Artykuły

Ryszard Wasilewski. Wspomnienie

To już 40 lat od chwili, kiedy nas opuścił. A ja stale nie mogę Go zapomnieć. Nieustannie wracam myślami do naszego pierwszego spotkania. Do mojej pierwszej roli Florisa. którą zagrałem u Niego w {#re#5603}"Burmistrzu Stylmondu"{/#} Maurycego Maeterlincka, w pierwszym powojennym Teatrze mst. warszawy, dzisiejszym Teatrze Powszechnym. Kiedy rozpoczynaliśmy próby, był kwiecień 1945 roku. Lewobrzeżna Warszawa leżała w gruzach. Na Pradze życie toczyło się normalnie. Premiera odbyła się 9 maja 1945 roku. W dniu zakończenia wojny To (On - Ryszard Wasilewski, znakomity aktor, reżyser i pedagog, a przede wszystkim człowiek o wielkim sercu i wrażliwości uczył mnie scenicznego alfabetu. Uświadamiał, jak pracować nad rolą, jak budować postać. Uwierzył we mnie. Podał mi przyjacielską dłoń i kierował moimi pierwszymi krokami. Teatr był dla Niego wszystkim. Uważał, że dobry teatr można robić wszędzie. Nie przywiązywał się do miejsca. Stale gdzieś pędził jak niespokojny duch, szukał ideału. Był człowiekiem o szerokich horyzontach. Ambitny, wymagający, o dużej wiedzy i mądrości. Pieniądze i sława nie miały dla Niego znaczenia. Uczynny i przyjacielski. Szanujący drugiego człowieka. Wymagający i znający swoją wartość.

Urodził się w Krakowie. Tam też ukończył Szkołę Dramatyczną Przybyłowicza. Debiutował na scenie krakowskiego Teatru Ludowego w roku 1910. Studiował prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale go nie ukończył. Wybrał teatr, w którym wyżywał się bez reszty. Obowiązkową służbę odbywał w wojsku austriackim. W czasie pierwszej wojny światowej dostał się do niewoli, ale udało mu się zbiec. W roku 1918 walczył w obronie Lwowa. Po odzyskaniu niepodległości, w roku 1919 powrócił na scenę. Przez dwa lata występował w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Potem w latach 1921-29 był aktorem Teatru Polskiego i Teatru Nowego w Poznaniu. Kolejny teatr, z którym się związał, to Teatr Miejski w Lublinie, gdzie przez pewien czas wraz z wielką polską tragiczką Stanisławą Wysocką pełnił funkcję współdyrektora tego teatru.

Następnie pracował w Teatrze Bagatela w Krakowie i w Teatrze Objazdowym Stanisławy Wysockiej i Ireny Solskiej. W Teatrze Miejskim w Toruniu był głównym reżyserem i aktorem. Lata 1929-151 to współpraca z Aleksandrem Zelwerowiczem w Wilnie. Zaowocowała wieloma osiągnięciami aktorskimi i reżyserskimi. W jego przedstawieniach grali późniejsi wielcy aktorzy: Irena Eichlerówna, Zofia Małynicz, Zofia Niwińska, Mieczysław Milecki, Jan Kreczmar i Zbigniew Ziembiński. Był to najwspanialszy i najpłodniejszy okres w jego życiu.

Jako reżysera interesowały go przede wszystkim sztuki z wielkiego repertuaru. Zrealizował "Dziady" A. Mickiewicza, "Kordiana" J. Słowackiego, "Wesele" i "Noc listopadową" St. Wyspiańskiego, "Sen nocy letniej" i "Romea i Julię" Shakespeare'a, a także wiele sztuk A. Fredry ze "Ślubami panieńskimi" na czele. Wiele z nich wystawił ponownie w innych teatrach, z którymi współpracował. Zbierał pochlebne recenzje poważnych krytyków. W swoim bogatym dorobku aktorskim miał między innymi takie role, jak Senatora w "Dziadach", Dziennikarza w "Weselu", Kochanka w "Ich czworo" G. Zapolskiej, prof. Higginsa w "Pygmalionie" G.B. Shawa i prof. Sonnenbrucha w "Niemcach" L. Kruczkowskiego.

Do wybuchu II wojny światowej pracował w teatrze w Stanisławowie. Wojna zaskoczyła go we Lwowie. Tam po wkroczeniu wojsk sowieckich, w latach 1940-41 występował w Polskim Teatrze Dramatycznym. Potem przedostał się do okupowanej przez Niemców Warszawy i pracował w charakterze robotnika i magazyniera w jakiejś fabryce. Po Powstaniu Warszawskim i "wyzwoleniu" lewobrzeżnej Warszawy, bo po prawej stronie wojska sowieckie były już wcześniej, na wieść o tym, że na Pradze działa pierwszy Teatr m.st. Warszawy zorganizowany przez Jana Mrozińskiego, zgłosił się do niego i zaoferował mu współpracę. Dyrektor Mroziński przyjął go z otwartymi ramionami i zaproponował natychmiast realizację sztuki Maurycego Maeterlincka "Burmistrz Stylmondu". Oprócz reżyserii wziął na swoje barki Wasilewski jedną z głównych ról, niemieckiego oficera- arystokraty barona von Rochowa. Zagrał ją znakomicie. Była to wybitna kreacja. Akcja sztuki rozgrywająca się we Flandrii belgijskiej w czasie pierwszej wojny światowej okazała się szalenie aktualna. Żołnierze ubrani we współczesne mundury hitlerowskie budzili strach na widowni i przypominali warszawiakom dopiero co zakończoną wojnę. Na przedstawienie chodziły tłumy. Po zmianie dyrekcji i zdjęciu sztuki przez nowego dyrektora Eugeniusza Poredę, obraził się i opuścił Warszawę, choć zamierzał w niej zostać na stale. Wyjechał do Poznania, z którym łączyła go jeszcze z przed wojny sentymentalna więź. Tam w Teatrze Nowym u dyrektora Szczerbowskiego wyreżyserował wiele sztuk, a wśród nich "Śluby panieńskie" i "Judasza z Kariothu" K. Huberta Rostworowskiego z Ludwikiem Solskim w roli tytułowej. Po dwóch sezonach wyjechał do Jeleniej Góry. Potem pracował w Katowicach, w Teatrze im. St. Wyspiańskiego. Wszędzie ceniony i szanowany. Nigdzie na dłużej nie zagrzał miejsca. Jeździł po Polsce i reżyserował. W roku 1949 w Jeleniej Górze na swoje 35-lecie pracy artystycznej zagrał Kapelana w "Damach i huzarach" A. Fredry. Ostatnie lata przed emeryturą spędził w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pozostawał tam na etacie do roku 1958. Potem zaczął chorować i nie mógł już ani grać, ani reżyserować. Po przejściu na emeryturę zamieszkał w Skolimowie w Domu Aktora. Zmarł w roku 1966, mając lat 76.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji