Artykuły

Zapomniany smak teatru

"Jan Gabriel Borkman" to Jedna z mniej znanych i rzadziej grywanych sztuk Ibsena. Napisana w okresie, gdy pisarz przechodził od bezpośredniej krytyki społecznej do symbolizmu, zawiera w sobie elementy obu kierunków. Jest to w najgłębszym tego słowa znaczeniu dramat psychologiczny: intryga w gruncie rzeczy usuwa się na plan dalszy - na pierwszy zaś wychodzą charaktery i emocje działających postaci.

Problematyka "Jana Gabriela Borkmana" bliska jest w zasadzie innym utworom Ibsena z okresu krytycznego, zbliża się szczególnie do "Upiorów". Osią akcji jest sprawa hańby, jaka spadła na ród Borkmanów, kiedy głowa rodziny, powszechnie szanowany dyrektor banku, okazał się hochsztaplerem, który sprzeniewierzył powierzone mu pieniądze. Od tego czasu minęły lata, Jan Gabriel Borkman odpokutował swe winy zarówno w więzieniu, jak i w dobrowolnym odosobnieniu domowym - mimo to wszakże cień hańby ciąży na wszystkich członkach rodziny.

Centralną postacią dramatu jest żona Borkmana, kobieta władcza i zamknięta w sobie, nienawidząca męża i przeznaczająca syna do "wielkiej misji", która ma w przyszłości zmazać winy ojca. W zatęchłą, mroczną atmosferę domu Borkmanów wkracza powiew życia, nagle zaczynają tam padać słowa takie jak "szczęście" i "miłość" - to za sprawą młodego Erharda, syna Borkmanów, który odrzuca "misję" na rzecz zwykłego ludzkiego szczęścia - pryska mit o rodowej hańbie.

Oczywiście problematyka dramatu jest i szersza, i głębsza: osobny wątek stanowi tu dramat nie spełnionych marzeń i przegranego życia, reprezentowany zarówno przez Jana Gabriela Borkmana, jak i przez jego przyjaciela, biuralistę Foldala - nieudanego artystę. Istotny jest także motyw obnażenia romantycznego mitu kapitalizmu - w osobie Borkmana Ibsen ukazał dziewiętnastowiecznego kapitalistę, który dążenie do finansowej potęgi (uzyskiwanej, jak w jego przypadku, nie zawsze uczciwą drogą), skrywa pod płaszczykiem romantycznych marzeń o wielkości, o działalności pełnej rozmachu, przynoszącej powszechne szczęście. Inny jeszcze motyw dramatu reprezentuje Ella, siostra żony Borkmana, kobieta nieuleczalnie chora, pragnąca w rozrachunku ze śmiercią ostatecznie uregulować sprawy swego - w jakiś sposób również nieudanego - życia.

Słowem, "Jan Gabriel Borkman" to dramat bogaty, wielowątkowy, pełen wewnętrznego napięcia, typowego dla dramaturgii skandynawskiej tego okresu, pełen psychologicznej prawdy.

W przedstawieniu Teatru Współczesnego w Warszawie wszystkie te walory zostają skrupulatnie wykorzystane. Zaczyna się od scenografii Jana Banuchy, stwarzającej nastrój mrocznego oczekiwania i tłumionych namiętności; poprzez wytrawną, cieniującą najdrobniejsze psychologiczne niuanse, wyraziście określające funkcje teatralne każdej z postaci, reżyserię Aleksandra Bardiniego - aż po, znakomite aktorstwo.

"Jan Gabriel Borkman" w Teatrze Współczesnym przywraca zapomniany smak teatru: teatru aktorskiego, gdzie głównym źródłem satysfakcji widza jest obserwacja wspaniałej, wszechstronnie bogatej gry świetnych aktorów. Tutaj tak się właśnie gra, ale i obsada jest doborowa: Zofia Mrozowska jako Ella, Halina Mikołajska lako żona Borkmana, gościnnie grający Jan Świderski jako Jan Gabriel Borkman, Henryk Borowski jako Foldal...

Można by napisać tom, poświęcony analizie tych ról. Tutaj - z konieczności - tylko kilka obserwacji. Zofia Mrozowska reprezentuje piękną, dojrzałą, nieco nostalgiczną kobiecość, każde wypowiadane przez nią zdanie pełne jest wewnętrznego ciepła i jakiegoś głębokiego smutku. W kontraście do niej Halina Mikołajska gra kobietę zimną i pozornie oschłą, lecz w głębi tragicznie przeżywającą swą klęskę, do której z uporem nie chce się przyznać. Jan Świderski jest Borkmanem nie umiejącym pogodzić się z krachem: liczącym wciąż na triumfalny powrót i na tym budujący stosunek do ludzi i świata - pełen dumy i wyniosłości, do których brakuje mu podstaw. Dopiero w ostatniej scenie Borkman zmienia się - świadomość porażki ściska mu serce "lodowatą dłonią"... I wreszcie Foldal - Henryk Borowski - postać wzruszająca, zabawna i tragiczna zarazem, subtelnie i pięknie zarysowana przez aktora sylwetka wiecznego marzyciela, biuralisty - poety, znajdującego radość w najdrobniejszych przeżyciach.

Tej niezwykłej czwórce dzielnie sekunduje pozostały, młody zespół: Zofia Saretok, Joanna Szczepkowska (bardzo udana, zabawna rola), Krzysztof Kołbasiuk i Łucja Żarnecka. Warto zauważyć, że Joanna Szczepkowska i Krzysztof Kołbasiuk to dopiero studenci PWST: bardzo trafna wydaje się decyzja prof. Bardiniego, aby tak wcześnie oswajać ich ze sceną, tym bardziej, że jest to konfrontacja udana.

Piękne, głęboko poruszające przedstawienie. Cztery wielkie kreacje aktorskie, udane role młodych... Czego więcej trzeba od teatru, którego ambicją jest wciąż nam udowadniać, że w centrum tej sztuki stoi - aktor.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji