Artykuły

Kraków. Teatr jak derby

Radna Agnieszka Wantuch wybrała się na "Plastiki". I napisała do Urzędu Marszałkowskiego list pełen oburzenia...

Radna dzielnicy V w Krakowie Agnieszka Wantuch w swej korespondencji do Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego (któremu podlega Teatr im. Słowackiego) wyliczyła przewinienia reżysera i władz teatru.

"Szkoda, że autor streszczenia publikowanego na stronie internetowej teatru nie napisał, iż "sztuka" jest pełna przekleństw najgorszego sortu, czyli po prostu bluzgów, zupełnie niepasujących do tak zacnego teatru. Goły tyłek (i nie tylko) bardzo modnego i pogrążonego akurat w depresji artysty - Serge'a Haulupy nie należy do "apetycznych", podobnie jak sterczący pod pieluchą penis rzekomo 12-letniego Vincenta, który jest "przechodzącym okres dojrzewania nastolatkiem".

I na podsumowanie, chyba żeby dobić widza, w ostatniej odsłonie pojawia się scenie całkiem naga pomoc domowa, która staje na brzegu sceny przed samą twarzą bogu ducha winnego widza. Do tego pochwała pedalstwa" - napisała radna.

Agnieszka Wantuch nie kryje, że z ulgą przyjęła fakt, iż w repertuarze teatru znalazła znów "Arszenik i stare koronki" oraz "Boga mordu", bo to dało jej nadzieję, że "znów można coś obejrzeć". A "Plastiki" skojarzyły jej się z atmosferą meczu piłkarskiego. "Byłam również na derbach stulecia Wisła - Cracovia i, proszę mi wierzyć, chyba usłyszałam mniej przekleństw" - dodaje radna Wantuch.

Ma też sugestię dla władz województwa. Proponuje mianowicie, by zabrać urzędników wraz z rodzinami (najlepiej dziadkami) na to przedstawienie, by "zobaczyć, na co wydawane są pieniądze podatnika". "Przepraszam za dosadne słowa, ale nie każda goła dupa jest sztuką" - kończy swój list pani radna. Dodaje przy tym, że jako absolwentka Akademii Radia i Telewizji nie jest całkowitym laikiem w dziedzinie sztuki.

O ile odpowiedzi od Urzędu Marszałkowskiego odnośnie listu nie otrzymaliśmy, o tyle do wytłumaczenia sprawy poważnie podszedł Krzysztof Głuchowski, dyrektor Teatru im. Słowackiego.

- Wiśniewski słynie z teatru psychologicznego, po raz kolejny sięgnął po dramat Mariusa von Mayenburga, o którym znany krytyk Łukasz Drewniak pisze: "Mayenburga grać trzeba, bo to ważny autor dla całej generacji polskich i środkowoeuropejskich twórców, i warto sprawdzać, co go obecnie interesuje, jak diagnozuje stan społeczeństwa, rodziny, kondycję sztuki". Użyte przez reżysera środki, jak nagość na scenie, kostiumy, scenografia, wzmacniają przekaz i pozwalają wyraźniej tę diagnozę społeczną i psychologiczną dostrzec, odczuć - odpowiada radnej Głuchowski.

I przypomina, że pierwszą nagą kobietą w krakowskim teatrze była Irena Solska w 1908 roku i jej występ odbył się nie gdzie indziej, jak właśnie na deskach przybytku przy placu św. Ducha. Wówczas także spotkało się to z głosami oburzenia przykładnych krakowskich mieszczan.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji