Artykuły

Dzisiaj teatr takich pytań nie zadaje

- Ten spektakl jest rodzajem lustra, odbijającym pewnie niepokoje, znaki zapytania, na które nie mamy czasu sami odpowiedzieć. Dotykamy spraw, które pozwalają człowiekowi lepiej zrozumieć to, co w nim jest i lepiej wykorzystać dany mu czas - mówi reżyser Andrzej Maria Marczewski przed premierą gościnnego spektaklu "Być jak Shirley MacLaine - Medium" w Teatrze im. Szaniawskiego w Płocku.

- To jedyny tego typu tekst na rynku polskim i pewnie europejskim. Nie chodzi o rodzaj teatru, bo wiadomo, na czym polega teatr - na spotkaniu aktora z widzami, ale o to, co się chce przekazać w trakcie tego spotkania - mówił reżyser Andrzej Maria Marczewski [na zdjęciu] na konferencji prasowej w Teatrze Dramatycznym im. Jerzego Szaniawskiego. - Ten spektakl jest rodzajem lustra, odbijającym pewnie niepokoje, znaki zapytania, na które nie mamy czasu sami odpowiedzieć. Dotykamy spraw, które pozwalają człowiekowi lepiej zrozumieć to, co w nim jest i lepiej wykorzystać dany mu czas.

11 czerwca odbędzie się premiera sztuki "Być jak Shirley MacLaine - Medium" Stephanie de Ratuld. Spektakl jest wspólnym przedsięwzięciem Stowarzyszenia Teatr Minerwa Magdaleny Tomaszewskiej i Stowarzyszenia Studio Teatr Test Andrzeja Marii Marczewskiego. Reżyserem przedstawienia jest Andrzej Maria Marczewski, w latach 80. dyrektor płockiej sceny, twórca m.in. spektaklu Mistrz i Małgorzata, który zapisał się w historii polskiego teatru, wieloletni dyrektor Teatru Małego w Tychach. Osoba reżysera to nie jedyny powrót do Płocka po latach nieobecności. Parę głównych bohaterów grają Magda Tomaszewska i Jerzy Mazur.

Aktorka - dziś w Gdyni, jeszcze kilka sezonów temu - w Płocku, przypomniała o sobie pokazywanym u Szaniawskiego monodramem "Shirley Valentine". Jerzy Mazur - aktor teatralny i serialowy, który swojego głosu użyczył wielu postaciom z produkcji dla dzieci i nie tylko, w Płocku grał m.in. Wolanda w "Mistrzu i Małgorzacie" oraz Adama w "Bracie naszego Boga". W warszawskim Teatrze Druga Strefa można go było niedawno zobaczyć w monodramie "Człowiek, który nie umiał odejść" w reżyserii Sylwestra Biragi.

Autorka tekstu - Stephanie de Ratuld, jest medium, czyli osobą posiadającą zdolność łączenia się ze światem duchowym. Shirley MacLaine - wspaniała aktorka, jedna z największych amerykańskich celebrytek, na pewnym etapie życia zaczęła poszukiwać klucza do zrozumienia jego sensu. Wybrała się na przykład do Tybetu. Swoje poszukiwania opisała w dwóch wydanych również w Polsce książkach: "Na krawędzi" i "Tańcząc w świetle".

- Odwołujemy się do nich. W spektaklu gra toczy się między dwojgiem bohaterów. Jest medium, którą gra Magda Tomaszewska, porte-parole autorki oraz współczesny polityk francuski dążący do realizacji swoich planów. Przytrafia mu się prawie śmiertelny wypadek samochodowy. Spotkanie tej dwójki próbuje wyjaśnić, o co w tym wszystkim chodzi. Dzisiaj teatr takich pytań nie zadaje. To jest bardzo nietypowy spektakl. Nie można go grać technicznie. To jest pewne spotkanie, wymiana myśli i na takim poziomie trzeba to pokazywać - wyjaśniał reżyser.

Rolę polityka Renę zagra Jerzy Mazur. - Zawsze staram się przekazywać prawdę, chcę, żeby mi widz uwierzył. Tutaj gram bohatera, który zaczyna się w pewnym momencie zastanawiać nad sensem swojego Życia. Musi się dowiedzieć, co się Z nim dzieje. Dlatego udaje się do medium. Na początku nie wierzy, potem zmienia się diametralnie.

Magda Tomaszewska, która spotkała się z Andrzejem Marią Marczewskim m.in. w "Sklepach cynamonowych", gra Stephanie. - Tu jest bardzo fajnie pokazane, że mamy chęć pójść i dowiedzieć się, co nas w życiu czeka. Nawet polityka-celebrytę intryguje, co się z nim będzie działo. Potrafi się zmienić. My też możemy trafić na kogoś takiego, kto nas ukierunkuje. Chcemy przekazać publiczności, że w pędzie całego życia są przystanki i trzeba się na sekundę zatrzymać, nie zgubić czegoś ważnego po drodze.

Spektakl będzie grany bez przerwy. Potrwa około 80 minut. 11 czerwca odbędzie się jego uroczysta premiera. Kolejne spektakle zobaczymy najprawdopodobniej jesienią. - Jestem w branży reżyserskiej tyle lat, że teraz bardzo precyzyjnie wybieram rzeczy, które chciałbym podpisywać swoim nazwiskiem. To jest spektakl próbujący dotykać rzeczy chyba najważniejszej dla każdego człowieka, który podchodzi do swojego życia serio. A myślę, że nie warto nie podchodzić serio. Bo życie jest nie najdłuższe i powinno być maksymalnie wartościowe, ciekawe dla ludzi i spełniać ich marzenia. Moje credo życiowe: najistotniejszym uczuciem w życiu człowieka jest miłość, w tym spektaklu jest wypunktowane. Odwrotnością miłości jest strach. Albo się idzie drogą swojego serca, albo zostaje niewolnikiem świata, reklamy, rzeczy, które rozpraszają - podsumował Marczewski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji