Artykuły

Ciągłe zwroty akcji. Kto w końcu jest dyrektorem Teatru Polskiego we Wrocławiu?

Sytuacja w Polskim to odbicie sytuacji w kraju, podzielonym, zideologizowanym, systematycznie niszczonym przez polityków prowadzących swoje wojenki bez zwracania uwagi na skutki dla ludzi, instytucji, ich dorobku i znaczenia w kraju i za granicą - pisze Aneta Kyzioł w Polityce.

Kilkanaście minut po ogłoszeniu decyzji urzędu marszałkowskiego w sprawie Polskiego nastąpił kolejny zwrot akcji. Wojewoda dolnośląski - przedstawiciel administracji rządowej w terenie, były szef lokalnych kampanii wyborczych Lecha i Jarosława Kaczyńskich, Paweł Hreniak - nie znając jeszcze treści uchwały, obwieścił, że blokuje jej wykonanie, gdyż może być niezgodna z prawem. Powoływał się przy tym na negatywną opinię Ministerstwa Kultury i przypominał, że na rozstrzygnięcie sprawy ma urzędowe 30 dni.

Urzędnicy marszałkowscy odpowiedzieli ekspertyzami prawników, według których uchwała jest ważna, dopóki nie zostanie stwierdzona jej nieważność.

Obecny na posiedzeniu "odwoławczym" dyrektor Morawski oświadczył, że jest "bardzo chory" i na dowód przedstawił zwolnienie L4, co uniemożliwiło formalne wręczenie mu odwołania.

Sytuację w Teatrze Polskim z kilku powodów trzeba obserwować

Tym samym według marszałka dolnośląskiego dyrektorem Teatru Polskiego we Wrocławiu jest Remigiusz Lenczyk, a według wojewody i ministra kultury, który o decyzji samorządu mówił: "niezrozumiała, moim zdaniem, polityczna, czy nawet więcej niż polityczna, z jakimś podkładem walki ideologicznej" - Cezary Morawski.

W efekcie gdy wczoraj Lenczyk próbował w asyście sekretarza urzędu marszałkowskiego rozpocząć urzędowanie, nie został wpuszczony do gabinetu. Interweniująca policja stwierdziła, że prawo jest po jego stronie, doradziła rozpoczęcie pracy, ale nie wyjaśniła, jak ma to zrobić, skoro drzwi są zamknięte na klucz, a dyrektor Morawski z łoża boleści telefonicznie instruuje pracowników, jak nie dopuścić do inauguracji dyrekcji swojego następcy.

Sytuacja w Polskim to odbicie sytuacji w kraju, podzielonym, zideologizowanym, systematycznie niszczonym przez polityków prowadzących swoje wojenki bez zwracania uwagi na skutki dla ludzi, instytucji, ich dorobku i znaczenia w kraju i za granicą.

Minister Gliński, który w Polskim widzi przykład "niezrozumiałej walki politycznej czy ideologicznej", sam prowadzi otwartą wojnę ideologiczną z ludźmi kultury. To w końcu on blokuje przyznane wcześniej środki dla Festiwalu Malta, bo kuratorem tegorocznej edycji jest znienawidzony przez prawicę Oliver Frljić, twórca "Klątwy" w warszawskim Powszechnym. Odpowiedzią Ministerstwa Kultury na blokowanie przez ONR wejścia widzom na ten spektakl nie było potępienie brunatnej przemocy, ale wezwanie stołecznego ratusza do działań cenzorskich, bo sztuka według urzędników ministerstwa (zaznaczających, że znają ją jedynie z doniesień medialnych) obraża uczucia religijne.

Z kolei władze dolnośląskiego urzędu marszałkowskiego wybrały Morawskiego na dyrektora Polskiego podczas trwających żenujące 16 minut obrad, mimo sprzeciwu organizacji zrzeszających ludzi teatru. Teraz, kiedy instytucja tonie, a konflikt w niej osiągnął poziom tego w polskim Sejmie - zmieniają decyzję, nawołują do zgody i "znalezienia wspólnego mianownika".

Hipokryzja i kpina w biały dzień. Czy tak właśnie będzie wyglądał kraj po zmianie rządów, jeśli kiedyś nastąpi?

Warto obserwować Teatr Polski także dlatego, że jeśli jednak jakimś cudem pracujący tam ludzie w imię dobra instytucji będą potrafili schować urazy do kieszeni i współpracować, to może i dla Polski jest jeszcze szansa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji