Artykuły

Szklana kula w kształcie gruszki

"Kordian czyli panoptikum strachów polskich" na motywach "Kordiana" Juliusza Słowackiego w reż. Adama Sroki w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Jarosław Klebaniuk w Teatrze dla Was.

Wystawianie klasyki, w tym także tej najbardziej klasycznej, bo pomimo upływu czasu, wciąż szkolnolekturowej, nie jest łatwe. Archaiczne teksty, niezrozumiałe bez omówienia i komentarza, same w sobie wydają się martwe. Tchnąć w nie nowe życie, nadać kontekst, który przywróci je współczesności - oto zadania dla twórców teatralnych. Odczytanie na nowo "Kordiana" stanowi jednak nie lada wyzwanie. Koturnowe monologi popadły obecnie w niełaskę, bo odbiorcy przyzwyczajeni są jeśli nie do ironii i dystansu, to chociaż do wiarygodnej codzienności. Nawet wielkie tematy, a więc te dotykające dylematów społecznych czy problemów ogólnoludzkich, ukazuje się współcześnie raczej poprzez drobne zdarzenia i niepozorne dialogi, aniżeli przez podniosłe deklamacje. Co więc zrobić z napisanym niedzisiejszym językiem, pełnym patosu materiałem?

Sięgając po dramat Słowackiego, odpowiedzialny nie tylko za reżyserię, lecz i opracowanie tekstu i muzyki Adam Sroka, wybrał opcję wierności oryginałowi. Kwestie podawane były ze sceny "jeden do jednego", bez współczesnych uzupełnień, deformacji czy aluzji, tak smakowitych i pikantnych, jeśli wprowadzone zostaną z wyczuciem. Aktorzy wcielali się w postaci tak, jak zapewne widziałby to sam Słowacki, a więc z pełnym zaangażowaniem, chwilami wręcz kabotyńskim zapałem, górnolotnym zadęciem. Działo się to wprawdzie wśród oryginalnej scenografii i we współczesnych kostiumach, lecz sam tekst pozostał w czasach, w których miał sens oczywisty, przynajmniej dla ówczesnych elit. Rozważania o carobójstwie wydają się dziś absurdalne bynajmniej nie z powodu braku cara, bo tych zapewne pod różnymi nazwami znalazłoby się sporo, lecz dlatego, że inaczej niż wieszcz Juliusz rozumiemy dziś funkcjonowanie systemów społeczno-politycznych, także tych dziewiętnastowiecznych. Również psychologiczną sytuację młodzieńca z wyższych sfer, który popadłszy w długi i (relatywną) biedę, zaangażował się w uprawianie polityki, odczytujemy odmiennie niż romantycy. Zamiast złamanego serca i niespokojnego ducha widzimy frustrację i agresję, walkę o odzyskanie nadszarpniętego poczucia własnej wartości, może wręcz racjonalizację narcystycznych tendencji poprzez odwołanie się do ideologii.

Inscenizacja na Dużej Scenie Teatru Polskiego we Wrocławiu niestety nie uwzględniła tej współczesnej perspektywy. Aktorzy prowadzeni poprzez ciężkie, chwilami nudne monologi, grzęźli w nich niczym w bagnie, ciągnąc za sobą widzów. Trudno było uwierzyć młodemu Kordianowi (Igor Chmielnik), gdy z pałającą twarzą zszedł ze sceny i zwrócił się do nas z pełnym pretensji: "Polacy". Również ostatnia, zbiorowa scena, w której dziesięć osób jednocześnie deklamowało "Tysiące żołnierzy, bagnetów tysiące..." najwyraźniej nie tylko mnie i Eli nie wzruszyła (co jeden z bohaterów "Ferdydurke" przewidział jeszcze przed II wojną). Nie, nie można odmówić aktorom pięknej artykulacji, radzenia sobie bez dodatkowego nagłośnienia lub pomimo wymyślnych efektów (podwajanie głosu). Synchroniczne recytacje zdwojonego Kordiana (starszym wcieleniem był Dariusz Berski) czy melorecytacje Ewy Kamas wymagały dobrej techniki i zasłużyły na dostrzeżenie, jednak nie uczyniły z monotonnego spektaklu strawnego teatralnego dania.

Szansą, niestety niewykorzystaną, tchnięcia jakiegoś oddechu w przedstawienie, było wprowadzenie dwóch "dozorców", którzy przelotnie naigrywali się z "pańskich" manier (sposobu siedzenia) i z hipokryzji sytych intelektualistów, którzy pozornie poświęcając się dla ludzkości, jednocześnie "zajadają bażanty". Ten wątek klasowy nie został niestety pociągnięty. Nieco bardziej została wyeksponowana megalomania głównego bohatera. Analogia rojeń idealisty do urojeń "wariatów", z których jeden w pełni utożsamił się z krzyżem Chrystusowym, a drugi niczym mityczny Atlas podtrzymywał firmament, mogłaby pomóc w zdystansowaniu się do misyjności i cierpiętnictwa. Jednak scena spisku miała wyraźny charakter nacjonalistyczny, a to za sprawą nawiązania do wizji Polski "od morza do morza". Czy taki miał być wydźwięk ideowy spektaklu?

Próbą dokonania jakiejś scenicznej transgresji była scenografia, pełna ażurowych metalowych konstrukcji, kojarzącej się z industrialną tandetą i złomem. Z tyłu sceny straszyły wielkie, podwyższone, kalekie kukły: papieża z - nie wiedzieć czemu - czerwoną "papugą narodów" na ramieniu, cara z obrzydliwymi szponiastymi łapami, wielkiego księcia bez nogi. Twarze narysowane na tylnej ścianie, spiralna konstrukcja z gruszkowatą bryłą przypominającą dyskotekowe gadżety z lat 1970., drabina (do nieba?), wreszcie flaming, oświetlany niekiedy na czerwono lub zielono - wszystko to tworzyło scenerię tajemniczą i nieco nadrealną. Dopełniały ją niewielkie ruchome platformy i ohydny okręt zespawany z różnych elementów, w tym chyba nawet traktorowego siodła. Muzyka Szopena wydawała się w tej przestrzeni równie tandetna, co rekwizyty, a tajemnicze trzeszczenie, niczym ze zdartej gramofonowej płyty, niepokoiło i sprawiało wrażenie niezamierzonej niedoróbki technicznej. Jednak chyba niemożliwe, aby nie dało się bez takiego hałasu przetransportować na linie chmurki, która z bliska okazała się zlepkiem lekkich piór.

Całość trwała na szczęście zaledwie godzinę, choć w programie zapowiadano dziewięćdziesiąt minut. Dawno nie zdarzyło nam się z Elą być na spektaklu, do którego aktorzy tylko raz wyszli do braw. Inna sprawa, że nie bardzo miał kto ich bić, bo obłożenie widowni na oko nie przekraczało kilkunastu procent, choć premiera odbyła się dopiero co, dzień wcześniej. Nie wiemy, do kogo tak przygotowany "Kordian..." był skierowany. Mamy nadzieję, że kuratorium nie zaleci, aby chodziły nań szkoły. Słowacki i tak jest znienawidzony przez uczniów bardziej niż na to zasłużył.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji