Artykuły

Święto w częstochowskim teatrze i jubileuszowe wspomnienia

Fetowanie 90-lecia Teatru im. Adama Mickiewicza w Częstochowie trwa cały sezon 2016/2017. Gazeta Wyborcza - Częstochowa przypomina to, co działo się w poprzednich sezonach.

Stały zespół aktorski powołano w Częstochowie w 1927 r. i od tej chwili datuje się historię miejskiego teatru. Zespół skompletował częstochowianin, aktor Jan Otrembski, który w Związku Artystów Scen Polskich otrzymał licencję na prowadzenie teatru. Na zaliczki dla aktorów wydał ponoć wszystkie swoje oszczędności. Pierwsza premiera - "Śluby panieńskie" Aleksandra Fredry - odbyła się 15 marca 1927 r. Spektakl zagrano 29 razy przy kompletach widowni, a wszystko to w zaadaptowanej sali lokalu Reduta przy ul. Strażackiej 8 (dziś Katedralna 13). Kilka miesięcy później scena przyjęła nazwę Teatr Miejski "Rozmaitości". W 1928 r. ruszyła budowa gmachu na rogu ul. Kilińskiego i Jasnogórskiej. Do dziś mieści się tam Teatr im. Mickiewicza.

Tym razem nie opowiemy jednak o 90 teatralnych latach, ale o ostatnim dziesięcioleciu (i to także w zarysie, bo to niezwykle prężny czas w historii teatru). To okres dyrektury Roberta Dorosławskiego. Stanowisko objął w 2006 r., zaś w 2015 r. podpisał umowę na kolejne trzy sezony. Tym samym pobija on rekordy Edmunda Krona i Andrzeja Uramowicza, którzy przez dekadę rządzili częstochowską sceną.

"Mayday" wraca na afisz

Jesienią 2006 r. odbyły się dwie premiery: "Jabłka" Tomasza Dutkiewicza (nominacja do Złotej Maski dla reżysera oraz Złota Maska dla Marka Ślosarskiego) i "Ożenku" Gabriela Gietzky'ego (spektakl także nominowano do Złotej Maski).

- Początek był trudny. Ówczesny prezydent Częstochowy Tadeusz Wrona zaproponował mi objęcie dyrekcji teatru. Miałem znaleźć zastępcę do spraw artystycznych i zorganizować kolejny sezon. Kiedy zaproponowałem Piotrowi Machalicy współpracę, mieliśmy bardzo mało czasu na działania. Nie zostało nam wiele tytułów do grania. Te, które miały wzięcie za czasów dyrekcji Katarzyny Deszcz, były już mocno zgrane. Mieliśmy repertuar szkolny i dla dzieci, ale nie było nic na weekendy i wieczory. Poratowali nas Gabryś Gietzky i Tomasz Dutkiewicz. Szukaliśmy też materiału, który można by było kontynuować. Pani Katarzyna była zawziętym wrogiem fars, dlatego nie grano hitów, "Dwóch mórg utrapienia" ani "Mayday". Udało się reaktywować drugi ze spektakli. Przyciągnął tłumy. Mamy go w repertuarze do dziś - wspomina Robert Dorosławski.

- Choć teraz nie gramy go po dziesięć razy w miesiącu jak dawniej, ale nadal widzowie dopytują o "Mayday". Pytają też o kontynuację, czyli "Mayday 2", ale jej mówimy stanowcze "nie" - dodaje Joanna Karkoszka-Toborek, kierownik działu promocyjno-literackiego.

Rekordowe 10 premier

- W sytuacji, gdy brakuje repertuaru, produkuje się bardzo dużo. Szuka się sposobu na produkcje offowe, bardzo tanie, robione "na boku", tak, żeby zbudować ten repertuar. Potem, gdy jest już baza, nie ma już potrzeby takiej gonitwy repertuarowej - wyjaśnia dyrektor teatru.

Rekordowym rokiem był 2007. Na afisz wskoczyły wówczas "Ciemno", "Alibi", "Kram z piosenkami", "Tajemniczy ogród", "Zabawy na podwórku", "Nowonarodzony", "Jaś i Małgosia", "Wariacje bernhardowskie", "...do ojca..." oraz "Igraszki z diabłem". Trzy ostatnie produkcje zrealizował Gietzky.

- Na kanwie sukcesu "Alibi" Łukasz Wylężałek przygotował "Nowonarodzonego". "Zabawy na podwórku" Katarzyny Deszcz, "Wariacje berhardowskie" i "...do ojca..." to takie offowe premiery, stąd rozbudowany repertuar. Teraz nie produkujemy już jak szaleni. Czasami brakuje nam piątków, sobót i niedziel, żeby zagrać wszystko, co mamy do zaproponowania. Zwłaszcza że czasem zapraszamy też gościnne spektakle - dodaje Dorosławski.

Muzyka na 80-lecie i 85-lecie

Szczególną premierą przygotowaną na 80-lecie teatru był "Kram z piosenkami" wg Leona Schillera zrealizowany przez Laco Adamika.

- Prace trwały dosyć długo. Ponieważ był to spektakl jubileuszowy, zaangażowany został cały zespół, zaproszono także artystów spoza Częstochowy, była prawdziwa orkiestra ukryta w orkiestronie... Za aranżacje muzyczne odpowiadali Janusz Frączek i Pawł Lucewicz. Okazało się, że z tekstów retro można zrobić naprawdę dobry spektakl - wspomina Ewa Oleś, sekretarz literacki teatru.

Także 85-lecie uczczone zostało muzycznie - widowiskiem "Hemar w chmurach. Kabaret" w reżyserii Piotra Machalicy. - Świetnie zrobiony "Kram z piosenkami" zaprezentowaliśmy ze 30 razy. Nasza publiczność dopiero zaczęła się przekonywać do muzycznych przedstawień - zaznacza Dorosławski.

Pewną specyfiką dyrekcji Dorosławskiego i Machalicy jest właśnie wzrost spektakli muzycznych, lirycznych, poetyckich. Stąd takie produkcje jak "Tango FM", "Tacy duzi chłopcy", "Stachura" czy "Nie tylko kobieta". Ale też imponujące koncerty pamięci Adama Hanuszkiewicza czy Marka Perepeczki.

Czas pożegnań...

Zostając przy pamięci o tych, których już nie ma, ostatnie lata przyniosły też pożegnania. 27 marca 2013 r., czyli w Międzynarodowy Dzień Teatru, zmarł Andrzej Iwiński, ukochany aktor częstochowskiej publiczności. 5 grudnia 2015 r. odszedł Tadeusz Morawski, który na tej scenie stworzył blisko 50 ról. 13 października 2016 r. teatr pożegnał zaś Ewę Agopsowicz, czyli niezapomnianą Mary Smith z "Mayday".

- Zauważyłem, że kiedy dosięga nas śmierć kolegi czy koleżanki, bardzo to przeżywamy, jednak szybko musimy przejść do porządku dziennego.

Ewa odeszła podczas próby "Roszpunki", tuż przed premierą. Trzeba było szukać zastępstwa, przygotować premierę, choć nikomu nie było łatwo. Jędruś odszedł w momencie, gdy grał w tytułach, które cały czas były na afiszu. Również trzeba było zorganizować zastępstwo.

Teatr żyje przyszłością, nowym sezonem, kolejną premierą. Niemniej bardzo staramy się podtrzymać pamięć o tych, których brakuje, stąd te koncerty wspomnieniowe. Mam marzenie, żeby w przyszłym roku, podczas Międzynarodowego Dnia Teatru, odbył się koncert dedykowany pamięci Jędrusia - mówi szef częstochowskiej sceny.

...I czas powrotów

W 2015 r., po niemal 20 latach, na częstochowską scenę powrócił Henryk Talar. W latach 1993-1997 szefował Teatrem im. Mickiewicza i w właśnie w nim świętował 50-lecie swoje pracy artystycznej.

- Wybór początkowo był czysto intuicyjny. Pomyślałem o Częstochowie, bo tu było mi najtrudniej jako człowiekowi teatru. Jeśli człowiek decyduje się na powrót to albo dlatego, że chce coś poprawić, albo chce się z kimś spotkać. A może udowodnić sobie, że mimo tych 20 lat nieobecności to wszystko, co było, jest nadal ważne - mówił wówczas Henryk Talar.

Premiera "W starych dekoracjach" wg Tadeusza Różewicza a w reżyserii Igora Gorzkowskiego zainaugurowała sezon 2015/2016 i odbiła się sporym echem w Polsce. Przedstawienie miało swoją warszawską premierę w Teatrze Soho, stało się słuchowiskiem radiowym Teatru Polskiego Radia i, co ważne, zostało zaprezentowane podczas XVI Festiwalu Polskiego Radia i Teatru Telewizji Polskiej "Dwa Teatry" w Sopocie.

Magia spektakli Hübnera-Ochodlo

Istotny wpływ na to, czym w ciągu ostatnich lat zachwycał częstochowski teatr, miał Andre Hübner-Ochodlo. Do dziś zrealizował on tu aż siedem spektakli. Jak rozpoczęła się ta współpraca?

- Pamiętam to dobrze. Z recitalem "Shalom" zaproszono mnie na Przegląd Przedstawień Istotnych. Po występie był bankiet w hotelu Sonex. Tam spotkałem się z Ewą Oleś, przegadaliśmy cały wieczór o Teatrze Atelier w Sopocie, Agnieszce Osieckiej, częstochowskiej scenie. Tak narodził się pomysł, żeby po latach wznowić "Wilki". Wszystko potoczyło się szybko. I tak w 2009 r. swoją premierę w Częstochowie miała druga już inscenizacja "Wilków", pierwszą zrobiliśmy jeszcze razem z Agnieszką Osiecką - wspominał w "Wyborczej" reżyser.

Po "Wilkach" przyszła pora na "Plażę", "Znikomość", "Do dna", "Weismana i Czerwoną Twarz", "Hamleta" i "Procę".

Dodatkowo Teatr Atelier w Sopocie podarował częstochowskiemu teatrowi monodram Joanny Bogackiej "Szary Anioł".

"Hamlet" 10-lecia

'Hamlet' w częstochowskim Teatrze im. Mickiewicza. Na scenie Waldemar Cudzik, Maciej Półtorak i Bartosz Kopeć'Hamlet' w częstochowskim Teatrze im. Mickiewicza. Na scenie Waldemar Cudzik, Maciej Półtorak i Bartosz Kopeć GRZEGORZ SKOWRONEK

Przy współpracy z dyrektorem Teatru Atelier zostając, to bezsprzecznie wydarzeniem dziesięciolecia jest premiera "Hamleta", która zainaugurowała sezon 2014/2015. Porwać się na słynny dramat Williama Szekspira to wyzwanie. I ryzyko. Tu jednak częstochowski teatr może pochwalić się niezwykłym spektaklem. Spektaklem, w którym Hamlet, czyli Maciej Półtorak, niczym songi wyśpiewuje słynne monologi.

- "Hamlet" mnie zaczarował. Na długo przed premierą usłyszałem na próbie, jak śpiewa Maciej Półtorak, i pochłonęło mnie to całkowicie. Pamiętam, że wróciłem z próby i biegałem po teatrze wołając, że to będzie coś wielkiego - wspomina artysta fotografik Piotr Dłubak.

- Największą przyjemnością w tych ostatnich latach było to dojrzewanie do "Hamleta". Nie spodziewałem się, że ktoś tak jak Andre potrafi zrazić swoją wizją spektaklu, zaszczepić w aktorze świadomość, że on podoła wyzwaniu. Ta magia się udzieliła. Powstał przepiękny spektakl - dodaje Stanisław Kulczyk, kierownik techniczny teatru.

"Hamleta" doceniono także w kraju: Maciej Półtorak za tytułową rolę otrzymał Nagrodę im. Zbigniewa Grucy (przyznawaną przez "Dziennik Teatralny"), z kolei Michał Kula za rolę Grabarza nagrodzony został Złotą Maską.

- A Maciek Półtorak - moim zdaniem dzięki tej roli - stał się idolem. Zorganizowaliśmy wiele wizyt Hamleta w częstochowskich szkołach, wszędzie witany był owacjami, potrafił nawiązać wspaniały kontakt z młodzieżą, stał się dla nich kimś bardzo ważnym. Tym bardziej cieszę się, że "Hamlet" wraca jesienią na afisz - podkreśla Joanna Karkoszka-Toborek.

Dotykanie teatru

W tym dziesięcioleciu mocno zapisał się także Przegląd Przestawień Istotnych "Przed Dotyk". W ubiegłym roku odbyła się jego dziesiąta edycja.

- Nie będę ukrywać, że do organizacji przeglądu mnie i Piotra Machalicę zainspirowała nasza poprzedniczka Katarzyna Deszcz. To ona wymyśliła i zrealizowała pierwszą edycję. Nie było wówczas sprecyzowanego tematu, ważniejsza była chęć rozszerzenia oferty repertuarowej naszego teatru. Na początku był to przegląd międzynarodowy. Potem z braku funduszy międzynarodowość była jedynie okazjonalna, dlatego zrezygnowaliśmy z tego elementu w nazwie - wspomina Dorosławski.

Hasło "Przez Dotyk" sprawia, że formuła jest bardzo szeroka. W końcu każdy teatr robi premierę po to, żeby "dotknąć" widza. Żeby trochę to uściślić, co roku wymyślamy temat przewodni, który nadaje kierunek całości.

Dzięki przeglądowi na częstochowskiej scenie wystąpili dotąd m.in. Krystyna Janda, Jerzy Stuhr, Ignacy Gogolewski i Janusz Gajos.

Z plakatem Olbińskiego

Wspomnianego "Hamleta" promował plakat z nieco diabolicznym zdjęciem Półtoraka wykonanym przez Dłubaka. Ale nie jest to jedyny pamiętny plakat z ostatnich lat. Do współpracy teatr zaprasza cenionych artystów. Oto kilka przykładów. Ten do "Patrz, słońce zachodzi" stworzyła grupa Monstfur, do "Tajemniczego ogrodu" - Tomasz Sętowski, do "Weismana i Czerwonej Twarzy" - Jacek Sztuka, a do "Mieszczanina szlachcicem" - Jacek Pałucha.

- Z tym ostatnim plakatem związana jest zabawna historia. Jacek Pałucha znał doskonale tekst sztuki, stworzył plakat w swoim charakterystycznym stylu i odczytał Moliera tak, jak należy. Stąd na plakacie pojawił się gruby szlachcic, a wszystko jest dosyć groteskowe. Gdy Waldemar Śmigasiewicz zobaczył plakat, bardzo się zdziwił. Powiedział, że plakat jest świetny, ale nie o tym będzie spektakl. Pan Jourdain w jego ujęciu był zupełnie inną postacią. Stroje i scenografia były bardziej współczesne niż epokowe, ale plakat został niezmieniony - wspomina Ewa Oleś.

Plakatem dziesięciolecia pozostaje jednak ten stworzony do "Sprzedawców gumek" [na zdjęciu] Hanocha Levina wyreżyserowanych przez Andrzeja Bartnikowskiego. Wyszedł on spod ręki samego Rafała Olbińskiego.

-To zasługa Piotra Dłubaka i jego znajomości z panią Elżbietą Łydżbą. To ona pomogła nakłonić tego światowej sławy twórcę, żeby stworzył plakat do naszego spektaklu. To nie tylko niezwykle piękny, ale i ważny projekt - dodaje Oleś.

Były też pomyłki...

Jak na jubileusz przystało, wspomnieć należy nie tylko sukcesy, ale i artystyczne pomyłki.

- Dla mnie taką pomyłką, choć nie repertuarową, było "Ciemno" Marka Rębacza. W telewizyjnej wersji w reżyserii Janusza Majewskiego była to perełka, tutaj, niestety, nie. Na nasze nieszczęście zgodziliśmy się z Piotrem Machalicą, żeby pan Marek sam realizował spektakl. Poszło, jak poszło. Gdyby ktoś zapytał, którego spektaklu nie chciałbym mieć już w repertuarze, to właśnie tego. Z innymi już bym się wahał. Choć przyznam, że nie wszystkie spektakle lubię - przyznaje szef Teatru im. Mickiewicza.

Do mniej lubianych przez publiczność spektakli należały np. "Śmierć", "Drugi pokój" czy "Weisman i Czerwona Twarz".

Publiczność uwielbia farsy

Nie tylko przebojowe "Mayday" cieszy się ogromną sympatią publiczności. W farsowym repertuarze ostatnich lat pojawiły się m.in. "Miłość i polityka", "Ostra jazda", "Jeszcze jeden do puli?" i najnowsze "Historie łóżkowe".

- Nigdy nie robimy kilku fars rocznie, staramy się nawet nie produkować ich co sezon. Te, które mamy w repertuarze, jeszcze nie są zgrane. Choć wieczór sylwestrowy jest tu istotnym punktem, bo publiczność chce wtedy przychodzić do teatru i świętować z nami. Staramy się co roku zaproponować coś innego. Czasem, żeby nie produkować właśnie kolejnej farsy, zapraszamy agencyjne przedstawienia, czasem reaktywujemy tytuły. Niestety, nie w każdym przypadku jest to możliwe. "Jeszcze jeden do puli?" znów byśmy chętnie zagrali. To spektakl, który Jerzy Bończak zrealizował w Warszawie na swój jubileusz, a potem przeniósł go do Częstochowy. Niestety, pan Jerzy zaznacza, że ma już swoje lata i nie jest w stanie przez dwie i pół godziny biegać po scenie, a w tym spektaklu gra aż cztery role - wyjaśnia Robert Dorosławski.

A coś dla dzieci?

Wspomniany rok 2007 przyniósł dwie propozycje dla młodszej publiczności, które do dziś nie schodzą z afisza. To "Tajemniczy ogród" Cezarego Domagały i "Jaś i Małgosia" Roberta Dorosławskiego. Drugi ze spektakli był reżyserskim debiutem dyrektora teatru. Potem zrealizował on również "Trzy świnki", "Niezwykłą przygodę Robaczka Kłaczka" oraz najnowszą "Roszpunkę".

Jubileuszowy sezon 2016/2017 przyniósł z kolei jeden z najpiękniejszych, od tej wizualnej strony, spektakli tego dziesięciolecia. To "Kometa nad Doliną Muminków" Igora Gorzkowskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji