Artykuły

Nierozpoznana fotografia

O obrazie Stanisława Lentza z 1925 r. przedstawiającym Mieczysława Frenkla pisze Wojciech Przybyszewski w Spotkaniach z Zabytkami.

W ofercie internetowej aukcji Allegro starych fotografii przedstawiających dzieła sztuki jest stosunkowo niewiele. Mimo to zdjęcie podpisane przez sprzedającego "WARSZAWA OBRAZ FRENKLA LUTZA", choć przedstawiało sfotografowany w 1925 r. w Warszawie bardzo dobry pod względem artystycznym i dziwnie znajomy portret uśmiechniętego mężczyzny, przez dłuższy czas nie wzbudziło większego zainteresowania. Być może czynnikiem zniechęcającym do bliższego przyjrzenia się tej fotografii byl już sam tytuł wystawionego na sprzedaż obiektu, w którym niewłaściwie zostało zapisane nazwisko malarza obrazu. Nie był nim "LUTZ" (ani "Leutz", jak podano w szczegółowym opisie dołączonym do oferty), lecz "LENTZ" - Stanisław Lentz (1861-1920), malarz i rysownik, znakomity portrecista oraz twórca scen malarskich o tematyce społecznej, profesor i dyrektor warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych, członek ugrupowań artystycznych "Odłam", "Zero" i Towarzystwa Artystów Polskich "Sztuka". Opis zdjęcia powinien więc przyjąć następującą postać: "Zdjęcie czarnobiałe, o wymiarach 158 x 7 78 [mm], z opisem wykonanym ołówkiem o treści "Warszawa [,] Krakowskie [Przedmieście] 19 [,] mieszkanie [Mieczysława] Frenkla [namalowany przez Stanisława] Lentza portret artyst[y] dram [atycznego Mieczysława] Frenkla [,] fonografię wykonano:] // 1925 [r.,] fotografował: Jan Kościesza] Jaworski", stan jak na Skanie, polecam".

Obraz, będący jednym z najlepszych wizerunków malarskich Mieczysława Frenkla (właściwie: Bonawentury Adama Mieczysława Niwieńskiego, 1859-1935), wybitnego odtwórcy ról komediowych (szczególnie fredrowskich i molierowskich), a przy tym najbliższego przyjaciela Stanisława Lentza i jego ulubionego modela, szczęśliwie zachował się w zbiorach Muzeum Teatralnego w Warszawie - "Portret Mieczysława Frenkla", olej, płótno, 138 x 107 cm, sygn.: "Sf. Lentz". Namalowany w 1899 lub na początku 1900 r., wysłany został na Powszechną Wystawę w Paryżu w 1900 r., gdzie wyróżniono go złotym medalem. Po powrocie z Paryża portret, stanowiący własność aktora, zawisł w salonie mieszkania Mieczysława Frenkla i jego żony Stanisławy z Pyszników Frenklowej, przy Krakowskim Przedmieściu 19, róg Trębackiej w Warszawie, vis-a-vis dawnego kościoła karmelitów. Po śmierci artysty przeszedł na własność jego syna Tadeusza (także aktora), a kiedy i on zmarł, stał się własnością synowej Mieczysława Frenkla. Od niej obraz zakupił Arnold Szyfman, dyrektor Teatru Wielkiego w Warszawie, który w lutym 1961 r. przekazał to dzieło do zbiorów utworzonego z jego inicjatywy Muzeum Teatralnego, dysponującego już wtedy własną siedzibą w murach odbudowanego z wojennych zniszczeń gmachu teatru Antoniego Corazziego.

O słynnym portrecie pisał Tadeusz Frenkiel:

"Kiedy tylko Lenc poznał ojca, po powrocie z akademii monachijskiej, pełen entuzjazmu dla wszystkiego co holenderskie, od razu i bez ceremonii pasował ojca na swój najlepszy model.

Ten pysk, to moja własność. Holenderska bryła!!! - wołał.

I ten entuzjazm malarza do modela trwał z górą lat czterdzieści. Powstały niezliczone karykatury, szkice przygodne, na listach, zaproszeniach, nawet na rachunkach... z pralni, a oprócz nich, wielkie portrety ojca, lub wspólne ich obu. Tych portretów istnieje jeśli się nie mylę około dziewięciu!!!

Apoteozą twórczości malarskiej Lenca, byl wielki portret ojca w wymiarach naturalnych p. t Artysta przy biurku, szczególnie przez Lenca ukochany i wyróżniany, gdyż przyniósł artyście wielki złoty medal Wystawy Paryskiej z 1900 roku. Pozowanie do tego portretu trwało z górą pół roku. Lenc, który zwykle malował szybko, i jak gdyby nieomylnie, tu zamęczał ojca i pieścił się szczegółami nieskończenie długo.

Kiedy po ukończeniu wystawy, portret zawisł w salonie rodziców, Lenc, który bywał i tak częstym gościem na herbatach, zebraniach imieninowych, kolacjach - jako swój i bliski, potroił swe wizyty.

W najcudaczniejszej porze dnia, w której nikt gości się nie spodziewa, np. około dziesiątej rano, ktoś walił mocno kułakiem w drzwi wejściowe [...]. Ojca o tej porze zwykle już nie było. Matka była gdzieś w głębi mieszkania zajęta swą tualetą lub sprawami gospodarskimi. Ja w szkole. Zaaferowana sprzątaniem młodsza" otwierała drzwi. Wchodził wolnym krokiem Lenc, robiąc straszne miny do wystraszonej służącej i tak jak stał, w kapeluszu, w palcie, w kaloszach i z ociekającym parasolem (jeśli deszcz padał) właził do salonu, brał pierwsze lepsze krzesło, siadał okrakiem i zastygał w niemej kontemplacji przed portretem. Próżne były bezładne pytania zakłopotanej młodszej... - jak godność"... czy pan do pana starszego"... "Właśnie pani nie ubrana więc nie wiem...

Lenc odpowiadał jakimś straszliwym chrząknięciem, wyjmował z bocznej kieszeni palta podręczne pudełko z farbami, gwiżdżąc podchodził do portretu i przekręciwszy głowę, poprawiał jakiś szczegół" (Tadeusz Frenkiel, Mieczysław Frenkiel, Warszawa 1939, s. 28-30).

Trzeba przyznać, że jest to opowieść niepozbawiona akcentów humorystycznych i niezwykle interesująca. Tylko czy prawdziwa?

Według Ewy Makomaskiej, znawczyni tematu i autorki nieopublikowanej dotąd, niestety, biografii Mieczysława Frenkla, we wszystko, o czym pisał Tadeusz Frenkiel wierzyć nie można. Tych w pełni ukończonych, olejnych portretów jego ojca z pewnością az dziewięć nie było. Dobrze, że w zbiorach warszawskiego Muzeum Narodowego zachował się przynajmniej jeszcze jeden, niekiedy mylony z portretem paryskim, "Portret Mieczysława Frenkla" (ze splecionymi dłońmi) - 1902, olej, płótno, 120 x 100 cm, sygn.: "St [...]", dawniej w zbiorach Edwarda Neprosa.

Ciekawostką natomiast, widoczną na zdjęciu, zakupionym przez redakcję za śmiesznie niską kwotę 5 zł i ofiarowanym już do zbiorów Muzeum Teatralnego w Warszawie, jest niewielka, obecnie zaginiona owalna plakietka z numerem "733", umieszczona na ramie portretu. To pamiątka po wystawie w Paryżu - numerek z katalogową pozycją obrazu (por. Catalogue des Artistes Polonais a LExposition Internationale Universalle de 1900 a Paris, [b. m. i r. w.], s. 7, poz. 133).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji