Artykuły

Warszawa. Krystyna Janda na festiwalu Co Jest Grane 24

Na zakończenie festiwalu Co Jest Grane 24 w niedzielę, 11 czerwca o godz. 22.30 ze spektaklem "Danuta W." wystąpi Krystyna Janda.

- Ten spektakl i ta rola z legendarnym przywódcą "Solidarności" i prezydentem Polski w tle to jedno z największych moich wyzwań życiowych, nie tylko zawodowych, lecz także ludzkich i obywatelskich - mówiła Krystyna Janda przed premierą w październiku 2012 r. w Teatrze Polonia w Warszawie.

Krystyna Janda przyzwyczaiła nas do brawurowo zagranych monodramów, tych komediowych - jak "Shirley Valentine", i tych drapieżnych, ostrych, dotkliwych - jak "Ucho, gardło, nóż". Tu poprzeczkę podniosła jeszcze wyżej.

Aktorka (i autorka adaptacji) zdecydowała się przenieść do teatru bestsellerową książkę Danuty Wałęsowej "Marzenia i tajemnice" (reżyserem spektaklu jest Janusz Zaorski) i znalazła na to sposób. Nie gra, nie wciela się w postać, nie stara się upodobnić do żony Lecha Wałęsy, tylko relacjonuje. A opowiadając o bolesnych kartach naszej historii, piecze na scenie szarlotkę według przepisu Danuty W.

"Janda stoi za kuchennym blatem, cierpliwie obiera jabłka. Odsłaniając kolejne rozdziały przeszłości żony pierwszego przywódcy Solidarności , dociera do jądra ciemności życia w PRL i patriarchalnej rodzinie. Forma monodramu jest idealna, bo tylko ona może pokazać, że miłość do Lecha, człowieka skrytego, wiązała się z samotnością. W spektaklu pada wiele mocnych słów, które mogłyby wypowiedzieć polskie matki, żony, córki." (Jacek Cieślak, Rzeczpospolita)

"Od samego początku Krystyna Janda zaskakuje tym, że nie gra. Nie udaje dziewczyny ze wsi, która zakończyła edukację na podstawówce. Nie wciela się w matkę ośmiorga dzieci, której rytm życia wyznaczały kolejne ciąże i porody. Jest sobą: warszawską aktorką, właścicielką modnego teatru, gwiazdą. Manifestuje to, chodząc po scenie w szpilkach. Jej bohaterka nigdy nie założyłaby szpilek do kuchni. W szpilkach trudno stać przez kilka godzin za garami, przewijać małe dzieci, odprowadzać do szkoły starsze, dźwigać siaty z zakupami. Ale my nie jesteśmy w kuchni w bloku na gdańskiej Zaspie, ale w Teatrze Polonia w Warszawie. Tutaj szpilki są na miejscu, podobnie jak designerski stół ze szkła i szklany piekarnik.Paradoksalnie ten efekt obcości

sprawdza się w przedstawieniu doskonale. Janda zamiast grać Danutę Wałęsę - relacjonuje jej życie, nie przestając być sobą. Aktorski obiektywizm pozwala jej z całą ostrością, bez ckliwości, wydobyć dramat Danuty W." (Roman Pawłowski, Gazeta Wyborcza).

Przypominamy fragmenty rozmowy, która została przeprowadzona z Krystyną Jandą przed premierą "Danuty W." w 2012 roku.

Dorota Wyżyńska: Podobno pierwsze robocze próby "Danuty W." odbyły się na plaży w Toskanii. Znajomi słuchali z zainteresowaniem?

KRYSTYNA JANDA: Próby zaczęły się dużo wcześniej. A w Toskanii przeczytałam moim przyjaciołom ostateczną wersję adaptacji. Płynąc promem na Elbę zresztą. Czytałam dwie godziny, pierwszy akt podczas rejsu Piombino - Elba, drugi - z powrotem. Słuchaczami mimowolnymi byli także inni pasażerowie promu, ale tym się nie przejmowałam. Patrzyli i słuchali z zainteresowaniem, mimo że było to w tym dla nich dziwnym i obcym języku. Podczas pobytu na Elbie moi przyjaciele nie mówili o niczym innym i nie mogli się doczekać drugiego aktu. To był mój niewątpliwy sukces. Dość łatwy zresztą, bo towarzystwo jest wrażliwe, otwarte i głodne nowych przeżyć. Prawdziwe schody zaczną się teraz, podczas prób w teatrze.

"Zawsze byłam przynajmniej jeden krok za mężem" - podkreśla Danuta W. i jej wspomnienia to potwierdzają, a jednocześnie cytuje słowa znajomego, który powiedział kiedyś: "Nie byłoby takiego Wałęsy bez takiej Wałęsowej".

- A pan Lech Wałęsa, kiedy to usłyszał, zainteresował się głównie tym, który znajomy to powiedział! Lubię ich oboje i to jest mój punkt wyjścia przy pracy nad tym spektaklem. To los i życie niezwykłe. Życie równoległe z naszym życiem. Możemy przejrzeć się w tej historii. Do teatru przenoszą się tylko te historie, które da się uogólnić, większe jakby niż życie, a ta jest właśnie taka. Dla mnie porażająca i wzruszająca, bliska mi i potrzebna. Mam nadzieję, że innym również.

Jak autorka wspomnień zareagowała na pomysł spektaklu? Długo ją pani namawiała? Miała jakieś konkretne prośby?

- To Wydawnictwo Literackie skontaktowało się ze mną, zapytując, czy nie pomyślałabym o spektaklu. Po tym liście aż krzyknęłam, byłam już po lekturze książki, ale na taką odwagę sama bym się chyba nie zdobyła. Potem długo trwały pertraktacje, co, kiedy i jak no i zatwierdzanie mojej adaptacji. Na szczęście włączył się w rozmowy również reżyser planowanego spektaklu pan Janusz Zaorski, który zna panią Wałęsową, i było prościej. Gdy chodzi o osobiste sprawy, życie kogoś, kto jest wśród nas, życie osoby tak znanej i ważnej, z prezydentem i legendarnym przywódcą "Solidarności" w tle, trzeba być ostrożnym.

Trudno było przygotować adaptację?

- Trudno, bardzo trudno, powstało chyba pięć wersji. Pierwsza w czytaniu trwała ponad cztery godziny! Tej ostatniej jestem pewna i jestem zadowolona. Ma prostotę i siłę. Oczywiście żal wielu słów, zdań, refleksji, ale teatr ma swoje prawa.

Od Modrzejewskiej przez Marię Callas po Danutę Wałęsę. To kolejna postać historyczna, z którą się pani mierzy. Jak budować taką bohaterkę na scenie?

- Tym razem, mam wrażenie, nie chodzi o drobiazgi: o sposób chodzenia, mówienia, barwę głosu czy klimat osoby. Ale o prostotę, dumę, prawdę, szczerość, odwagę i człowieczeństwo. O Polskę także. Nie mam zamiaru na scenie udawać pani Danuty, studiować jej sposobu mówienia czy bycia, tu chodzi o coś więcej.

Monodramy to pani specjalność. Nie zapomnę widoku tłumu widzów, którzy jak zahipnotyzowani, pełni emocji oglądali "Białą bluzkę" na pikniku kulturalnym "Gazety Co Jest Grane" w Królikarni w zeszłym roku. Co aktorce daje takie spotkanie sam na sam z publicznością?

- Solówka. Czy mam tłumaczyć, co znaczy dla artysty? Tylko wirtuozi wiedzą, o czym mówię i do czego tęskni każdy "tygrys". To władza nad opowiadaną historią, nad czasem, tematem, interpretacją, uczuciami. Czasem się to udaje. Ale złudna to przyjemność, jeśli temat i bohater nie są najważniejsi. Jeśli widać aktora zza granej postaci. Trzeba zapomnieć o sobie, pochylić się nisko i służyć tematowi, a wtedy nuty układają się same z należnym znaczeniem i siłą. W spektaklu "Danuta W." nie będę sama. Będzie ze mną Ona, Lech Wałęsa, bo także o Nim jest ta opowieść, o życiu z Nim, u Jego boku. Będzie ze mną nasza historia i nasze wspomnienia. A ja muszę tylko zagrać - najprościej, jak umiem.

Festiwal Co Jest Grane 24, 10-11 CZERWCA odbędzie się na terenie wokół CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie. "Danuta W" zostanie pokazana w niedzielę o godz. 22 30. na scenie Co Jest Grane 24.

W przedsprzedaży bilety jednodniowe kosztują 49 zł, a karnety 79 zł. W dniu imprezy odpowiednio 59 zł i 89 zł. Fani muzyki do 12. i powyżej 65. roku życia - wchodzą na festiwal za darmo

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji