Artykuły

Zofia Tymowska. Wspomnienie

Była wybitną aktorką. Urodziła się w Łodzi w 1905 r. Po studiach aktorskich debiutowała na scenie Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu w 1926 r. Dziesięć lat później znalazła się w Warszawie. Doskonałe warunki zewnętrzne, talent i elegancja pomogły jej w zrobieniu kariery. W okresie przedwojennym występowała w Wilnie, Łodzi i we Lwowie. Po wojnie rozpoczynała od teatrów łódzkich. W roku 1945 w Teatrze Powszechnym zagrała Szambelanową w "Panu Jowialskim" A. Fredry, a w 1946 na scenie Teatru Wojska Polskiego Podstolinę w "Zemście". W Łodzi zagrała jeszcze Lipowską w "Szczęściu Frania" W. Perzyńskiego, Emilię w "Otellu" Szekspira i w 1949 Wasylisę w "Na dnie" M. Gorkiego w reżyserii i inscenizacji Leona Schillera. Potem przeniosła się do Wrocławia, gdzie jej mąż Henryk Szletyński objął dyrekcję teatrów wrocławskich. Tam powtórzyła swoje role fredrowskie, Szambelanowej w "Jowialskim" i Podstoliny w "Zemście". Następny etap to Kraków i Stary Teatr oraz Teatr im. J. Słowackiego. Grała tam między innymi Rukienie w "Pieją koguty" i hr. Idalię w "Fantazym" Słowackiego. Z Krakowa przeniosła się do Warszawy. W 1956 r. w Teatrze Powszechnym zagrała Filumenę w sztuce E. de Filippo "Filumena Marturano". Stworzyła niezwykle sugestywną, pełną wyrazu postać tytułowej bohaterki, w reżyserii A. Hanuszkiewicza. Inne wybitne role Zofii w tym teatrze to Matka w "Klątwie" St. Wyspiańskiego w 1957 i Elżbieta w dramacie Brucknera. "Elżbieta, królowa Anglii" w reżyserii jej męża H. Szletyńskiego w roku 1958. Kolejny teatr, z którym się związała, to Teatr Narodowy. Z tego okresu pochodzą m.in. jej role Berty w "Niemcach" L. Kruczkowskiego, Bony w "Barbarze Radziwiłłównie" Felińskiego i wreszcie Anny Siemionownej w "Miesiącu na wsi" Turgieniewa w 1974 w Teatrze Małym. Była aktorką o dużej sile wyrazu znakomicie przekazującą wewnętrzne stany swoich bohaterek. Dużą wiedzę i wieloletnie doświadczenie zawodowe przekazywała przez długie lata swoim studentom jako wykładowca Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie, a potem także Wyższej Szkoły Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie. Robiła swoje jako aktorka i nie wchodziła w żadne układy. Nigdy nie byłem z nią w jednym teatrze. Łączyły nas tylko stosunki towarzyskie. Ostatni raz spotkałem państwa Szletyńskich, kiedy byli już na emeryturze, na początku roku 1996, na zebraniu w ZASP. Byli w dobrej formie. Zdążyłem się z nimi przywitać i zamienić kilka słów. Na początku lutego 1996 r. nie było już Pani Zofii wśród nas. Odeszła nieoczekiwanie. Kilka miesięcy później zabrakło także Pana Henryka. Byli znakomitym małżeństwem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji