Artykuły

GODZINY SZCZEROŚCI W TEATRZE DRAMATYCZNYM

Tego wieczoru w repertuarze Teatru Dramatycznego w War­szawie przewidziany był spektakl "Parasolka" Franka Dunaia - sceni­cznej adaptacji opowiadania Anto­niego Czechowa pt. "Trzy lata". Spektakl się odbył - jednak prze­biegał w atmosferze innej niż za­zwyczaj. Towarzyszyła mu aura WYDARZENIA. Nie zrozumcie mnie źle - nie chodzi mi tym razem o tzw. wyda­rzenie teatralne, którym może być każde wybitnie udane przedstawie­nie. Takie, co to elektryzuje, fascy­nuje, prowokuje widownię. Nie spektakl był wyreżyserowany trady­cyjnie, grany bez widocznych wzlo­tów i upadków aktorskich. Była w nim mowa - jak to u Czechowa - o problemach uniwersalnych, ale ta­kich, które w tej chwili i w tej for­mie, akurat mnie osobiście mało wzruszały. Zapytacie więc - po co w ogóle wybrałam się na to przedsta­wienie? Dołączyłam się do pokaź­nej, kilkunastoosobowej grupy młodzieży, która zareagowała na specjalne zaproszenie DO TEATRU. Dyrektor Teatru Dramatycznego, a równocześnie świetny aktor, Zbi­gniew Zapasiewicz skierował je poprzez radio i telewizję do mło­dzieży szkół warszawskich. Zapra­szał nie tyle na spektakl, co właśnie do teatru - konkretnego dnia, i aż na godzinę przed przedstawieniem. Pomyślałam, że tych, którzy nie będą się mogli tam wybrać, może zainteresować to, co się tam działo...

"Dramatyczny" szuka idealnych widzów

Z wybiciem oznaczonej godziny na scenie stanął dyrektor i przemó­wił mądrze, sympatycznie, z praw­dziwie aktorską ekspresją. Wyznał, iż spotkanie traktuje przede wszyst­kim jako prywatny eksperyment, mający potwierdzić tezę - w której słuszność wierzy głęboko - że nie­dobre są tzw. spektakle organizo­wane. Specjalnie te, na które pod grozą odpytywania na lekcji spędza się uczniów.

- Teatr jest instytucją swobod­nego zrzeszania się widzów - przy­pominał obecnym. - Przychodzi się tu po przyjemność, po przeżycie, które prowokuje do własnych ref­leksji. Można się nimi oczywiście z kimś podzielić, ale bez przymusu!

Zwrócił też uwagę swym młodym słuchaczom na mechanizm, nie­stety, u nas typowy. Ktoś inny decyduje za nas, że to, a nie inne przedstawienie zobaczymy, ktoś "załatwia" za nas bilety i ktoś odbiera je za nas z kasy... To rozle­niwia i demoralizuje. Oczywiście, zdarza się, że i na takim "obowiąz­kowym" spektaklu zwycięży po pro­stu SZTUKA, ale na ogół naturalną reakcją na przymus jest niechęć i bunt. Artyści na scenie szybko wyczuwają te nastroje, a to z kolei pozbawia ich satysfakcji z własnej pracy.

Z dorosłymi widzami bywa zupeł­nie tak samo. Ot, dnia poprzedniego Kongres Techników Teatralnych odbywający się właśnie w Pałacu Kultury i Nauki "zakupił" spektakl "Kubusia Fatalisty". Bilety były prezentem dla jego uczestników. Efekt - połowa widzów nie przyszła. Ci zaś, którzy się w teatrze zjawili, widać po pro­stu nie mieli lepszych propozycji na wieczór. Siedzieli obojętni, z nieprzeniknionymi minami (dyrektor zademonstrował to ku uciesze wi­downi) i... nie reagowali na to, co dzieje się na scenie.

- Co my tu robimy? - pytali ponoć aktorzy. - Wychodzimy na durniów... No, bo rzeczywiście -trudno kogoś zmusić do śmiechu, jeśli myślami jest gdzieś indziej. Ale wobec tego po co ci ludzie zajęli miejsca tym, którzy mieliby ochotę pośmiać się z Kubusia, a do teatru dostać się nie mogli?

- Jestem poza tym przekonany - padło z ust doświadczonego artysty i pedagoga - że każdy z tu obec­nych potrafi zachowywać się w tea­trze wspaniale. Ale tylko każdy z osobna i wtedy, gdyby zjawił się tu z własnej woli. W grupie - ci sami ludzie zachowują się jak dzikusy: kręcą się, gadają, szeleszczą, ko­mentują - jakby byli na jakimś meczu. A to przeszkadza, jest wyra­zem braku szacunku dla pracują­cych tu przecież aktorów. Bo akto­rzy widzów szanują - nie zdarzyło się jeszcze, by przedstawienie się nie odbyło, bo jeden z aktorów musiał stanąć w ogonku na poczcie...

Dyrektor Zapasiewicz radził też co wobec tego zrobić, gdy przed­stawienie się nie podoba: należy natychmiast wyjść. Dyskretnie, bez hałaśliwej demonstracji, by nie ura­zić tych, którzy są innego zdania.

-Takich właśnie widzów kocham -wyznał pan Zapasiewicz - bo i sam tak robię!

Takich "lekcji" nam trzeba

Niewątpliwie na atmosferę spot­kania w "Dramatycznym" miał wpływ tzw. duch czasu. Nastały wreszcie dni, kiedy zainteresowani rozmawiają ze sobą bezpośrednio. Tak, jak w tym wypadku, gdy dyrek­tor, któremu zależy na randze i popularności teatru, dzieli się swo­imi przemyśleniami i troskami z wi­dzami. Wybrał widzów młodych, bo uważa, że im właśnie, podobnie jak jemu, powinno najbardziej zależeć na walce z paradoksami i nonsen­sownymi mechanizmami. Oczywiś­cie wiadomo, że nie gadaniem załatwia się problemy. Dlatego zes­pół Teatru Dramatycznego zdecy­dował się na swoistą i całkiem przy­jemną działalność. Dwa razy w miesiącu będą pokazywać swoje spektakle szerokiemu gronu mło­dzieży. Właśnie w ten sposób, by można było o wszystkim porozma­wiać, by każdy, kogo to ciekawi, mógł zajrzeć do kabiny akustyka, elektryka, za kulisy. A po przedsta­wieniu - jeśli zechce, miał okazję wyrazić swoją opinię. Takie spotka­nia artyści Teatru Dramatycznego robią po to, by uczyć swoich widzów obcowania z teatrem, z nadzieją, że choć 5 proc. z nich sta­nie się prawdziwymi przyjaciółmi Melpomeny przychodzącymi tu wyłącznie z własnej woli. Uwierzyłam i ja, że takie rozmowy są potrzebne i mogą być skuteczne. Choć przecież nie wszystkim przed­stawienie "Parasolka" jednakowo się podobało - nikt dyskretnie nie wyszedł z sali. Nie dlatego, że bał się opinii nauczyciela o sobie, czy też jakichś sensacji szkolnych. Wszyscy chcieli w sensie dosłow­nym i przenośnym wejść na scenę i spojrzeć na teatr z "drugiej" strony. Mimo późnej pory i widzowie, i aktorzy zdecydowali się dalej roz­mawiać. Wierzę, że te rozmowy pomogły wielu w znalezieniu włas­nej drogi do teatru, już bez specjal­nych zaproszeń.

PS. Teatr Dramatyczny występuje z kolejnymi inicjatywami. Od listo­pada wreszcie docierają do sali widowiskowj}, mimo niewygodnych schodów, ludzie poruszający się na wózkach inwalidzkich. Do pomocy im zobowiązali się żołnierze i mło­dzież. Brawo! Prócz tego, na Placu Zamkowym 1/3 rozpoczyna działal­ność punkt informacyjny Teatru Dramatycznego. Będzie to pierwsze w Warszawie miejsce, w którym można kupić plakaty teatralne, pro­gramy - archiwalne i bieżące oraz wydawnictwa poświęcone teatrowi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji