Artykuły

"Duch odnowy wejdzie do Polskiego". Opinie po odwołaniu Morawskiego

- Dalsza praca nad "Procesem" jest jak najbardziej możliwa. Jestem gotowy do startu. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, premiera odbędzie się w listopadzie - zapowiada po odwołaniu Cezarego Morawskiego reżyser Krystian Lupa. Komentarze w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Bogdan Zdrojewski, eurodeputowany, b. minister kultury

- Decyzja zapadła bardzo późno, ale dobrze, że jednak została podjęta. Teatr Polski znajduje się dziś w opłakanym stanie i za to ponosi odpowiedzialność przede wszystkim odwoływany dyrektor. Niestety, opór Ministerstwa Kultury w tej sprawie będzie miał swoje konsekwencje. Jedną z nich jest reakcja wojewody. Spotkaliśmy się z nadzwyczajną gorliwością urzędnika państwowego i szybkością reakcji dotąd niespotykaną. Obserwując te aktywności jestem przekonany, że odzyskanie właściwej kondycji przez TP będzie długim i trudnym procesem. Szkoda, że wojewoda go opóźnia i niepotrzebnie komplikuje.

Krystian Lupa, reżyser teatralny

- Odwołanie Cezarego Morawskiego to znakomita wiadomość. Oczywiście, pozostaje pytanie, do jakiego stopnia blokada wojewody jest w stanie tę decyzję unicestwić. Winszuję jednak zarządowi województwa, że wreszcie podjął tak zdecydowany krok, dalsze przeciąganie tej sytuacji wprowadziłoby aktorów w stan martwicy, a już teraz Teatr Polski we Wrocławiu śmierdzi trupem. Nie wiem, jaka była motywacja wojewody dolnośląskiego, z całą pewnością nie kwestie artystyczne, ale raczej polityczna rozgrywka. Jeśli decyzja marszałka stanie się ciałem, do teatru wejdzie duch odnowy. Dalsza praca nad "Procesem" jest jak najbardziej możliwa. Jestem gotowy do startu. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, premiera odbędzie się w listopadzie.

Morawski odwołany z Polskiego. U publiczności euforia, ale nie wszyscy się cieszą

Prof. Mirosław Kocur, teatrolog

- To był najwyższy czas, żeby podjąć taką decyzję. Morawski musiał odejść, bo był niekompetentny, a jego obecność jedynie przedłużała agonię Teatru Polskiego. Mam nadzieję, że uda się odbudować tę scenę, uratować zespół, a wielki repertuar będzie kontynuowany. Pojawia się pytanie o przyszłość. Wydaje się, że Polskiemu jest potrzebny świetny menedżer, który zapewni godziwy repertuar wszystkim trzem scenom. Trzymam kciuki za teatr i cieszę się, że to się tak skończyło i że nie będziemy musieli się już panem Morawskim zajmować. Decyzja o odwołaniu to zwycięstwo wrocławian, którzy choćby na tegorocznej gali PPA pokazali, jak bardzo kochają swój teatr. Koszty tej ośmiomiesięcznej awantury są potężne, ale kto wie, czy nie przełoży się ona na jeszcze większe zainteresowanie Polskim.

Magdalena Dzięciołowska-Chlasta, publiczność Teatru Polskiego

- Kiedy usłyszałam, że wojewoda wstrzymał decyzję o odwołaniu Cezarego Morawskiego, miałam wrażenie, że mam do czynienia z kompromitującą ustawką urzędników, że po raz kolejny zarówno my, publiczność i aktorzy Polskiego, zostaliśmy oszukani, zlekceważeni. Jednak wierzę prawnikom marszałka, że raz podjętej decyzji nie można wstrzymać. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że odwołanie Morawskiego to dopiero pierwszy krok na długiej drodze odbudowy rangi tej sceny i poranionego, rozbitego zespołu. Najistotniejszą sprawą jest odbudowa wspólnotowości w teatrze, żeby publiczność znów zaczęła się gromadzić wokół Polskiego, już nie w podziemiu. Trzeba zaprosić do współpracy z teatrem wybitnych reżyserów, którzy zintegrowaliby rozbity zespół. Jestem przekonana, że jeśli Krystian Lupa zechce kontynuować przerwany "Proces", da to teatrowi nowy napęd, stanie się symbolicznym i faktycznym działaniem na korzyść odbudowy.

Morawski odwołany. Jak komentuje przebieg wydarzeń

Halina Rasiakówna, aktorka Teatru Polskiego

- Mam łzy w oczach, nie mogę uwierzyć w wygraną. Z jednej strony jest we mnie wielka radość i wiara, że ta sytuacja się nie odwróci. Z drugiej, potrzebuję siły i cierpliwości, bo to boksowanie będzie trwało długo i zmiana w teatrze nie pójdzie gładko. Decyzję o odwołaniu Morawskiego traktuję jednak jako nieodwołalną. Wiem jedno, że dziś do teatru wchodzi Remigiusz Lenczyk. Myślę, co tu zrobić, żeby pokazać jeszcze "Dziady" przed końcem sezonu. Czekam na wznowienie prac nad "Procesem". I mam poczucie, że te wszystkie nerwy, załamania, że cała ta ciężka walka, długo prowadzona bez nadziei na wygraną, że to wszystko nie poszło na marne, że uda nam się odbudować teatr, zbudować na nowo zespół. To potrwa, bo rozwalić w miesiąc można wszystko, ale w drugą stronę ten proces potrwa długo. Decyzja marszałka oznacza koniec myślenia metodą konspiracyjną - wychodzimy z podziemia. Nareszcie możemy spokojnie spać, z nadzieją na przyszłość.

Piotr Rudzki, teatrolog, były kierownik literacki Teatru Polskiego

- To, co się wydarzyło na linii zarząd województwa - wojewoda dolnośląski, przypomina najgorsze praktyki sprzed 1989 roku. Wydawało się, że obowiązuje nas litera prawa, że istnieje pewien porządek następstw decyzji administracyjnych. Tymczasem okazało się, że jest inaczej, czego dowodem jest bulwersująca reakcja wojewody na decyzję, której nie miał szansy poznać. A jeśli każdy z szesnastu polskich wojewodów ma w biurkach tysiące uchwał, wetujących niepodjęte jeszcze decyzje, to gdzie my żyjemy? Przecież Orwell i Bareja do spółki by tego nie wymyślili! Jeśli założymy, że dziś decyzja zarządu jednak wejdzie w życie, mam nadzieję, że wszyscy ludzie związani z Polskim odzyskają poczucie, że to miejsce jest znowu ich domem. Marzy mi się, żeby ten nowy etap zaczął się "Dziadami" Michała Zadary, bo jest to spektakl, który łączy, a nie dzieli. Osiem mijających miesięcy to okres wiecznych podziałów. Najwyższy czas, żeby odbudować wspólnotę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji