej pasierbem dochodzi do zbliżenia, ale nikt o niczym się nie dowie. Oboje doświadczają samotności, skazując się tym samym na wieczne cierpienie. 40-minutowa opera Jaskot to forma interaktywna - obok orkiestry pojawia się więc live electronics. W dziele daje o sobie znać fascynacja spektralizmem - kompozytorka wyróżnia trzy spektra dźwiękowe (symbolika poszczególnych dźwięków). Reżyseria Macieja Prusa jest oszczędna (podobnie jak minimalistyczna scenografia Pawła Wodzińskiego). Publiczność siedzi na scenie w Sali Kameralnej. Prus operuje przed wszystkim wyrazistym gestem, mimiką twarzy, "znaczeniem" słowa. Cały dramat rozgrywa się "wewnątrz", to opowieść nasycona emocjami, które podkreśla jeszcze narracja prowadzona w sposób szczególny - bohaterowie posługują się strzępkami zdań, wyrwanymi z kontekstu słowami.

Opera wydaje się jednak zanadto statyczna, pozbawiona owej deklarowanej interaktywności (na każdym poziomie), nie wciąga w pełni. "Fedra" pozostaje introwertyczną opowieścią, w której króluje Agata Zubel kreująca tytułową partię. Jej głos, choć słyszałem ją w lepszej formie, jest dominującym instrumentem, dzięki niemu "wchodzimy" w świat antycznego mitu. To jednak trochę za mało, by doznać pełnej satysfakcji.

Znacznie lepiej odbiera się ekstrawertyczny balet "alpha Kryonia Xe" Aleksandry Gryki, dla którego kanwą stało się opowiadanie "Trzej elektrycerze" Stanisława Lema ze zbioru "Bajki robotów" (1964). Jest to rzecz o Kryonidach wyciosanych przez Wielkiego Konstruktora z planety Kryonia. Futurystyczny utwór Gryki (do bardzo matematycznej muzyki) to de facto opowieść o powstawaniu świata, grupie istot, która tworzy swą małą cywilizację, wykonując tak podstawowe czynności, jak sadzenie roślin i porządkowanie otoczenia. Kryonidzi są zmuszeni także do odpierania ataków wrogów - trzech elektrycerzy (Mosiężnego, Żelaznego i Kwarcowego). Balet jest opowieścią symboliczną, tancerze są elementami całej gry, którą steruje Wielki Mag, mistrz ceremonii. Muzyka Gryki kreślona jest ostrą, silną kreską. W dalszych fragmentach dźwięki nabierają dynamiki, świetnie malując narrację. Balet - do dynamicznej, impresyjnej choreografii Jacka Przybyłowicza - doskonale się ogląda. Ale równie dobrze słucha się samej, czystej, absolutnej muzyki.

W obu spektaklach na szczególne wyróżnienie zasługuje Chopin Academia Orchestra prowadzona przez Wojciecha Michniewskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji