Artykuły

W takiej legli niemocy...

"Wesele" Stanisława Wyspiańskiego w reż. Jana Klaty w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Ostatni spektakl Jana Klaty w Starym Teatrze jest mroczny i przykry. Chochola niemoc, chocholi taniec panują w nim od początku.

Nie ma tu bronowickiej chaty - ani historycznej, ani współczesnej. Klata umieścił "Wesele" w przestrzeni symbolicznej: na środku sceny obcięty do połowy pień drzewa, na nim ukwiecona pusta kapliczka. Boki sceny przesłonięte tymczasowym rusztowaniem z czarną folią, tak jakby coś runęło i naprędce zostało zakryte. Na wysokich postumentach w czterech rogach sceny stoją nieruchomo półnadzy mężczyźni w trupich makijażach: to blackmetalowy zespół Furia. Jeżeli taki zespół gra na weselu, nie może być wesoło.

U Wyspiańskiego też zresztą wesoło nie jest, ale Klata redukuje towarzyski ton konwersacji, wydobywając z postaci to, co jest ich istotą: monologiczność, poczucie wzajemnej obcości, niemożność kontaktu, gorycz, wstręt. Albo podkreśla ich absurdalność, jak wtedy, gdy Dziennikarz zaleca się ("Bo pani to taki kozaczek.") do Maryny (Jaśmina Polak), a gdy ta nie jest zainteresowana - tymi samymi słowami zwraca się do innej dziewczyny, a potem do widzów w pierwszym rzędzie.

Nic tu się nie może udać, ani w polityce, ani w uczuciach

Na tym weselu od początku trwają chochole tańce: w świetnie przez Maćko Prusaka ułożonych korowodach oplatających scenę nie ma radości, raczej dążenie do zatracenia. Sprzyja temu ściana metalowych dźwięków wypełniająca scenę. Aż chciałoby się, żeby było głośniej, żeby widownia też mogła się w tych dźwiękach zatracić. Bo po tańcach z weselników wyłażą upiory - ich własne, wcale nie mniej przerażające niż te z drugiego aktu "Wesela".

Nic tu się nie może udać, ani w polityce, ani w uczuciach - obcy są sobie nie tylko Czepiec (Krzysztof Zawadzki) i Dziennikarz (Roman Gancarczyk), Ksiądz (Bartosz Bielenia) i Żyd (Mieczysław Grąbka), ale też Panna Młoda (Monika Frajczyk) i Pan Młody (Radosław Krzyżowski) czy Poeta (Zbigniew W. Kaleta) i Rachela (Katarzyna Krzanowska).

W tak nastrojonym "Weselu" najmniej udał się właśnie drugi akt, ten z widmami. Owszem, widma są świetnie pomyślane, wyglądają (bardzo po wyspiańsku) jak zwłoki wyciągnięte z grobów: nagi Stańczyk (Edward Linde-Lubaszenko) z wielkim pastorałem; półnagi biało-czerwony Czarny Rycerz (Małgorzata Gorol) przywołujący stosy trupów i stosy ciał (to ta przeszłość, z której mamy być dumni) tak, aż dreszcz przechodzi; Szela pojawiający się w mroku przy dźwiękach piły, którą kiedyś rżnął panów.

Ale ta parada fantazmatów wydobytych z głębin narodowej pamięci nie ma mocy; jest zbyt teatralna, zbyt efektowna, nie bardzo wiadomo, czego te zjawy chcą i jak wpływają na bohaterów, poza tym, że są przez nich niechciane. Może i o to Klacie chodziło. O pokazanie, że przeszłość to tylko niechciane upiory. Złoty róg jest u niego pustą białą reklamówką, wręczoną Gospodarzowi (Juliusz Chrząstowski) przez Wernyhorę (Zbigniew Ruciński).

Cóż tam panie w polityce?" Śmieją się długo i rozpaczliwie

Znacznie ciekawiej brzmią własne pomysły Klaty na sferę - by tak rzec - symboliczną. Anna Dymna i Elżbieta Karkoszka grają Radczynię i Kliminę, ale zamiast przekomarzających się pani z miasta i chłopki widzimy dwie uśmiechnięte kobiety, przyjacielsko objęte, przechadzające się po scenie, komentujące wesele. One już wszystko wiedzą, wszystko widziały, są jak dobrotliwe Parki, czekające aż będą mogły przeciąć nić.

Czy spektakl Klaty jest komentarzem do współczesności? Na pewno tak, ale jeżeli ktoś spodziewał się bezpośrednich odwołań, to już na początku dostał mocny sygnał. Na pytanie Czepca: "Cóż tam panie w polityce?" Dziennikarz wybucha śmiechem. Czepiec dołącza; obaj śmieją się długo i rozpaczliwie.

Należy jeszcze powiedzieć, że adaptacja tekstu jest bardzo przemyślana i interesująca, aktorzy wszystkich pokoleń grają znakomicie, a pod względem roboty teatralnej nie ma się do czego przyczepić. Można z czystym sumieniem polecić ten spektakl, tyle że i bez tego wszystkie bilety do końca sezonu zostały wykupione. Oglądajmy, póki jeszcze jest co oglądać.

Stary Teatr. Stanisław Wyspiański, "Wesele". Reżyseria i adaptacja - Jan Klata, scenografia, kostiumy, reżyseria światła - Justyna Łagowska, choreografia - Maćko Prusak, muzyka - Furia. Premiera 12 maja 2017.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji