Artykuły

Być Puchatkiem dla dorosłych

TEATR DRAMATYCZNY sięga - jak najsłuszniej - po bardzo róż­ne teksty. Ze swojej sce­ny czasami widza paraliżuje, albo nastraja refleksyjnie, czasa­mi też "śmieszy, tumani, przestra­sza". Chociaż nie pora na to, ale trzeba przypomnieć, że cytat na­rzucił się przy pomocy świetnie zilustrowanej przez Tomasza Bo­rowskiego książeczki, a firmowa­nej przez Polskie Towarzystwo Wydawców Książek. Odchodząc jednak od "Pani Twardowskiej" Mickiewicza, a wracając do Tea­tru Dramatycznego - ostatnio szacowna scena zapragnęła trochę odmłodzić swoich widzów, trochę rozrzewnić. Zrobiono to przy po­mocy Puchatka, opisywanego przez A A Milne'a. Sztuka naz­wana "Być Puchatkiem" jest swo­bodna adaptacją - dokonaną przez Piotra Szczerskiego - tek­stów "Kubusia Puchatka" i "Chat­ki Puchatka".

W programie teatralnym Szczerski pisze m. in.: "Ten spek­takl dedykujemy dorosłym. Świa­domie i z premedytacją. Dzieci też mogą go oglądać. Ale to spek­takl o nas - DUŻYCH - którzy chwilami i potajemnie tęsknimy za niedojrzałością, za dzieciń­stwem". Sympatyczny, pełen prostoty i ciepła tekst opowieści Milne'a, wzbogacony ilustracjami dosko­nale stwarzającymi określony kli­mat - bardzo trudny jest do zrealizowania na scenie. Tym trudniej, kiedy myśli się głównie o widzu dorosłym. Kokieteryjnie przypadkowa, a w istocie po prostu niesympatycz­na scenografia Marka Brauna, w najmniejszej mierze nie pomaga aktorom. Ze sceny zieje nastrój zaniedbania, a nawet brudu. W tej scenerii wyraźniejszy sta­je się zamiar autora adaptacji ukazania akcji na dwóch jakby planach. Aktorzy, którzy grają urocze postacie Milne'a, przedsta­wiają w planie realistycznym zwykłych szarych ludzi zamiesz­kujących oficynę domu czynszo­wego. Świat wyobraźni i marze­nia nakłada się na obskurną rze­czywistość. Być może rewelacyjna reżyseria,, wsparta doskonałym aktorstwem, potrafiłaby suge­stywnie stworzyć ciekawy nastrój przedstawienia lub odtworzyć kli­mat narracji Milne'a. Jednak nie mamy do czynienia z rewelacją ani z doskonałością. Aktorzy są jakby zdezorientowani. Trochę przymilają się do widowni, trochę wdzięczą do siebie. Publiczność pomna, że spektakl nie ma przerw skrzypi krzesłami. Natomiast w momentach, gdy światło się przyćmiewa - skrzypi podłogą...

W latach pięćdziesiątych, jak gdyby szukając swoistego azylu, dziewczyny demonstracyjnie pa­sjonowały się Kubusiom Puchat­kiem. Sugerowały, że aktualne problemy dorosłych, a między in­nymi seks - po prostu ich nie interesują. Być może Szczerski dał się unieść zapóźnionej fali młodzieżowych upodobań. W programie zachowała się in­formacja, że adaptacji dokonał Piotr Szczerski. natomiast wykre­ślono funkcje reżysera. Słusznie. Reżyseria, scenografia, muzyka, jak i reszta elementów spektaklu - jest ze swego ducha bezimien­na.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji